Jak dopełzam do końca tygodnia, to sobie marzę cichutko, że ten następny to już MUSI być normalniejszy, spokojniejszy, już nas tak nie uszarga, po czym nadchodzi, własciwie NADJEŻDZA następny tydzień – galopując na koniu, wywijając lassem i z okrzykiem BONAAANZAAA! – i znów nas wyżymaczka wypluwa w piątek wieczorem, skonanych, z mordą w owsiance (metaforycznie, naturalnie).
Tak, wiem, to się nazywa ŻYCIE i tak już będzie zawsze, a ja i tak mam luzy i jestem beztroskim leniwym motylkiem (z wielkim tyłkiem).
(Ale nie tak wielkim, jak Kim Kardashian!).
Pies wykąpany wiosennie. Kąpałam oczywiście ja – N. “nie może na to patrzeć”. W efekcie ja jestem TA PODŁA, która kąpie i trzyma siłą przy suszeniu suszarką, a on jest ukochany pańcio, co się użali nad pieskiem i podaje żarcie pod stołem. Gorsza jest tylko Zebra, która obcina pazury. Czy to nie jest niesprawiedliwe, że to zawsze KOBIETA musi być TOM SUKOM i złym policjantem dla zwierząt i dzieci (no i teściowej naturalnie) dla ich dobra?
Piesek ślicznie pachnie szamponem Bambino i jest puchaty (ciekawe, kiedy znajdzie coś super fajnego, gnijącego i lepiącego, i się w tym wytarza). Resztę szamponu dostanie N. (i niech się cieszy, że kupiłam dziecięcy, a nie psi – niech to doceni).
Jaka piękna pogoda. Nawet jak leje, to jest pięknie. Prawie, PRAWIE wyszłam do ogródka dzisiaj.
Jakbym ją miała w tym kąpać co drugi dzień, to pewnie by zaszkodziło, ale to był jednorazowy zabieg, mający na celu zeskrobanie z psiny pozimowej warstwy kulturowej.
A większość sierści i tak trzeba teraz z niej wyszarpać (o przepraszam, WYTRYMOWAĆ).
Szampon ludzki ma inne pH i nie można kąpać psa w nim. Tak mnie na zajęciach z weterynarii uczyli:-)
maj dir. ja wyprałam psa w bambino dwa lata temu. i do dziś borykam się z uczuleniem, skutkującym wypadaniem sierści i łysieniem. przeszła kurację, była na diecie kwaśniewskiego- rezultat- piękna, lśniąca niegdyś sierść, długa i jedwabista- jest teraz szorstką szczeciną, gdzieniegdzie przeplataną niemiłym plackiem:((((
przestrzegam przed ludzkimi produktami stosowanymi na zwierzakach:(
Mój jamnik wrócił kiedyś do domu z rybimi flakami na plecach.
Oczywiście mi przypadła w udziale przyjemność wielokrotnego prania psa. 😉
taaaa … i jeszcze miałam “przyjeność” wracać z owymi flakami w sierści,
samochodem!
pies wesoło na siedzeniu, my z głowami przez okno na zewnątrz ….
po każdej kąpieli mi to robiła, po KAŻDEJ !
Ja już byłam w moim ogródku, miesiąc temu, kiedy wydawało się, że to już. A potem była zima 🙁
/www.facebook.com/photo.php?fbid=475270749209734&set=a.431965666873576.96912.417753828294760&type=1&relevant_count=1
WŁAŚNIE TAK. Się czuję.
Tylko grubiej wyglądam.