Podobno pierwsze, staropolskie pączki były z nadzieniem z boczku albo ze skwarkami. Takie to bym jadła do rozpęknięcia.
Natomiast chwilowo mamy Bal Napoleoński – mam taką propozycję, że się przebiorę za kozę. W końcu – były kozy w epoce napoleońskiej, tak czy nie?…
Masakra.
MA SA KRA.
he he he Może. ;-))))))Jedna palma na pewno by się zmieściła. 🙂
Do tego trzeba mieć odpowiednie rozmiary. Kwalifikujesz się ? ;>
A kto za bezludną wyspę??
Jak B. za kozę, to mąż za Robinsona Crusoe ? ;>
Juz po balu?
http://chocolissimo.pl/do/cat/DZIEN_KOBIET_MENU/Dzien-Kobiet—8-MAR?utm_source=adleader&utm_medium=Daisy&utm_campaign=AdLeaderDK2011&source=adleader
ja chcę takie!
jak Ty sie przebierzesz za koze, to mąż za co? Za pastuszka?
Ja bardzo poproszę zdjęcie po tym balu!
W Gdyni byłam ze 2 lata temu i tam była taka cukierenka, nie znam ulicy, bom nie tambylcem. Ale! To było niedaleko multikina!
Ja dokładam pączki z majonezem lub z jajkiem na twardo:-)
Basiu, czym podpadł Ci empire, że wybierasz kozę?
Do listy dopisuję pączka z kurkami i pączka z bigosem ale proszę, niech nikt mi tego nie każe degustować.
Pipi – no wlasnie, gdzie te paczki z parówkami, dawaj dokladny adres! W przyszlaym roki, bede pierwsza w kolejce. 🙂
Ej,gdzie?w Pączusiu sprzedają te cuda?Bo bym poszła aż popatrzeć jak to wygląda
A z tym… ze śledziem??? albo chociazby z anszują? pls pls pls
tak…. no tak…
kilka już lat marzę o prawdziwym balu przebierańców, no ale… ja nie jestem łudy alien :))
A paczki z nadzieniem z curry moga byc? Ciasto takie zwykle, drozdzowe (chyba), bardzo lekko slodkie, z pycha nadzieniem – ostrym curry. W japonskich sklepikach takie sprzedaja.
PS. Wlasnie sie okazalo, ze zapomnialam o Tlustym Czwartku. Zostaje mi jeszcze miec nadzieje, ze zalapie sie na Shrove Tuesday.
No właśnie, rodzi się pytania: Czy taka cukiernia może jeszcze nazywać się cukier(nią)?
Za nic w świecie takiego pączka bym nie ruszył. Takiego nadzianie zakrawa już na dramata. DRA MAT. Nie – masakrę :]
A na placu Pigalle sprzedają ponoć pączki nadziewane kasztanami. A najlepsze są ponoć jesienią. Znaczy się kasztany, bo pączki są dobre każdą porą. Nawet z parówką.
Świat stanął na głowie… pączki z parówką, ludzie złoci!
W Gdyni jest cukiernia, w której sprzedają pączki z parowka, pasztetem i kapusta
Barbarello – bale to podobały mi sie z dychę lat temu. Teraz wolę inne klimaty, ale co roku obiecuję, ze tym razem pójde z meżem na bal (jakieś gwiazdy tam są, znane osoby, no wysoka qltura, a ja miałabym pretekst, by się zrobić na bóstwo) i co roku rezygnuję w ostatniej chwili, bo wcale nei chce mi sie już być bóstwem, co innego mnie przyciąga. I zawsze mam wyrzuty sumienia, ze tak sie balowo nie staram, że odstaję, no co ze mnie za kobieta. W tym roku miałam kupić kreację i wróciłm ze sklepu z ładnym kompletem a la dres do łażenia z psami. W ostatniej chwili pomyślałam, ze wolę puszczę, niż salę balową. Mój mąż parsknął śmiechem, oddał moje zaproszenie komuś innemu i znów poszedł bez połówki, a ja znów byłąm rozdarta. Krokodyl lubujacy się kiedyś w przebraniach, tańcach wytykał krokodylowi który lubi święty spokój, że tak go lubi. Twoje powody pewnie są inne, ale nie jesteś odosobniona. ;-))
A mi zły humor, jak słońcem odjął. ;-)Ha!
P.S. Taki staropolski pączek, to robi wrażenie.
Ale ciasto na bazie sera, czy nadzienie?
Bo pączki na bazie twarożku moja babcia trzaska od zawsze. Pyszne.
No ja nie wiem, ja tam jestem autystyczna i niedobrze się czuję na balach. Tym bardziej przebieranych.
Bal, oj jak fajnie!
Ja dostałam od mojej ukraińskiej pomocy domowej pączki z serem białym… ktoś zna taki wymysł?