O NORWESKICH KRYMINAŁACH

 

A jednego dnia to normalnie tak się wystraszyłam, że mam już tę grypę od prosiaków i 44 stopnie gorączki i mózg mi się ugotował, bo patrzę na ekran A TAM! Surykatki tańczą Dirty Dancing!

 

Delirium tremens, myślę. Za chwile tunel z białym światełkiem na końcu. Szybko sprawdzę, czy przynajmniej majtki mam chociaż w miarę wyjściowe.

 

Okazało się, że to Wedel.

 

(Wedel? Surykatki? Czekolada? Surykatki? Surykatki w galaretce?… Torcik Surykatka?…).

 

Aha, kura mi się jeszcze podoba. Bardzo. Tez nie wiem o co chodzi, ale taka jestem z niej dumna, jak leci, z wiatrem w piórach i w ogóle…

 

Przerabiam aktualnie kryminały skandynawskie. Sporo ich jest i ja się nie dziwię – ludzie fiksują z tego zimna i im odwala. Ponadto całkowicie naturalnym aspektem życia jest to, ze tam każdy(a) ma kochankę(a). „Co robiła pani wczoraj wieczorem?” – „Pojechałam do Sztokholmu do kochanka. Kochanek potwierdzi”. „A pani mąż?” – „Naprawdę nie wiem, powinien pan spytać jego kochanki”.

 

Oraz serial „Jak poznałem wasza matkę”. Oczywiście uwielbiam wujka Barneya; to najmilszy Geniusz Zła, jakiego kiedykolwiek poznałam.

 

20 Replies to “O NORWESKICH KRYMINAŁACH”

  1. Zauważyłyście jak się ta kura mści na gołębiach? 😀
    “I co, ciule, ja wam teraz k**wa pokażę za te ziarno wykradane i kpienie w żywe oczy” ;]

  2. To ja w ramach klimatów północnych polecam islandzki film 101 Reykjavik. Kocham go i jestem pewna, że Tobie, Barbarello, też bardzo się spodoba (bez urazy, jakbyś się zdecydowała obejrzeć lub jeśli znasz :PPP). Jeśli ktoś już oglądał, to – tak,wiem, wszyscy mi to mówią/ niestety nic na to nie poradzę/ psychiki się nie wybiera.

  3. Marklund jet faajna. Ja lubię to tło obyczajowe w skandynawskich kryminałach. Co jedzą, jak się myją, w co ubierają, kto z kim i jak śpi…
    Edwardson trochę nudzi, przyznaję, ale fajnie pisze o szczegółach typu cygara i spinki do mankietów.

  4. W temacie skandynawskich kryminałów – Johan Theorin “Zmierzch” i “Nocna zamieć” – polecam. Klimatyczne bardzo. Okładki… mocne bardzo 😉

  5. kura boska, ale ustepuje miejsce sercu i rozumowi (aczkolwiek nie przekonali mnie do uslug telekomunikacji). surykatki wywoluja u mnie wtf, a taka ladna reklame mieli z pingwinami w niewazkosci, tam to chociaz byl taki polot – malo zwiazany z czekolada ale fajny pomysl ze nieloty moga polatac (podwojnie w sumie bo raz ze w samolocie dwa ze w stanie niewazkosci). a tu nic. oh a najlepsze sa reklamy jednak peugeot – jak nie milczace reklamy z samym tekstem to reklamy ze swietna muzyka.

  6. No KURA!! Ona jest najlepsza,ja ta reklame uwielbiam. Moją drugą jest bodajze HEyah,ta z psem ,który wyciąga włóczkę i nagle ten BAran(z którego wyciąga-tak,dziwnie to brzmi) sie orientuje iiii…,taki męski maczo sie robi,no moge ja ogladac w te i wewte i ciagle mnie smieszy!!

  7. Jak mówię znajomym, że fajna jest reklama z kurą, to tak jakoś, dziwnie na mnie patrzą. A przecież taka latająca kura to mistrzostwo świata na miarę Małysza. A surykatki do TzG, ten sam poziom.

  8. reklamę z kurą uwielbiam

    co do skandynawskich kryminałów – NIE polecam Marklund i Edwardsona. Mankell ujdzie, tylko ten jego Wallander jest zawsze taki rozmemłany, zapłakany, cieknie mu z nosa, wszystko go boli i marudzi. Doprawdy nei wiem, jak on rozwiązuje te zagadki kryminalne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*