Borelioza! TAK!
Porozmawiajmy o pasożytach! Uwielbiam rozmowy o pasożytach! I pasożyty themselves. Odkąd Soso zrobiła prezentację filmu o kłębku nicieni w mózgu ludzkim – wielkości piłki do baseballa – jestem jak nowo narodzona.
Jeszcze z ulubionych scen filmowych:
– odcinek House’a z tasiemcem, który był w tej dziewczynie, która niczego nie czuła;
– cysty wydobywane z wątroby tez było bardzo fajne;
– opowieść Meg Ryan w „Addicted to Love”, jak jej ojciec wydłubywał palcem robaki psu z tyłka.
Gdyby mnie uchlał kleszcz, to bym zeszła na zawał. Już znalezienie kleszcza na psie mnie wpędza w migotanie przedsionków.
Uwielbiam rozmowy o roztoczach, które mieszkają w naszych łózkach. Te dane statystyczne, że w naszym materacu mieszkają sobie trzy kilogramy roztoczy. Zyja tam sobie, kopuluja i jedzą nasz naskórek. Roztocz w powiększeniu wygląda, dodam, jak projekt Gigera. I ja z nimi conocnie śpię!!!! Czy to nie fantastyczne?????
Albo owsiki. Jak miałam złamaną noge, to przychodziły do mnie do domu panie nauczycielki. I nie wiem dlaczego, ale biologica zafiksowała się na pasożytach człowieka. Siedziała, jadła ciasto, ćmiła fajke (przy dziecku! Niepełnosprawnym!!!!! ) i snuła opowieści o motylicy wątrobowej… o gliście ludzkiej… O owsikach! Zwłaszcza te owsiki jej przypasowały. Ile ja się nasłuchałam o owsikach!…
(I wierzę, że irlandzki tancerz wypędzał owsiki z Chandlera. Widziałam tego kolesia z „Mam talent”. Faktycznie, jego nogi poruszają się niezależnie od reszty ciała i ten widok może z człowieka wypędzic owsiki. A tasiemca wiadomo, nachylamy się nad miska z ciepłym mlekiem i jak wystawi łeb, to nawijamy go na ołówek).
A na dworze Ludwika XVI, zresztą pewnie wszystkich Ludwików, dworzanie mieli specjalne srebrne młoteczki do uboju pcheł.
Czy to nie fascynujące????