Potwory. POTWORY!!!!
Po pierwsze, pisałam GĄSKI. Nie GĘSI – tylko GĄSKI.
Po drugie, ja nie wiem, jaki by musiał być słoik żeby w nim zmieścić GĘŚ (ptaka). W dodatku w kapeluszu.
(No chyba, ze nieletnie, małe, żółciutkie, puchate pilusie – wtedy spoko, nawet kilka sztuk by wlazło. Vide nieduże puszki z dwiema przepiórkami wewnątrz, ułożonymi naprzemiennie)
Po trzecie. Wniosek z tego taki, że trochę jednakowoż przesadziłam z blogową kreacją. I teraz pewnie funkcjonuję na obrzeżach świadomości niektórych, jak jaka Elzbieta Batory, co się we krwi dziewic kąpała (miała baba zdrowie, albo porażenie węchowe – jak to musiało cuchnąć! Raz próbowałam zrobić okład twarzy z surowego mięsa, ale za wrażliwy nos mam).
Ja naprawdę wyciągam z kieliszków z winem muszki owocówki i suszę te pijaczki na serwetkach. Przysięgam. I nigdy nie rozdarłam żadnego kota. To tylko taka figura stylistyczna.
Być może w głębi duszy jestem zatwardziałym seryjnym mordercą, ale nie wypuszczam go na zewnątrz.
Mam nauczkę na przyszłość, żeby się bezmyślnie nie chwytać za gospodarskie zajęcia, bo i tak człowieka nie docenią. To już lepiej leżeć, pachnieć i liczyć zwisające pajęczyny.
A wczoraj mi się śniło, ze miałam romans z młodym Johnem Lennonem (w dżinsowej kurtce). Zabrałam go nad Bałtyk.
Też myślałam, że o ptactwp chodzi, wszak suka się wyrywała, to do czego jak nie do gęsi??
zdziwiło mnie tylko, że “pełny bagażnik”, no ale dobra, jeśc lubicie, gąki pewnie młode były, same wchodzić będą do gąbki.
a że “gąski” pisałaś, to co, wszak Ty delikatna w słowach jesteś, niby jak miałaś pisać, gąsiory??
No nie żeby jakoś ostentacyjnie, ale nieraz jak zapalę rzadko uzywane światło i spojrzę pod kątem, to… Ojejusiu, co mozna znaleźć 🙂
Nie wierzę, że Ci zwisają pajęczyny. Nie wierzę 😉
Kurczę, ciągle ta aria? Ile można tego słuchać???!!!
A może by tak sie złożyć i zbiorowo pokajać (co nam kuna szkodzi, to dla naszego wlasnego dobra).
1. JA SIĘ KAJAM ZA OBAWĘ O ROZDARTĄ APRIKOTKĘ! SORRY, CHLIP… CHLIP…
(O gęsiach nawet nie pomyślałam i od razu, od samiusieńkiego, wiedziałam że to gaski malutkie, zielone, w kapelutakch zielonych…a nie niebieskich 🙂
Co racja, to racja. Ale Barb jest też w końcu KOBIETĄ, nie jest?
ale ,że niby co, toż na włąsnej pieknej ,kobiecej piersi wyhodowała te potwory ,tak?
Właśnie wyszłam, i z siebie, i ze słoika, mocno opluta 🙂 w kapelutku 🙂
Dobrze, że w sobie, a nie w słoju. Z siebie łatwiej wyjść.
No i widzicie co narobiliscie!? Teraz Barbarella zamknęła się w sobie i nie zyczy sobiue z POTWORAMI żadnej interakcji, o!
Wizja Barbarelli pakujacej do sloiczka lyzeczka male gaski w kapluszach poprawila moje samopoczucie diametralnie. :)) Od razu poprzednia notka nabrala rumiency i co ja czytam to placze ze smiechu.
sorry, tak miało byc 🙂
nie wszyscy!
Ci bardziej, skapneli się od razu, że to taki żarcik, podpucha :))
Uffff. Ja tak tylko, chciałam napisać, że właśnie skończyłam czytać całe archiwum. Jakieś dwa miesiące mi to zajęło chyba. Dziekuję za uwagę.
Tak, wszystko przez to ‘gąski gąski do domu’. Nikt normalny nie woła tak do grzybów więc wybacz, że wszyscy jak jeden mąż pomyśleli o stworzonkach :).
I tak, też się ocknęłam przy kapeluszach.
Sugestywna mocno była ta opowieść.
nov.
niezly sen,moze to jednak nieb yły gąski..:)
(wiesz ,ze cie uwielbiam, ty wysuszaczko owocówek! )
a zaprosilas go na flądrę? albo dorsza?
A ja tylko uprzejmie proszę o uściślenie informacji.
Czy mięso owo, kładzione na twarz pochodziło od młodej dziewicy? Ludzkiej w sensie?
Acha! No i czemu to miało służyć?
Jaki słoik?
Mogę się (prawie!) założyć, że gęś w kapeluszu wepchnę do słoika 5-litrowego, takiego do kiszenia ogórków (ja sama w takim wiśniówkę pędzę, ale gęsi nie będę topić w wiśniówce, aż taką sadystką nie jestem!).
Kandydaci do Ig Nobla:
http://blogs.discovermagazine.com/discoblog/2010/10/22/video-the-physics-of-how-a-wet-dog-shakes/?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+DiscoverBlogs+%28Discover+Blogs%29
http://arxiv.org/abs/1010.3279
Czy Szczypawka wpasowuje sie w trend czy tez moze jej zachowanie odpowie na niewyjasnione pytania?
o a może to jest luka w rynku gastronomicznym: przetwory potwory baronowej b.
:)))
No a tak w ogóle, to podobało mu sie u nas?
kod: ugtgu, zeby sobie kłamca nie myślał! no 😉
A szkoda, ze Barbarella nie rozdziera sobie kota przed śniadaniem, szkoda… Ja mianowicie, mimo iz Wampirela, robic tego nie zdołam. A ktos musi!!!
Ja tam nie wiem dlaczego Oni gęsi z gąskami mylą, niech się Barb nie przejmuje i gospodarskie zajecia podejmuje. tak. Najlepiej takie z Cwierczakiewiczowej.
I w ogóle mnie to wzrusza kiedy czytam, że własnie Barbarella (taka piekna, blond czy brąz, modern i w ogóle business woman ) robi czasem to co ja: piecze pasztet, gąski w marynacie czy coś tam.
We love you.
No i bez mazgajstwa,please, wszyscy tu czekamy niecierpliwie na rozdarte koty, smażoną wątróbkę z tegoż i gęsi w kapeluszu w marynacie :).
Poza tym, sama zobacz, ile natchnienia wyszlo z jednego gospodarskiego zajecia 🙂
Mnie sie snilo (jakis czas temu), ze szydelkowalas kolejnego Adama (a moze Czeslawa?) we wzory morskie. Nie pamietam, czy to mialy byc delfiny, koniki morskie czy rozgwiazdy, ale bylo morskie. Nastepnym razem zaraportuje od razu.
Poza tym, bez przesady. Jak sie czlowiek naslucha o kolejnym kryminale (oczywiscie mam na mysli wylacznie te przeczytane), to taka gaska w sloiku nie robi wrazenia 🙂 (no dobra, robi, ale ja od razu wiedzialam, ze chodzi o grzyby! wiec prosze bez uogolnien)
Suszenie muszek ma być alibi??
Suszysz muszki?
Jaka ta po pociągająca wizja: taki dobry seryjny morderca, wraca po robocie, do domu i z czułością rozkłada owocówki.
Rządzisz:)
…. no to po romansie!
jak można kochanka-chudzinę zabrać na taką pogodę?!
wieje, sztorm na Bałtyku,
leje jak z cebra …..
i do tego 6 stopni!