O WAKACJACH PRZESUWANYCH

1. Zapamiętać, a najlepiej zapisać w kajeciku: wąska spódnica + terenowy samochód = jak u Sienkiewicza: „Niepolitycznie pannie na drabinie siedzieć, bo ucieszny może dać światu prospekt”. Tak właśnie było, plus – trudno mówić o wsiadaniu z wdziękiem, jeśli robi się to ruchem robaczkowym.

2. Aż sprawdziłam, czy nie mam dwóch rzędów zębów. Ale nie mam. A szkoda.

3. Wchodząc dzis rano do sklepu po kefir powiedziałam „do widzenia”.

4. N. wrócił z Madrytu, powiedział, że Ronaldo to pipa oraz że nie jednak nie możemy jechać na wakacje 9 października (wczasy ofkors kupione). Dostałam spazmów i postanowiłam zabić nożem siebie, a później męża, a być może nawet pojechać do Egiptu, do Boba z hotelu Roma. No w każdym razie było grubo. Dymiło mi się z uszu. W tak zwanym międzyczasie mój operatywny, inteligentny, przedsiębiorczy i nie tracący czasu na głupoty mąż przebukował rezerwację, podczas gdy ja zastanawiałam się nad wskoczeniem do studni. I wyjeżdżamy w sobotę.

5. Miałam bardzo dobry biznesplan dochodzenia do koloru zbliżonego do człowieka przy pomocy samoopalacza Guerlain (odwołuję niniejszym nazywanie go najdroższa wazelina świata – działa, tylko powolutku), gdyż kolorem i fakturą przypominam kurczaki ze stoiska mięsnego. Teraz oczywiście nie zdążę, więc ludność kanaryjską z góry przepraszam za moje biało – lawendowe łydki.

6. Schudnąć tez nie zdążę.

7. Ale miło, że ta przygoda nie zakończyła się moim lekko przyspieszonym wdowieństwem, w dodatku spędzanym za kratkami. Prawda?

17 Replies to “O WAKACJACH PRZESUWANYCH”

  1. Albo “Czy kłamca zawsze mija sią z prawdą, a może czasem tylko ją wyprzedza?”

    “Czy kłamca kłamie, że kłamie?” i wiele innych.

    Może być też coś z innej beczki.

  2. Kefir a krewetki, no i wszystko jasne.
    Tak, co poniektórym komentatorom barbarelliozy może się przez ten czas pazur stępić.

    Barbarello, jakaś pożywka dla żywych kultury bakterii musi być zostawiona na ten czas. Np. notka “czy żywe kultury bakterii są żywe?” itp.

  3. Już się miałem nawytrząsać, że kefir jako archetyp swojskiej, przaśnej, słowiańskiej bladzizny a nawet bladactwa, przeciwstawionego obcym kulturowo naleciałościom w postaci powolnego ciemnienia malowideł. A w rzeczy samej idzie o to co ja do bulwy przędzy będę czytał i komentował przez ten czas kiedy nieschudnięta, nieparzystozębna blondynka (w zielonej kiecce) na krańcu świata będzie wpadała w otchłań za słupami Herkulesa.

  4. Aaaa, i – Kłamco, zaintrygowałes mnie; niemy protest z powodu?…
    – że nie mam dwóch rzędów zębów?
    – że zamierzam chodzic w zielonej sukience? (Scarlett O’Hara twierdziła, ze blondynkom niedobrze w zielonym, ale ten jest jakis wyjątkowy)
    – że nie zdążę schudnąć?…

    Może byś doprecyzował, co?

  5. Nie przesadzajcie, tyle jest do czytania: Pudelek, dwumiesięcznik “Arkana”, “Polska zbrojna”, “Gośc Niedzielny”, “Życie na gorąco”, “Dania z drobiu na zimno”, w ostateczności nawet Dostojewski!…

  6. Niniejszym składam tu SŁOWA NAJWYŻSZEGO POTĘPIENIA dla wszystkich N., co to swoimi niefrasobliwymi uczynkami lub zamiarami, myslami…a zwłaszcza przkładaniem urlopu (!!!)doprowadzają swoje niewiasty do ustraty zmysłow i zimnych nerwów! A na koniec za kraty.

    Nie każda z nas jest słodką i wyrozumiałą (;>)Barbarellą, zatem przestrzegam: nie każdy zdąży przesunać termin rezerwacji zanim zimny nóż zanurzy się miękko w jego ciepłych flaczkach.

    Miłego wypoczynku Barb!
    jednak napisz cokolwiek więcej przed urlopem, żeby było co w internecie poczytac ;))

  7. W tym układzie, w ramach niemego protestu pozostaje mi przyspieszone udanie się do Hali Mirowskiej i zakup tam kefiru. Chyba tylko taki delikatny performans z lekką nutą dekadencji pozwoli mi jakoś to przeżyć.

  8. masz za to fajną, wściekle zieloną kieckę, którą mi wczoraj pokazywałaś i na którą, widziałam! widziałam!, leciała ci ślina.
    szybciej ją ubierzesz. ps. zieleń z lawendą bdb 🙂

  9. A wypróbuj nasz polski rodzony specyfik, z naszej polskiej rodzonej firmy Ziaja, z cyklu Sopot – krem brązujący. Też działa nierychliwie, ale do soboty zdążysz, a opalenizna ładna. Wiem, bo sama zdążyłam w 3 dni. Tyle, że długo się wchłania, a efekt widoczny po paru godzinach i to po co najmniej 3 dniach właśnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*