Dopadły mnie.
Tera flu na zmiane z herbata z miodem i śpie (bo ja musze zawsze wyspać chorobę).
Nie daje rady czytac nawet nowego Dana Browna. Doszłam do momentu, kiedy okazalo się, że sprawy bezpieczeństwa narodowego Junajted Stejts of Amerika spoczywają w rekach kruchej i prawie łysej Japonki z poderżniętym gardłem i odpadłam. Masoni masonami, ale poziom leonowiśniewszczyzny mnie lekko przybił (do wrót stodoły).
Co jakis czas budzi mnie potworny rumor – to śnieg zjeżdza z dachu. Za pierwszym razem o mało nie nacisnęłam panic button, zanim do mnie dotarło, że włamywacze raczej pracują po cichu, a nie udają lawinę, żeby odwrócić uwagę od przykrego faktu bycia rabowanym.
Oddalam się kontynuowac eksperyment optymalnego stężenia tera flów w organizmie ludzkim, otłuszczonym.
pewnie nie raz…
A grzańca próbowałaś?
a mnie dopadła rwa kulszowa, o! i kto ma gorzej?
U nas ulewa. Psa po spacerze mogę wyżymać. Koniec zimy. 😉 Jak chciałaś. ;-)) Życzę, Tobie, żeby zaraz zaraz sobie poszedł. 😉 Zdrowia. :-)))
jesli chodzi o Browna, to wymiękłam w tym samym momencie, dalej jest już coraz gorzej, tak przewidywalnego ciagu dalszego to chyba nawet w M jak Masakra nie ma :]]]
Wyzdrowiej szybko i nie mutuj zarazkow. Niewdzieczna to praca (:))
Japonka z poderżniętym gardłem trzymająca Amerykę w garści?
Nie wiem, czy cokolwiek by mnie było w stanie uspać. Chyba niezmordowanie kartkowałbym dalej 😉
Przebiśniegi w Sopocie się nie liczą. Jak będą w Suwałkach albo Białymstoku, to przyjmę do wiadomości. Chwilowo jest zima, śniegu trzy metry, przebiśniegu brak.
U mnie w nocy kilka razy schodziła lawina. Wcale mnie to nie budziło. I wcale nie dostałam zawału za pierszym razem. Nieeee… I jeszcze kikla razy będzie schodzić sądząc po ilości śniegu na dachu
ten nowy Brown jest do kitu. Wieje nudą.
Mój jamnik jeszcze nie zmienia futra, więc nie wiem, co z tą odwilżą. To chyba jakaś podpucha
….. ZDROWIA!!!!!!!!!!!!
życzę
P.S.
w Sopocie wyszły …..
przebiśniegi! Aha!