Uprzejmie informuje, iż wczoraj w godzinach popołudniowych weszłam na ul. Francuskiej w GIGANTYCZNĄ PSIĄ KUPĘ.
Wiecie, że to już naprawdę, na Francuskiej w psią kupę.
To jest skandal po prostu.
Czy powinnam w związku z tym wystartować w wyborach samorządowych? (Bo podobno taka kupa to albo zastrzyk gotówki, albo zostanie sołtysem).
(Znałam jedną panią sołtys, hodowała – tj. zapewne nadal hoduje, bo trzymała się nader krzepko – kozy i z koziego twarogu robiła sernik oraz śledzie w miodzie. Kozi sernik powiedziałabym jest taki nieoczywisty w smaku i dla koneserów, ale w ostatecznym rozrachunku nawet dość smaczny).
Nie, sołtys to za dużo roboty. Musiałabym reprezentować społeczność lokalną, a wszyscy wiemy, jakie są społeczności lokalne. Będą mi dupę zawracać w kwestii jajka na miedzy i nie będę miała czasu nawet otworzyć kolejnych paczek z Merlina! (Wyszła kontynuacja „Stulecia chirurgów”!!!).
No dobrze, to ja już wezmę tę gotówkę. Trudno się mówi.
Wrrrr!
Znalazłam nawet audiobooka, w którym mówią, że była wydana w 1988, a ten audiobook jest z 1989! Oj 😉
Ale “Triumf chirurgów” to już wyszedł DAWNO. Na pewno było wydanie 1996, nie wiem, czy wcześniej też jakieś. Bo oryginał, niemiecki to wyszedłbył w 1958 roku 😉 I jeszcze jedna jest “część”, “Kruchy dom duszy”, to o neurochirurgii.
Poza tym Thorwald biedny wziął i umarł w 2006, co jest także pewną przeszkodą w wydawaniu przez niego nowych książek;)
Plizz, napisz nową notkę. Co wchodzę to właśnie na tę OLBRZYMIĄ KUPĘ. I mam dosć 😉
O dupie Maryni to słyszałem, że się gada, ale o francuskiej kupie to pierwszy raz.
->Krokodyl : 8. …? (..brzydka niedobra starucha..! ..siadl i wstydzil sie..!) ;P
nie ma to jak wleź w gówno, szczególnie na tak znanej ulicy.
generalnie we francji jest pełno merde…o czym wiem z xiążki pt. “merde! rok w paryżu”
A ja nie temat – ostatnio widziałam napis CHWDP na ścianie pierwszy raz przez CH, a nie H. To było w Żyrardowie 😉
Na Francuskiej, to już nie kupa ale MERDE!
Koło Gaju,z metropolii najbliżej Olsztynek jest, a Kazia jej na imię. Może jak sie jest sołtyską na mazurach, ser kozi obowiązek jest robić. Nie zaglądałam do lokalnych uregulowań, kandydowac nie bede, gdyż dojenie kóz – masakra.
Nie prowokuj!
Koło Wigier!
Męża nie stwierdziłam!
Może one maja jakis TAJNY ZAKON albo portal społecznosciowy, te Panie Sołtys, i wypracowały sobie kodeks!
Jezu!!! Ja chyba znam te Panią Sołtys – z Gaju? Byłam u niej w tym roku – na mazurach. Ma dużego gabarytowo męża, Wojtka, co odkopywał dinozaury na Gobi? Mów!!!
Moze to byla mamucia kupa? Bo nadchodzi nastepna epoka lodowcowa?
Bez wzgledu na zwierza, to odczytuje jako symbol! Symbol okupowanej twierdzy oczywiscie!
(a w ogole to moj pierwiosnkowo pierwszy post tutaj, dopiero tej nocy odkrylam cymes, jakim ten blogasek! Czytalam z przejeciem pare miesiecy archiwalnych i tak sie wciaz rechotalam szczerze, ze slozy mie ciekly byly, a sufit sie trzonsl!
Jestem zachwycona autorka, poczuciem humoru i slownictwem i blagam o wiecej 😀 Brawa dla tej pani!
trzeba było przejść się Paryską i Wersalską. Dzięki temu, że ulice rozkopane prawie do jądra ziemi, wszędzie błoto po kostki. Wtedy już nikt nie rozróżniłby, że to psia kupa, mogłabyś powiedzieć, że jesteś z Paryskiej. Ja tak robię, bo już mi ręce opadają od czyszczenia obuwia.
Baśka, temat taki jakby z dupy…
Barbarelko, ogrodź kupę taśmą policyjną, stań na bramce i pobieraj opłaty za złotodajne (lub sołtysiotwórcze) wstąpnięcie. Zarobek z biletów będzie właśnie Twoją wygraną. Ha! Dobry biznesplan?
A. Zapomnialam bylam.. Macdalenko, Barbarelko – zaden francuski piesek ani francuski slonik. To byl FRANCUSKI LACZNIK!
Halo. Pobuda. To prowokacja byla co napisalam czas temu. Niech sie odezwa ci co maja psy i nie zamierzaja po nich sprzatac. Bo nie maja ochoty. Bo nikt ich nie zmusi. Etc. No dalej. Jazda. “Pokozcie co potraficie.. (w wyszkoleniu wojskowym i sporcie)..!”
Na Francuskiej? To niemożliwe.;-) Nigdy nie miałam tyyle szczęścia. Szczęście mnie zazwyczaj spotykało na sąsiednich ulicach.
“Triumf chirurgów”, prosze bardzo:
http://merlin.pl/Triumf-chirurgow_Jurgen-Thorwald/browse/product/1,699137.html
Kupa – na przejściu naprzeciwko bistro Toscana, tam, gdzie remont i zamknięta ulica. Zapraszam uprzejmie.
Oj tez mi wielkie halo wejsc w kupe. U nas na Bemowie to jest o czym mowic jak sie uda z raz nie wejsc! “Dzien Swira” Dziewczynki i Chlopcy! Uroki mieszkania w miescie-obsrane chodniki,smierdzace mokra sierscia windy i wyjace pozamykane na cale dnie psy. Typowo blokowe. Kanapowe wrecz. Bernardynek czy sznaucerek (..a jaki on tam olbrzymi, panie..!). Vell wodolazik. Malenstwa. No jaka kupeczke moze taki piesio zrobic jak on na jedno posiedzenie wsuwa ledwie pol wiadra zarcia. Straszna malkontentka ze mnie co? Strach sie bac.
Kontynuacja “Stulecia chirurgów” powiadasz? To ja tylko doczytam “Stulecie detektywów” i muszę się tym zainteresować. Chirurgów przeczytałam jednym tchem, rewelacyjne to było.
Dobra, gadaj, gdzie dokładnie ta kupa leży i ile to będzie w gotówce! Polecę wdepnąć, pilnie poragnę zakupić pewien obuw
Merde!
Widac masz cos wspolnego z panem Stephenem Clarkiem ;o)
Lubisz sporty ekskremalne najwyraźniej.
Sądząc z rozmiaru, był to raczej FRANCUSKI SŁONIK.
Dawaj przepis na śledzie z sera koziego a la pani sołtys!
Kupę na pewno zostawił francuski piesek. Zjadł śledzia w miodzie, zagryzł sernikiem z kozy, to mu się przytrafiło, no. Nie czepiaj się.