O GLOBALNYM OCIEPLENIU (HUE HUE HUE)


N. się tak śmiesznie denerwuje, jak sprawdzam pocztę w ajfonie i mówie "O, napisało do mnie dwóch Francuzów!". A on nie dośc, że bezkrytycznie w to wierzy, to jescze jest zazdrosny.

O starą babę z cellulitem. To takie słodkie!

(I tak go nie puszczę na ryby w sobotę).

Tymczasem jednym z tych Francuzów jest Monsieur MErlin, a drugim – Yves Rocher. Jeden informuje mnie, że wysłał w mym kierunku płytkę Richarda HAwleya, a drugi troszczy się o moją cere na wiosnę i czy bym nie wpadła do niego po pomadkę i lakier do paznokci.

Na takie romanse moge liczyc na stare lata.
ZA PIENIĄDZE. Tyle powiem.

Oraz doszłam do wniosku, że człowiek jest przereklamowany i najfajniej by było byc amebą. Czy jakakolwiek ameba wstała kiedys rano wkurwiona, że szarpie ją jajnik?… Nie! Ameby są fajne, wesołe, czyściutkie, zawsze w dobrym humorze, a to dzięki temu, że maja mało narządów wewnętrznych, a ich zycie składa się głównie z jedzenia. Gdyby człowiek miał o połowę mniej bebechów, byłby znacznie bardziej sympatyczny.

Natomiast co do tegorocznego globalnego ocieplenia… No po prostu warto każde pieniądze (z naszych podatków) zapłacić za ograniczenie emisji CO2! Kurwa mać, jeszcze ze dwa dni takiej pogody i zacznę pędzić w piwnicy CO2 po cichu, jak kiedys bimber. Miałam nosa z tymi kozakami.

Sosko mi podsyła Davida Craiga na patyku do polizania.
Chętnie, ale niech się ociepli!

PS. Aaa bo w ogołe to wchodza mi te mrówki do domu, tak? Nie jakies duże ilości,  raczej tak kilka sztuk sie pęta, ale co najdziwniejsze – wchodza i pędza DO CZAJNIKA! Po czym wspinają się na czajnik i topią. Nie cukierniczka, nie słoik z miodem, tylko czajnik! Depresje mają, jak słowo daję?… I przychodza do mnie popełnic samobójstwo?… Mój tatus twierdzi, że przychodza, bo pić im sie chce. Świetnie, czyli co, mam rozstawic w ogrodzie poidełka dla mrówek?… www.poidelkadlamrowek.pl , jego mać. O co im może chodzić?… CO JEST W MOIM CZAJNIKU??

0 Replies to “O GLOBALNYM OCIEPLENIU (HUE HUE HUE)”

  1. Mniej bebechów o tak. I ludzie w rozmowach nie wywalaliby by z siebie flaków, bo by ich nie mieli. Jakby na tym skorzystali rozmówcy.

  2. uffff, wiec trafilo jednak na mrowki, cale szczescie… chyba widzialyscie The happening Shyamalana?

    cieszmy sie, to przeciez ludzkosc miala wyginac zbiorowym samobojstwem

  3. Nie wiem coś z tymi mrówkami jest nie tak
    naprawdę, w pracy napadły na baniak z wodą i tak popełniają samobójstwo
    cholera wie po co,

  4. Żona, sądzisz, że one przynoszą ze sobą takie miniaturowe różowe gąbeczki, żeby szorować sobie nawzajem plecki? I gumowe mszyce do zabawy? I kółka do nauki pływania i trzy pary płetw na łebka? Że uprawiają skoki do wody z wylotu gwizdka, a zawodowcy – z krawędzi pokrywki?
    🙂

  5. jadę do pracy – leje,
    siedzę w pracy – świeci słońce,
    za chwilę czas do domu i co? – oczywiście leje i to jak…
    Nie wiem może zagadaj z tymi mrówkami niech odtańczą jakiś taniec (tylko nie na dreszcz) czy coś ja tu zaraz oszaleje z tym mokrym życiem 😉

    Pozdrawiam
    http://zona-grafika.blog.pl/

  6. O matko jak ja nie znoszę tych mrówek. Przychodzą z dołu po wodę. A najlepiej, słodką wodę. (Dzyń, dobry wieczór, czy ma pani pożyczyć szklankę oranżady?) Żadna szklanka z herbatą nie jest bezpieczna (o, ale nie lubią kawy! A kiedyś chciałam sprawdzić czy będą po niej biegać szybciej ;)), o kwiatach w wazonie mogę zapomnieć… gdybym nie toczyła z nimi regularnej wojny, to chyba po miesiącu zamiast domu byłaby w tym miejscu małasuchajama.

  7. wiesz, to nawet jest jakis plan.
    jak napedzisz juz tyle tego CO2 ze rozpuscisz wszystkie lodowce, to cala ziemie zaleje i zycie wroci do wody.
    a w tej wodzie to kim mamy szanse zostac? 🙂 no kim, kim :)tak, ameba !!! 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*