Zgodnie z ogólnoświatowymi trendami, na Polagrze było zimno, wiec ZMARZŁAM.
Wobec tego wypilam dwie szklanki metaxy na rozgrzewke.
Po czym zabładziłam i spóźniłam się na pociąg. TADAM!
FATALNE OZNAKOWANIE w tym Poznaniu drogi na dworzec PKP! FA TAL NE. W która strone bym nie poszła, wyrzucalo mnie przed hotelem MERCURE. Jak po raz dziewiąty zobaczyłam hotel MERCURE, to miałam ochotę zeskoczyc z tego je… lernego wiaduktu na dach pociągów, KTÓRE WIDZIAŁAM Z GÓRY JAK STAŁY SOBIE NA SZYNACH i za cholere ciężką nie mogłam do nich ZEJSĆ TAM NA DÓŁ!
Spóźniłam się na pociąg, następny miałam za godzinę, dzwonie do małżonka się wyżalić, poszukac oparcia, a ten mnie od pijaczek i „WYMYŚL SOBIE KARĘ”. Mowie wam… Zycie człowieka w obcym mieście po dwóch szklankach metaxy nie jest lekkie. NIE JEST.
Oraz już wiem, o co chodzi z tymi Czeszkami (co to jedna została Miss Świata).
Mój mąż N., który wiele o świecie wie, bo sporo czasu spędził na Kaszubach i tamtejszych dyskotekach, mówi, że te Czeszki to one sa takie… ROZBUDOWANE… z powodu kurczaków na hormonach. W skrócie – małe dziewczynki jedza kurczaki z przemysłowego tuczu, karmione hormonami, i rosną im taaakie duże cycki.
AHA.
DROGA MAMO, TATO, BABCIU I DZIADKU, niniejszym chciałam złożyć Wam wyrazy wdzięczności, że U NAS NIGDY NIE POSTAWIŁ NOGI ŻADEN KURCZAK Z PRZEMYSŁOWEGO TUCZU, tylko i wyłącznie wiejskie kury, odzywiające się ekologicznymi glizdami i robakami, które w zyciu hormona na oczy nie widzialy. BARDZO WAM DZIĘKUJĘ. Gdyby nie wy, mogłabym się wykoleić, no bo przcież gdybym miala TAAAAKI BIUST to na pewno by mi się nie chciało zdawac na studia. ZAPRAWDĘ MIAŁABYM WTEDY inne priorytety.
(Dlaczego, dlaczego nie jedliśmy przemysłowych kurczaków CHOCIAŻ CO DRUGĄ NIEDZIELĘ?… Łaj?…)
No i tak.
Nic mi się nie chce od poniedziałku.
Dzieki 🙂
Dzieki 🙂
No, piechotą od dworca to 5 minut. Nawet się do autobusu nie opłaca wsiadać.
Teraz to sie przerazilam 😀 Wybieram sie w piatek do poznania i musze SAMA dojechac z dworca na uniwerek ?(Iuridicum dokladniej…), podobno to tylko JEDEN przystanek… zobaczymy 😀
Staram się jak mogę. Nie bywać. Kiedyś bywałam sporawo (w zamierzchłych czasach licealnych co dwa tygodnie) i odnalezienie czegokolwiek na Dworcu Chaosu to była masakra. Poznań przy Warszawie to oaza uporządkowania. I wszystko ważne w odległości spacerowej od centrum. A w Warszawie? Kumpela się pochwaliła, że mieszkanie. Jedziemy 40 minut, aż nas wywiozła na Tarchomin, prawie centrum 😉
Zuzanka… tyś chyba dawno w Warszawie nie była… Jakieś zadupia może i są kiepsko oznakowane, ale nie centrum.
alez kak Ty to zrobiłas – przeciez dworzec jest po drugiej stronie polagry -yyyyyyyy ??? ups ???
– pozdrawiam 🙂
AAA! Znam te teorię. Babcia karrmiła mnie nią juz od małego. Jednak wersja babci zachaczała również o Polskę jako o terytorium naszpikowanych kurczaków. Z tego powodu co odwiedziny wtłaczała nam kurczaki własnoręcznie ścinaną koniczyna (czy inną trawą) karmione. Niestety nie pomogło.
Strach pomyślec co by było gdyby to były te hormonalne………
😉
po 2 szklankach metaxy można zabłądzić… te 500 metrów do dworca 😉
Warszawa? Lepiej oznakowana? Może jeszcze Dworzec Centralny? Po trzykroć rotfl.
Toć pod Kaponierą wszystkie wyjścia są jak należy oznaczone (ale ja tam bez Metaxy chodziłam ;-))
gorzej jak te przemyslowe kurczaki nie w biust a w siedzenie pojda 😉
ZABLADZILAM bo wyszlam tym wyjsciem przy WTC a nie przy iglicy!
Od iglicy bym trafila nawet po 5 szklankach!…
zabladzilas? idac? z targow? na? dworzec?
ekhm ekhm
to niemozliwe. MUSIALAS wypic wiecej.
😉
ooooo ooooo to ja to się musze z Miss Milkie zgodzić – bo ja to też nigdy nei wiem, czy w ogóle wyjdę z tego centralnego, albo gdzie, jeśli juz wyjdę.. a dojś?/ nosz choelra, za kazdym razem łamie ze setkę rpzepisów, zeby się dostać na dworzec… a w poznaniu – to prosto jak w morde strzelił, albo na zachodni i tam nie da się nie trafić, albo na główny to przy merkurym na dół, i cały czas prosto i w lewo:) a potem tą dłuuugą alejką prościuteńko do dworca:) ale po 2. szklankach metaksy to każde w lewo, jest prawo;)
Mam kumpla “hodowanego” na tych kurczakach, co to je jedzą te Czeszki… Ten to dopiero ma tragiczne życie!
O przepraszam… że tak powiem kwestia przyzwyczajenia bo ja bynajmniej nigdy nie wiem gdzie wyjdę z dworca centralnego, ba!… czy w ogóle znajdę wyjście!
Właśnie, właśnie, ile razy jestem, przejazdem of korz, w tym Poznaniu, tyle razy sie gubię. Jakby nie można było normalnych drogowskazów postawić. Nawet Warszawa jest lepiej oznakowana.
było wezwać na pomoc jakiego znajomego poznaniaka, na przykład kabeba, bo faktem jest bezspornym, że u nich to się do tego dworca na opak idzie
co ciekawe wydostać się z niego idzie bez trudu…
a co do cycków, to ja bym raczej zadowolony był – wyobraź sobie za taką hormonizowaną Czeszkę za 30-40 lat… a raczej jej cycki…