W księgarni obok mnie leży żółta broszura zatytułowana „Gazy jelitowe” i Hanka się mnie pyta o godzinie 8 rano, czy już ja kupiłam i czy mnie urzekła.
Nie, nie kupiłam, ale niewykluczone, że kupie.
Kiedyś na przykład czytałam „Przekrój”. Nawet po tym, jak zamienił się w tzw. kolorówkie. Czytałam mężnie, a mojemu dyrektorowi, który niemiłosiernie się ze mnie nabijał za każdym razem, jak mnie widział paradującą z Przekrojem pod pachą, tłumaczyłam, że trzeba iść z duchem czasu i takie tam.
Następnie Przekrój sprzedał ostatnia stronę i już go więcej nie kupiłam i nie kupię.
(Kurwa… to było dla mnie, jakby sprzedać naszą Damę z łasiczką. No dobra – DOSTANIEMY KASE. I co?)
Ostatnio leżał u rodziców, więc wzięłam do ręki i przeglądam. I co widzę w Przekroju?
Już nie będę komentowac tego, ze w Przekroju pisze Kuba Wojewódzki – jakieś takie dziwne bobki, które nie są ani smieszne, ani heurystyczne i w sumie nie wiem, jakie za nimi stoi przesłanie, natomiast w jednym z tych bobków widzę co?… Widzę na własne oczy „płetFal błękitny”.
Przysiegam i niech mnie piorun strzeli jak tu siedzę – „PŁETFAL” w Przekroju.
To była ostatnia gazeta, jaka kupowałam. Koniec. The end. Zostaja mi „Gazy jelitowe” i tam przynajmniej zadnych płetfali nie będzie (zresztą uwazam ze to swietny temat na PASJONUJĄCY KRYMINAŁ o zbrodni popełnionej z wykorzystaniem gazów jelitowych – nikt nie potrafi wyjaśnić tajemniczego morderstwa, gdyż narzedzie zbrodni się ze tak powiem ROZWIAŁO. Bystrego detektywa naprowadza jednak na trop mała, zołta broszurka, leżaca na biurku podejrzanego…)
Odkryłam natomiast poważna luke rynkową: w ogole NIGDZIE NIE MA BUTÓW które by nie dotykały stopy. Chodziłam wczoraj (właściwie czołgała, pojękując, ruchem z lekka robaczkowym) z moim popytem i zadna podaż nie wyszła mi naprzeciw.
Poza tym wygladam dzis jak niedogotowana salamandra, albowiem wypróbowałam balsam lekko opalający Johnson na noc. Pomijam już ze SMIERDZI JAK NIE WIEM CO (tzn. wiem jak co – jak klasyczne samoopalacze), to obudziłam się żółta i z zaciekami na łokciach i kostkach. Miało być POWOLI i STOPNIOWO, tak?
Maryjo matko chrystusowa, tez tym gownem dżonsona sie kiedys po ciemku wysmarowalam..
Ja sobie sprawiłam koloryzujący balsam do ciała Garnier- też mmiał działać stopniowo, ale od razu nabrałam kolorku:). jak się uwaźa, efekt nie jest najgorszy:)
Przekroju nie czytam od czasu gdy przeniesli do nam z Krakowa do Warszawy, to byl począrek końca:)
Co za ulga! Myślałam, że to tylko ja nie mogę sobie znależć odpowiedniego pisma, tylko zawsze coś mnie wkurza. Marna pociecha (bo współczuję innym nieszczęśliwym), ale zawsze.
A Tygodnik Powszechny?
Witam! ja w sprawie balsamow brazujacych: czy ten Loreal Sublime Bronze- to zel samoopalajacy, czy zel koloryzujacy samoopalajacy ha!!???
naczelnym w przekroju zostal kolega Ziomecki. Wczesniej naczelny Super Expresu. to chyba wystarczy 🙂
a “Zwierciadło”!!? I like it a lot
Czytywałam “Przekrój” w bibliotece liceum, jak mi się udawało tam zadekować na parę minut. Zwłaszcza ostatnią stronę, zasmarkana ze śmiechu 😉
parę tygodni temu kupiłam nowy P. i się załamałam – w jednej notatce dwa razy napisali Jane Austin, a raz Jane Austen, w drugiej nie mogli się zdecydować, jakie nazwisko nosi któryś bohater “Lost”, a ostatnia strona to obraz nędzy i rozpaczy. Fuj.
“Filipinkę” też lubiłam, czytałam ją nawet na studiach i była strawna, po czym zmieniła image i zrobiła się kalką różnych Bravo Girl :/
Naprawdę nie ma na rynku sensownej gazety, o ciekawej tematyce i nie przeładowanej reklamami. I gdzie się podziało “Jestem”?
A propos butów, mam jedną parę sandałów, które są wygodne i w których stopy się nie pocą :> [nie wiem, jak to możliwe, żeby w butach składających się z kilku pasków i podeszwy noga się spociła, ale moje to potrafią. Ale jeśli but ma wyściółkę z jakiegoś plastiku albo glansowanej skóry, to w sumie nie dziwne…]
Sęk w tym, że te sandały są takie mniej piękne i mają już chyba z 8 lat, więc co roku szukam nowych, ładniejszych, po czym się okazuje, że w tych nowych nie da się chodzić :/
Mój znajomy powiada:
Po co ma się zmarnować, lepiej zjeść i zwymiotować.
Mój znajomy powiada:
Po co ma się zmarnować, lepiej zjeść i zwymiotować.
ja uwazam, ze Pudelek nie obczaja PolskichPerominentnych,
w związku z tym dla wyrównania:
http://gamefactor.pl/forum/viewtopic.php?t=348
[no bo tacy przystojni, a przez pudelka zaniedbani!]
No i co tu się dziwić, że człek potrafi miec kilkadziesiąt par butów albo i więcej. Kupuje tyle, bo liczy, ze w końcu uda mu się kupić wygodne. Mi buty się nie mieszczą w szafce. Na razie mam wygodny jeden but, lewy. Może kiedyś skompletuję parę.
A propos czasopism – łakomie oglądam półki, szukając czegoś dla siebie, chciałanbym miec jakąś inspirującą, ciekawą lekturę w kolorowej okładce, jakieś fajne pismo. I spuszcam nos na kwintę, bo nic dla mnie nie ma. Mój przyjaciel namawia mnie na kupno “Małego majsterkowicza” twierdząc, ze jest niezły. Ja conajwyżej jak jestem polamana grypą i bardzo nie wyglądam, to wtedy kupuję Fuj Styl albo coś podobnego, zebyu pooglądac, jak moglabym wyglądać, ewentualnie. 😉
“… lub czasopisma.” Jak je polubić? 😉
A’propos reprintów: wczoraj zaczytywaliśmy się rodzinnie “Przyjaciółką” z… (uwaga!) lipca 1969 roku 🙂
Reklama była jedna, subtelna do tego – nowość, krem proszę państwa z witaminą F! Czy ktoś wie NA CO jest witamina F? I dlaczego u licha w obecnych kosmetykach jej już nie dają? :>
A z pożytecznych porad – WSZYSTKO można wyczyścić białkiem kurzym (w tym walizki w kratkę, bo tylko w kratkę wtedy były, teściowa potwierdziła). No i w podróż, drogie panie, zabieramy Ixi i Kokosal. Oraz niemnąca spódnicę.
Historia zatoczyła koło. Fryzury te same, spódnice głównie niemnące, no i Ixi wrócił do łask. Tylko zgubiliśmy gdzieś po drodze biedną wit.F…
No i nie ma już spotkań z przyjaciółmi z NRD i ZSRR 😉 A w ’69 były!
Na zdrowie! 🙂
CYTUJE:
No to się przyznam z tej złości, że alkohol powypijałam cichcem, bo mi było
żal wylać. Wskutek czego łeb mi dziś pęka, i tym bardziej jestem na nich
zła://///
BASKA ZABIJE CIE ZA TEN LINK DO TEGO FORUM.
UMARLAM.
MOJE ZYCIE TEZ SIE ODMIENILO.
IDE ZJESC RESZTKI PO KOCIE BO MI SZKODA.
z tymi gazetami to rzeczywiście kłopot. teraz żałuję , że swego czasu przy porządkach wyrzuciłam kilka roczników gazet z lat 80-tych i 90-tych 🙁 może by kogoś namówić na reprint starych przekrojów , i nie tylko 😉
Może to były wyniki jakichś poważnych badań dalekomorskich, które wykazały, że poczciwy płetwal jest w gruncie rzeczy płetfalem.
Koncepcja morderstwa doskonałego z użyciem bąka jest świetna i czekam na rozwinięcie. Wejdzie na ekrany zaraz po “Lejdis”, czy trzeba poczekać?
Basiu, polecam żel samoopalający do twarzy i ciała LOREAL SUBLIME BRONZE. Naprawdę super. Co do łokci, kostek, kolan, to po nałożeniu samoopalacza wystarczy je wytrzeć np. ręcznikiem. Pozdrawiam.
Tajemnica poliszynela jest, że gwiazdy przed sesją smarowane sa zużytym olejem silnikowym.
i pomysleć, że są na świecie fetyszyści, których podnieca puszczanie gazów prosto w twarz.
to wymarzona lektura dla nich.
(wyszukują tam np sposób aby partner miał więcej gazów o intensywniejszym zapachu)
spray samoopalający gwiazd?
polecam odcinek “przyjaciół” gdy ross postanawia się opalić.
odechce ci się sprajów.
ja używam balsamu dove letko opalającego jako SAMOOPALACZA i na razie jest ok.
poza tym, że śmierdzi na kilometr.
trzeba było powiedzieć, to bym ci ten samoopalacz przesłała, bo po dwóch razach leży grzecznie na półeczce:)
ja nie byłam jakos specjalnie żółto-pomaranczowa, nie wiem, moze to kwestia ilosci jaka sie nałozy, ale zacieki były!!! bleee
:)))
ja chcę taka emulsje brązującą jaką pryskają gwiazdy podczas sesji zdjęciowychhhh !!! 🙂