Najbardziej na swiecie kocham w swiętach:
– merytoryczna dyskusje „A GDZIE SPEDZAMY W TYM ROKU WIGILIĘ – gdyz u moich rodzicow nie bylismy w zeszłym roku” (natychmiast dostalam dychawicznego ataku paniki na mysl, ze mam spędzić Wigilię w kącie na fotelu przez cztery godziny kontemplując otrzymany prezent, zamiast normalnie klocic się z Zebrą, wydzierac się przy stole, żeby Leon złapał kontekst – jest strasznie kochany, ale nieco przygłuchy – i generalnie radośnie rozrabiać);
– Wiliją służbową w pracy; od rana korytarzami przemykają się obłąkańczo wyglądające niewiasty, wlokąc za sobą śledzia albo pudło z sałatką, rejwach jest okrutny, zrobic nic nie ma szans, na korytarzu daje rybą, wszyscy żyją godziną wyżerki, a w ostatniej chwili ginie korkociąg;
– tłok na ulicach;
– tłok w sklepach;
– tłok wszędzie – przed świętami gwałtownie przybywa ludzi; podejrzewam, ze gdyby zrobic spis ludności 23 grudnia po południu, to by się okazalo, ze Polskę zamieszkuje jakies 60 milionów ludności, a nie 38. No bo niby GDZIE ci ludzie się podziewają przez cały rok? Mowie wam, ze wojsko trzyma w chłodniach jakies 20 milionów obywateli, to jest tajny projekt, i odmrazają ich celem konserwacji raz do roku przed swiętami, licząc na to, że nikt nie zauważy;
– panike „ojezusmatkoboskaniemamyprezentudlatwojegoszwagra” oraz „niemampojeciacokupictwojejsiostrzenicywymyslcos” – przy czym zawsze spotykamy się z głębokim zrozumieniem drugiej strony „MOŻE JUTRO COS KUPIMY”.
Kiedy już się siada do wieczerzy, to – owszem – jest naprawde cudownie i świątecznie.
Ale to dopiero w momencie sięgnięcia po opłatek.
Bo jeszcze dziesięć minut wcześniej moja matka wyje „GDZIEEEEEE ON ZAWLÓKŁ TE SLEDZIEEEEEEEEEE!”, Zibra lata z mokrym łbem jak poparzona, Zibry mama troche klnie na szczypioreczek, który nie chce rowno lezec na sałatce, a mój ojciec wysłany po chleb przepada na trzy godziny.
Generalnie jest czarownie.
Co mam kupic Melanii na prezent?
Butów sie nie kupuje na prezent!
Ani zegarków.
Ani noży.
zapierwszym komętarzem,
cytując właścicielkie blogusia:
“Melanii musze kupić buty, bo biedulka dostała nerwicy od mycia nóg i ma problemy z wyjściem na podwórko.”
no jak , co dla Melanii- pidzamke oczywiscie!
http://www.funstufffordogs.com/Qstore/Qstore.cgi?CMD=011&PROD=1087837113
prezent dla Melanii: psia wersaleczka z parasolem. na lato. widziałam ostatnio gdzieś.
A nic wszytsko niby ok, znaczy na 3+ jak zwykle. A co u ciebie?
Czesc, TomasH!
Co slychac? 🙂
cześć
Moja Wgila wygląda podobnie z tym że to ja latam z mokrą głową bo jakoś nie chcą mnie wcześniej wpuścić do łązienki.
I mam ten sam dylemat – co kupić Bacy na święta. Nie mówiąc już o Kubie – moim króliku…
oczywiście w jednym brzuszku…
ja jak co roku mam do zaliczenia dwie wigilie. najpierw u Dziadków ze strony Taty, potem (50km dalej)druga połowa rodzinki u siostry Mamy. wszystko pięknie i cudownie, tylko powiedzcie mi ILE DOBREGO ŻARCIA(PIEROGI Z GRZYBAMI I KAPUSTĄ!!!)MOŻNA ZMIEŚCIĆ W JEDEN WIECZÓR!?
A, w pracy!
To prawda. Cos potwornego.
Kiedy ja wlasnie lubię Wigilię, uwielbiam!
OD MOMENTU kiedy siadam przy wykrochmalonym białym obrusie w domu moich rodziców 🙂
Nie cierpię Wigilii w pracy. Święta mnie męczą – te tłumy wszędzie, w ogóle ograniczam wszelkie zakupy poza prezentami, no jasne, , te prezenty majątek na to, a i tak nie prześcignę, nie wiem kogo. Jak kogoś małe nie cieszy, to i te moje prezenty go nie ucieszą. Najłatwiej kupić dzieciom, ale dla nich kazdy dzień jest okazją, w Święta jest tego wiecej. Konsumpcyjnie. Tęsknię za nastrojem, refleksją i świętem. Zawsze wyrodnie dawałam drapaka i wyjezdżałam z przyjaciółmi, żeby nałykac się świezego powietrza i popatrzeć na góry. odkąd dzieci – konflikt gdzie? U których rodziców? Już szarpałam sie z dwójką dzidziusiów, bagażami, wszystkim!, między jednym domem a drugim (kawałek drogi) – dzieci wariują, jeden dzidź pijący mleko i to nie z puszki, klamoty, pieluchy, ciągle w rejwachu, wśród mebli, przy jedzeniu, RATUNKU! (Bo nie było mowy, zeby u nas, w oswojonym domu, do nas przyjechać, bo nie) W tym roku nie równy podział. Ale już nie stoję na głowie, ale leżę na plecach. 😉
Też uwielbiam te merytoryczne dyskusje. I wizję siedzenia w kącie na fotelu z grzecznym usmiechem i gryzienia się w język, żeby czegoś nie powiedzieć.
A Ci zamrożeni – ostatnio miałam wizję, żeby wystrzelać nadmiar.
A wigilia w pracy to pomyłka. Ja nie wiem, po kiego grzyba się takie okropieństwa urządza???
melanii trzeba kupić białe kozaczki!!!!!!