MELANCHOLIA DESTYLOWANA

Kiedy dzis rano (RANO!… Boze jedyny, dobre sobie. RANO. Dla niektórych godzina, o której siadam przy biurku jest SRODKIEM NOCY, a co dopiero ta, o której wstaje!) zawył budzik, próbowałam pod moja koldrą z wielbłąda wymyślec TRZY POWODY, dla których powinnam wstac z lozka.
Dwa powody, dla których powinnam wstac z lozka.
Jeden.

Miedzy nami mówiąc, nie znalazłam zadnego.
Ale wstalam.
Mam jakieś zaszyte poczucie obowiązku, trzeba by cos z tym zrobic na przyszłośc.

Jedyne, co mnie dzis pociesza to torebusia truskawek w czekoladzie z Coffee Heaven (MNIAM!) i ten Mikołajek napoczęty, co czeka na mnie w domu na stole. Na razie najbardziej mi się podobaly urodziny Gotfryda, kawalek o króliczku z plasteliny i Cukierek (Cukierek z uwagi na rysunek kota – aaaaaaa!).

Na jutro mam urlop – zrealizuje mój projekt z herbatą do łóżka i spaniem do 13.00. Psoko. Opowiem Wam, jak było.

16 Replies to “MELANCHOLIA DESTYLOWANA”

  1. u mie na razie nie pada
    i czuję się jakaś taka … DZIWNA! bo nie mam jeszcze nowego mikołajka
    w oczekiwaniu na wypłatę czytam stare części – błogosławiąc w tym momencie mamę, która kategorycznie zabraniała mi wyrzucać książki

    f.

  2. świetny jest też rozdział “Przed świętami jest fajnie” czy jakoś tak 🙂
    ten ostatni
    a w ogóle, za szybko sie czyta tego Mikołajka, no bo co w końcu, kurczę blade!

  3. Aaaaaaa – ZADYMKA ZA ONKEM – czuje sie jak w Leningradzie!

    W zwiazku z zaistniala sytuacja atmosferyczna, udaje sie na emigracje wewnetrzna. WRACAM W MAJU.

  4. – złapali go raz tylko,
    skóre zdarli,
    na kołdre przerobili,
    taraz mu łyso 🙂
    nie wstyd wam pod kołdrami organicznymi myśleć ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*