Ach Boze. Gdybym była poprzestala na grzancach galicyjskich, ale skad! W czwartek raczylam się zoladkowa gorzka oraz czyms, co wygladalo jak krew utoczona ze smerfów (przeraźliwie niebieski kolor). Poza tym, wieczor był z gatunku tych surrealistycznych, jakies gigantyczne czarne koty, lustra, jazz i ryby, plywajace profilem. Jak wstalam nastepnego dnia rano, poruszalam się jak cyborg, a Rynek mialam przekrzywiony pod dziwnym kątem.
W piątek przybyla mi w zyciorysie ogromna liczba herbat z cytryną oraz dosc gruntowna znajomosc Tarnowa, gdzie spedzilam około 3 godzin, czekajac na N. Obeszlam sobie powolutku Tarnow dookoła, posiedzialam w olbrzymim kosciele, gdzie akurat stroili organy, kupilam inteligentna maseczke w drogerii NATURA, która to maseczke zdziera się razem ze skora po zastygnieciu, i tak generalnie sobie spacerowalam, zadowolona, az tu… JEBUT! I co widze? BIALEGO SLONIA WIELKOSCI NATURALNEJ. “Boziu dobra – upadlam nisko, ale jeszcze się poprawie, OBIECUJE – zadnych smerfów nigdy więcej w ZYCIU!” – obiecalam Bozi, ale poszlam tego slonia obmacać na wszelki wypadek. Ponieważ reka nie przeszla mi przez niego na wylot, pozostaje mieć nadzieje, ze była to wymyslna dekoracja, a nie moje delirium tremens. Ale smerfow wiecej NIE.
Wobec tego w piątek już w ogole nie pilam alkoholu ANI GRAMA i calkiem trzezwa musialam patrzec na festiwal, jaki urzadzili sobie N. ze szwagrem, konsumujac metodycznie kolejne Wsciekłe Psy. Wyrąbali tego potworne ilosci, a ja wisiałam nad moją herbatą z cytryną i pocieszalam się, ze przynajmniej kac mnie ominie, wielki jak stodoła. I to była już druga pod rząd zarwana noc, wiec nastepnego dnia i tak byłam flak.
Żeby nie było watpliwosci: ja to OCZYWISCIE pisze w celu eskapizmu i autoterapii. Mam nadzieje, ze zyczliwe, acz rzeczowe komentarze Sz. Panstwa pomoga mi wyjsc na prostą i uswiadomia mi, jak miałkie, płytkie i niezborne życie wiodę, a jakie ono być powinno. Tak?
A przy okazji może się ktos pokusi o naszkicowanie profilu osobowosci na podstawie 3 ostatnio przeczytanych lektur:
“Wolnosc na jedna noc” Winterson – zasadniczo w duzym skrócie o lesbijkach
“Spójrz na mnie” Egan – o pokiereszowanej modelce, przechodzacej zmiane tożsamości
oraz “Godziny” Cunninghama – wiadomo: o Virginii Wolf.
PS. Danie dnia: brokułki w McDonalds. Nareszcie ta zapyziała firma wyszla naprzeciw moim żywotnym potrzebom.