Cma to nic! Siedzi grzecznie na lampie, proponowalam jej otwarte okno, ale nie reflektowala. Z cmami da się wspolpracowac.
A zgestnial mi humor od rana, ponieważ N. wojazuje (tj. bardzo ciezko pracuje, dzwoni o dziesiatej ze wlasnie wstal, bo polozyl się o czwartej, ALE MA DLA MNIE CZEKOLADE!) i skazana zostalam na transport publiczny.
Ustawila się obok mnie parka – on mruk, za to ona – dysponujaca smiechem z gatunku Srebrny Dzwoneczek. Taki smiech, co to za pierwszym razem jest cieply i przyjemny dla ucha, za trzecim razem – jezy czlowiekowi wloski na karku, za piatym – palce zaczynaja się same wyginac w szpony, a od szostego wzwyz dźwięk tego smiechu szarpie bezposrednio rdzen kregowy. Srebrny Dzwoneczek zdawal relacje Mrukowi z przygotowan do urlopu w Pieninach (okolica, ceny kwater, towarzystwo, z którym się udaje, srodki transportu), okraszajac relacje srebrzystym smiechem co trzy slowa. Probowalam się skupic na moim “K-Pax”, ale gdzie tam. Chcac nie chcac, dzielilam troski i radosci Srebrnego Dzwoneczka.
Zyczac Srebrnemu Dzwoneczkowi siedmiu plag egipskich podczas urlopu, powiesilam oko na rudej dziumdzi naprzeciwko, w wielkim skupieniu czytajacej jakies (jak sadzilam) proroctwa czy objawienia. Okazalo się – ksiazke “JAK ZYC ZDROWO I DLUGO”. Sadzac z okladki, zdrowe i dlugie zycie polega na zjadaniu duzych misek ryzu w towarzystwie jednej marchewki. Sadzac z obwodu tylka i ud rudej dziuni, ta ksiazka to NAPRAWDE dla niej objawienie, a marchewka – wyzwanie i egzotyka.
Niech on już wraca, z czekolada albo na czekoladzie, bo jeszcze jeden taki Srebrny Dzwoneczek i sama się zaczne podawac za przybysza z planety RINGO w galaktyce STARR, ktorej mieszkancy zywia się wylacznie frytkami i nie znaja zwrotu “godziny pracy”.
Wlasciwie, to… moglabym zaczac od zaraz?… 🙂
A jak się nazywa jak ktoś się BOI ciem tak, ŻE NAJBARDZIEJ NA ŚWIECIE…? Bo ja tak mam ;(
ćma, marchewka, dzwoneczek – nic strasznego. Spróbuj kiedyś wybrać się na stadion i kupić coś od naszych braci skośnych. A poza tym gratuluję ciętego języczka od kilku dni czytam i nie mogę wyjść z podziwu.
czarownica to malo powiedziane, wiedzma jush lepsza taka zielona ropucha co to niby szorstkowlosowymi sie zajmuje.
. . . autobus, czerwony_:)
jestes czarownica
O, przepraszam najmocniej…
a ja myslisz, kto?
Oj – to samo ppowiedzial Wojteczek Kossak do swojej zony, majac wowczas dobrze po 80-tce – zona nakryla go na rozcinaniu nozem gipsu na nodze, ktora zlamal, bo gips mu przeszkadzal w zyciu WIELCE (wiem, co czul… oj wiem!)
-Maniusia – powiedzial ponoc – WOLE UMRZEC, NIZ JESC MARCHEWKE!…
No ale to byl Kossak.
– oj, Barbarella, N. wierzchem wraca!
– nie mozet’ byt’! na cziekoladzie???
przepraszam, coraz to i gorzej ze mna;)
mam dziwne przeczucie że jak bym musiała zyc ZDROWO to juz bym nie chciała DŁUGO
A to zamienmy sie, drogi Kokakolo, ja bede wstawac o 12.00, a ty bedziesz mial przygody!
No i co?
Znaczy.. eee.. Baska ty masz te wszystkie przygody jak ja wlasnie wstaje?
chcesz powiedziec ze zycie jest najciekawsze miedzy 6:00 a 9.00??? NIe wierze.
To dopiero, jak mu oczko odpadnie.
A nie odpadlo niestety…
Srebrnemu Dzwoneczku się mówi.