NO I CO DALEJ?

W piątek mialam za zadanie pokazac takiemu jednemu Olsztyn jako rożnicę regionalną. Bardzo mi to wyszlo, zwlazcza, ze na tle tlumaczki, która tlumaczyla glownie “YOU KKNOW!” wypadlam jak egzotyczny, intelektualny kwiat na rozleglych bagnach ignorancji. Spytalam, czy da się zauwazyc, ze w Europie Wschodniej ludzie przestali zjadac się nawzajem. Usmiechnal się poblazliwie i wytknal mi delikatnie, ze niezaleznie od zmiany upodoban kulinarnych, ciagle nie wyksztalcila się kultura badania efektywnosci wydatkow publicznych.

Co mialam powiedziec. Ma racje – caly czas operuje się skala WYDATKOW, a nie EFEKTOW. Wydac pieniadze to każdy glupi potrafi, NAWET JA.

To pierwszy facet, jakiego poznalam, który miał na mankietach koszuli wyhaftowane monogramy – ze srodkowym inicjalem wlacznie. Przerazliwie wyrafinowane.

A w sobote mój najdrozszy N., dla którego DZIEN BEZ PRZYGOD TO DZIEN NIEWART SWOJEGO MIEJSCA W KALENDARZU, wymyslil wycieczke CZOŁGIEM do Czestochowy. Bo TAM I TYLKO TAM mieszka cudotworca, którego rece potrafia uleczyc klekoczacy gaznik w Range Roverze. Jechalo się… BARDZO – on jak czterech pancernych, a ja skulona jak pies… nawet nie Szarik, a Pankracy, a czolg spiewal nam piekna piesn drogi “RRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR” i przy 60 na godzine dawal wyrazne sygnaly, ze ZARAZ SIĘ WZBIJEMY W POWIETRZE, proszę zapiac pasy.

W Czestochowie odwiedzilismy miejce kultu… Coz mogę powiedziec, ksiadz Kordecki w swojej urnie musi wygladac jak miniaturowa traba powietrzna na widok tego, co się dzieje na Jasnej Gorze… Tam, gdzie Kmicic nadziewal armate kielbasa z prochu, przewalaja się ciala dorodnych chrzescijan i chrzescijanek – na kocykach, z kanapeczkami, radosny nastroj wycieczki zakladowej. W bazylice i kaplicy rodzinna atmosfera centrum handlowego JANKI – nieustajaca licytacja zakupionych pamiatek, wymiana pogubionych dzieci, wymachiwanie zdjeciami na kiju “ŚWIĘTOCHŁOWICE POZDRAWIAJĄ KRÓLOWĄ POLSKI!!!!”, stada nieletnich lolitek poprzebieranych za majoretki wymachuja nogami na oltarzu polowym… Cyrk wedrowny – jedyne, czego mi zabraklo, to niedzwiedzia na lancuszku, prowadzonego przez ksiedza. Nie wiem, CO się tam stalo i KIEDY to mialo miejsce, przez katedre w Sevilli tez przewalaja się codziennie tysiace ludzi, a jednak – nastroj zostal katedry, a nie Geanta Piaseczno. Ech.

A wczoraj z Mloda Zebra wyrąbalysmy dzbanek sangrii na pohybel mezczyznom generalnie, a mezczyznom, którym odbija palma, w szczegolnosci. Obecni mezczyzni w liczbie sztuk 1 pokrecili głową i poszli dlubac w samochodzie.

Nie mam się w co ubrac na koncert w Opolu.

0 Replies to “NO I CO DALEJ?”

  1. w swietym miescie byla wiara? chyba w kase, co sie ja na tlumach fundamentalistycznych derwiszow zbija; btw. mam do sprzedania kapitalny byznes w swietym miescie: megalaznia – moze wtedy przestanie tak od derwiszow capic
    (pobozne zyczenia! rodak i laznia, i to jeszcze za pieniadze! idiotyczny pomysl!)

  2. Płeć INNĄ dzielę na : chłopów, facetów i mężczyzn. Rachunek się zawsze zgadza _ tych ostatnich jest zawsze NAJMNIEJ !

  3. Zawsze ceniłam sobie Częstochowę, bo tam najważniejsza była wiara, tłumy ludzi, zjednoczonych ze sobą za pomocą modlitwy…

    To prawda, dawno tam nie byłam, z tego co czytam wiele się zmieniło… Szkoda… Mamy kolejny Licheń, sanktuarium, gdzie na każdym kroku czuje się zapach pieniędzy…

  4. e tam firankę, w tym sezonie są modne tak… : bandaże ew. plasterki oboklejące co by po zsunięciu się sukienki nie było widać czego nie powinno być widać… a na to drapujemy co tam mamy w szafie aktualnie, może być kawałek szyfonu, lub zasłonki w grochy to spinamy niedbale gdzieniegdzie, czymklwiek, byle nie za mocno, bo w kulminacyjnym momencie nie spadnie i nie zrobimy odpowiedniego wrażenia na publice…o i już… :)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*