Nie walczy sie z zywiolem. Nie ma mocnych na huragan Zelda i nie ma sily – będzie GWIAZDKA i w tym roku. Mimo moich – rozsadnych przeciez – postulatow, żeby przelozyc Gwiazdke na styczeń, bo w grudniu straszny tlok w sklepach, albo np. na czerwiec – zrobiloby się barbecue na wolnym powietrzu, czyli PARTENGARDY 😉
Jedno jest pewne: obowiazkowo potrawa wigilijna, obecna na stolach wszystkich Polakow, powinna być bulka z bananem.
Musze kupic takie obrzydliwe, migajace milion lampek – strasznie mi się podobaja. Odpowiednio kiczowate i gadzeciarskie. Aha, i zastosowac zamordyzm prezentowy: “Drogi/a ……….. – dnia 10 grudnia uplywa termin zglaszania preferencji dotyczacych prezentow gwiazdkowych. Osoby, które nie zglosza preferencji w podanym terminie, otrzymaja Gwiazdkowy Zestaw Obowiazkowy: czekolade Milka, zel pod prysznic Palmolive oraz sloik majonezu kieleckiego. Z poważaniem”.
Tylko ze to miecz obosieczny, bo musze wymyslec viceversowe siedemset dupereli; moje prezenty musza mieć JEDNO kryterium: musza być jadalne albo male -tak, żeby po Swietach nie zostal po nich slad. Tylko jak tu wyperswadowac mojemu ukochanemu Ojcu, żeby nie kupowal mi kolejnego pryzmatu, krysztalowej kuli albo perpetuum mobile (na baterie R14)? Zreszta – co tu duzo mowic, nawet jak dostarcze na kartce, ze chce na Gwiazdke dwa kolejne tomy Gateway, to i tak dostane ostatni bestseller Grishama (kategoria “ksiazka” przeciez, prawda?…).
Bo ja nie ze zlosliwosci mowie, ze nie chce nic – naprawde mam wszystko, co mi potrzebne. Chcialabym po prostu POBYC.
z cicikiem!
nie wiesz, co to? taka duza dziewczynka i nie wie?
wstyd!
dzem z czym?????
ten majonez koniecznie z dzemem!
a dzem z cicikiem!
Ja też przed Świętami nakazuję rodzinie sporządzenie listy ewentualnych prezentów. Robię tak od dobrych paru lat z nadzieją, że wreszcie wezmą sobie moją prośbę do serca. Tymczasem moja mama wymyśla swój wymarzony prezent zwykle na dzień przed Gwiazdką lub wcale, a tata regularnie wpisuje ‘dom z dużą działką’.
Luby natomiast na pytanie, co chciałby dostać, odpowiada, że nic.
Chyba też im wszystkim dam po słoiku majonezu i będzie święty spokój.
baska – to ja mowie, co chce: swiety spokoj w duzej ilosci – tak, zeby mie do emerytury wystarczylo
i nic wiecej
i chuj!
a wię braczek się jednak znalazł….
Nie masz POBYCIA :)))
aaaa…co to za garden party ? hę? i to nie w temacie na moim blogu?
Generalnie nieżle mnie to ubawiło…,szczególnie czytanie tego co nie zostało powiedziane :)))))
..ale kryształowe kule są przeczeż koniecznie niezbędne ! Odbijają światłoi ten, no.. pięknie na nich kurz wygląda!!! Swietny prezent!
Heeeeej A.! A ożeń Ty się ze mną! Baśka nie zaprasza mnie w ogóle, a tak to będzie miała PODWÓJNY powód, żeby mnie nie zapraszać
Tym razem wyjątkowo muszę zgodzić się z Marcysiem. Jak to nie jest ….makterium to co to niby jest ?
Nie chcieć nic. Akurat. A co z nowymi butami z krokodyla, nowym ciuchem (mile widziane norki), nowym facetem (halo! Norwegia ?) i operacją plastyczną ?!! 😉