Rano zaatakowaly mnie wlosy. Znowu owoc mojej beztroski – jak się ma wyemancypowane wlosy, to się nie chodzi spac z mokrym lbem. Przy czesaniu zezarly dwie spinki, ledwo udalo mi się odratowac szczotke, chociaz i tak kilka razy mnie ugryzly. Proba grzecznego przedzialka a la Mette-Marit (NIE ZNOSZE zolzy – WSZYSCY wiedza, ze Krol Norwegii przeznaczony był NAM! Mi i Hannie, znaczy) zakonczyla się kleska – poddalam się i paraduje z odprezonym i zadowolonym z siebie ukwialem na glowie, a ludziom z którymi rozmawiam po prostu nie patrze w oczy i już…
Ale sen z powiek nie wlosy mi spedzaja, a skarpetki.
Bo tak: do pralki wkladana jest parzysta liczba skarpetek, a wyjmowana – NIEPARZYSTA! Dlaczego tego zjawiska nikt nie opisal? Ja się zle czuje, stajac twarza w twarz z nie opisanymi zjawiskami!… No bo CO TO MOŻE ZNACZYC?
– parzysta liczba skarpetek stanowi mase krytyczna i na swiat przychodzi nowa skarpetka (wariant pozytywny);
– parzysta liczba skarpetek czuje się nieswojo i zjada jedna skarpetke – najstarsza lub najslabsza ze stada (wariant negatywny);
– pralka wciaga skarpetki i rychło czeka mnie wizyta pana Romana, który od 30 lat naprawia pralki;
Najgorzej ze skladaniem skarpetek – moje miekkie serce protestuje przeciwko wyrzucaniu sierotek, wiec zezuje na boki, czy nikt nie patrzy i zwijam w klebuszek TRZY… “MOŻE NIE ZAUWAZY” – mysle sobie. Posiadacz skarpetek to jednakowoz inteligentna bestia i ZAWSZE zauwaza… JAK on to robi?…
W dodatku, moje wysilki w kierunku BYCIA KOBIETA IDEALNA zostaly wystawione na probe, kiedy to przepadl parmezan do spaghetti i wystapilam z propozycja opracowania metody tarcia sera w plasterkach, która nie spotkala się ze spodziewanym entuzjazmem. ZUPELNIE NIE WIEM, dlaczego! 😉
A mi się przypomniała przypowieść o szukających się skarpetkach opowiedziana przez Nicholsona w takim smutnym filmie ze smutną piosenką i Meryl Streep … (“Heartburn”)
he,he,no jakbym siebie widziała.Mój łeb mozna umyć tylko rankiem,póżną nocką nie do okiełznania…:)))
I ta smakowita teoria zaginięć skarpetek.A może one postanawiają uwolnić się od wysiłku noszenia stopy?
Ty weź go zmień bo się wykończysz! Przecież już ludy pierwotne wiedziały o prawidłach takowych, że można zjeść składniki składające się na daną potrawę odrębnie – czyli samą cebulę, samą pietruszkę, same kartofelki – bez zbędnego pierdolenia się z przygotowaniem wywaru. Poza tym odchodzi ryzyko poparzenia sie wrzątkiem oraz oszczędność na gazie / prądzie, jak również na zmywaniu a co z a tym idzie : ograniczenie przedostawania się detergentów. A to prowadzi do prostego wniosku, iż w morzu nie będzie alg, które zabierają tlen rybom. I dla kogo to wszystko zrobisz? DLA POLSKIEGO RYBOŁÓWSTWA!