Proszę panstwa, mąż mi zrobil aferę o placki z kartofli.
Nie wiem, co to będzie, ale strasznie jestem na niego wsciekła.
Zawozil mnie w poniedziałek na lotnisko po pracy i poszliśmy cos zjesc do Folk Gospody. Przez caly dzien wizualizowałam sobie wielki talerz plackow ziemniaczanych, no po prostu MIALAM TE PLACKI tuż za sobą, chodzily za mną krok w krok i dyszały mi w kark ziemniaczanym oddechem.
Siadamy przy stoliku, biore do reki menu, sprawdzam – placki, a jakze, figurują, otwieram gebę, żeby je zamowić, mówię „Pla…” – a tu N. rozpętuje AFERĘ!
Nie i nie, on mi NIE POZWOLI ZAMOWIC PLACKÓW – wlasnie teraz NIE WOLNO jest plackow z ziemniakow, bo stare się skończyły, a nowe są pędzone na saletrze – NA PEWNO jak zamowie placki, to natychmiast się rozchoruję, do czego on – mój mąż – nie dopuści, i żebym trupem padła, to placka nie zamowię. I kazal mi jesc fasolkę.
Już naprawdę, KTO JAK KTO, ale ON nie powinien w sprawie plackow ziemniaczanych zajmowac stanowiska, albowiem plackow NIE JADA, odkad się nimi zatruł w wieku szkolnym.
No ludzie! Naprawde do mnie DOTARLO, jak niszcząca moc mogą mieć niezrealizowane marzenia. Te cholerne placki UCZEPIŁY się mnie na amen, od poniedziałku wszedzie czuje ich zapach i jak nie zjem placka w ciagu najbliższych kilku godzin, to nie recze za siebie. Będzie straszny dym.
No i tak to.
Żeby nie było, ze jestem msciwa, to mu kupilam cygaretki z Ekwadoru. Wysiadam z tego samolotu, biegnę, rzucam mu się w objęcia wraz z cygaretkami, a mój mąż wita mnie jakimi słowy?… „OCZYWIŚCIE – JESTES NARĄBANA!”
Oczywiście, BYŁAM – ale co to ma do rzeczy, ja się pytam!
W dodatku siedział przede mną nie kto inny, jak Marian Krzaklewski. Przysięgam.
Straszliwie chcę placka.
Tez jestem zdania, ze na odchudzanie przyjdzie czas w TRUMNIE.
Akurat bedzie sporo wolnego czasu do zagospodarowania.
E.. tego.. no…. Barb, a sama tych plackow se nie mozesz zrobic???
One dosc proste w obsludze sa 🙂
A tak w ogole to ja pierdole te wynurzenia jakie cos jest tluste i niezdrowe.
Wredna ewolucja tak nas uksztaltowala, ze wszystko co tluste, slone albo slodkie nam smakuje, o.
I odmawiaj se tu czlowieku.
[to powiedziawszy usmazylam se ziemniaczkow z cebulka i wedzonym lososiem oraz popilam cabernecikiem coby sie dobrze strawilo :))) – i takiej postawy sie trzymajmy. Odchudzac bedziem sie pozniej]
biedna barbarella poddana takiej psychicznej przemocy rodzinnej skąd ja to znam?
nadmieniam że mloda w nicku to tak dla picu
ja wiem, ze sie wtracam…ale moze Pani Od Plackow powinna zastosowac najprostsze rozwiazanie i pojsc na te ociekajace tluszczem placuszki sama? (tylko bez CUKRU, prosze…to moj koszmar z przedszkola, kiedy to mile panie przedszkolanki WPYCHALY we mnie to swinstwo… i mam uraz do nich, do plackow znaczy sie a nie do pan przedszkolanek, do dzisiaj… no chyba, ze po wegiersku, z duza iloscia papryki… mniam
nienojaniemogę!!!
🙂
🙂
najlepszy jest placek po węgiersku – na wielgachny placek ziemniaczany wali się gulasz, taki z warzywkami, można też posypać tartym serkiem i podgrzać, żeby się tenże serek roztopił.
Krzaklewskiego też bym na trzeźwo nie zdzierżyła. Chyba, że zamiast w Brukseli byłby w brukselkach. Z masełkiem.
Placki, mówisz? Obsliniłam się przez Ciebie. Ale już jestem na finiszu robienia ryżu z jabłkami.
Placki boskie (absolutnie copy copy!) są z keczupem! A zamiast cebulki polecam marchewkę utartą. Placki robią się takie żółciutkie…
Zjadłam swoje naważone, nie!, starte na miazgę placki, tłuste z indyjskim sosem i… stęskniłam się za kuchnią włoską od razu, z miejsca. Jak Barbarella połknie wreszcie swoje wyśnione placki ociekające tłuszczem, pachnące patelnią i cebulą, to zacznie się rozglądać za czymś innym, he he he No i zobaczymy co to będzie… może kuchnia azjatycka??? a propos psa…
Piękny Marian z transportem koki z Ekwadoru?
nie lubie placków
to polska potrawa jest? Te tluste placki ziemniaczane nie przywedrowały chyba do Polski z Włoch?
poor Barbie poor, sory, za niedobór placka [tudzież baby ziemniaczano] nie przepuściłabym nikomu, szczególnie, za przeproszeniem – ślubnemu.
Widzisz, jak Mąz Cie dobrze zna ?
zasluzyl na te cygaretki 🙂
Nazad z Brukseli.
a gdzie lecieliscie z marianem?
wielkie rzeczy – niech Ci mąż nasmaży wieczorem z ekologicznych ziemniacków
Też za mną chodziły, ale już nie chodzą. Zjaaadłam je. 😉
Teraz za mną chodzą pierogi z jagodami.
W obecnej chwili zjadłabym je nawet ze SMOŁĄ.
bidusiu, no. takiego placka z recznie ucieranych ziemniaczkow? i do tej masy byla domieszana drobniutko pokrojona cebulka? pewnie polane smietana, co? a w ogole to mam nadzieje, ze jesz z sola, jak na wschodzie przykazali. bo sa i tacy barbarzyncy, co to – uwazasz – posypuja je cukrem.
slurp.
bidusiu, no. takiego placka z recznie ucieranych ziemniaczkow? i do tej masy byla domieszana drobniutko pokrojona cebulka? pewnie polane smietana, co? a w ogole to mam nadzieje, ze jesz z sola, jak na wschodzie przykazali. bo sa i tacy barbarzyncy, co to – uwazasz – posypuja je cukrem.
slurp.
Jestes GUPIA.
Heheheh. Nie zapominaj, ze wyrazenie “Moj Maz” nalezy pisac z duzych liter. Inaczej brak w nim odpowiedniego dla tego wyrazenia szacunku, maslanych oczu i robi sie bez sensu :)))))))