Wiec generalnie jest tak, ze ja się denerwuje, czas leci jak szalony, mam wrazenie, ze nic nie posuwa się do przodu, stresuje się, nie mogę spac i tak w kolko.
Przeczytałam w weekend damę z unikornem, bardzo niezła. Wzruszyłam się i prawie oślepłam od wpatrywania się w zdjęcia tych gobelinów.
Natomiast byliśmy w sobote na wycieczce, miedzy innymi z wizyta w pracy u kolegi N.
Bardzo przyjemne miejsce, czuję, ze bym się tam odnalazła.
Na przykład, jeden wąski korytarzyk od podlogi do sufitu zastawiony regałami, na których stoją setki brązowych półtoralitrowych szklanych flaszek, na każdej wielka nalepka z napisem „TRUCIZNA POISON”. Tak bardzo zalowalam, ze w ostatniej chwili wymienilam torebusię na mniejszą i nie mogłam zwinąć chociaż JEDNEJ TAKIEJ.
Na koniec, kolega N. wyciągnął spod biurka (normalne biurko, z komputerkiem) spore tekturowe pudełko i pozwolił do niego zajrzeć. Zajrzałam.
W pudełku ma kumpla.
Znaczy, TO, CO Z KUMPLA ZOSTAŁO, bo kumpel zyl w średniowieczu. Wiec ma jego czaszke, miednicze, piszczele. W pudelku. Tekturowym. Pod biurkiem. LUDZKIE SZCZĄTKI.
Naprawde, bylam pod wrazeniem.
Ja to chyba mam nudna pracę.
Ale takie ludzkie szczątki to tez bym sobie postawila pod biureczkiem, jak slowo daje.
Oraz ze dwie flaszki trucizny na szafce.
Tak, żeby nabrac właściwego dystansu.
hahahaha ja co prawda nie pod biurkiem, ale na szafie pancernej mam takich znajomych. kolezanke i kolege (a raczej kilku bo inaczej wyszloby, ze kolega mial 5 przedramion:))))ej powiem szczerze dobrze sie pracuje w takim towarzystwie:)))
komentarze do tej notki sponsoruje słowo: posuwać
I chyba przy okazji narzucic lekki dystans innym 🙂
To nieprawda, że nic się nie posuwa – czas się posuwa cały czas do przodu i to jest w nim fajne (z ironią), że zawsze możemy na niego liczyć. Że się będzie posuwał. Zawsze do przodu kurde.
A gdzie to gdzie to? Zbezczeszczenie zwłok jak wobszył, do prokura… eee… tzn. komisji sledczej trza zgłosić!
gorsze notki piszesz
i chyba styl ci sie pogorszyl
przygotowania do slubu skodzą chyba
Nie wygladal na Vona, chociaz kto wie.
A znaja sie ze studiow… jak to N. ujal opisowo, odnoszac sie do zawartosci tekturowego pudelka, “Kiedys w jednym grobie we dwoch przewalilismy takich z piecdziesieciu”.
ale kumpel nie nazywa sie przypadkiem von hagens?
Robią coś razem, z tym kumplem znaczy się? Czy tylko tak się kolegują?