JEDNA KOBIETA – PONTON I JEDNA ZAGADKA JEZYKOWA

Takie weekendy to należałoby SKA SO WAC.
Bo człowiek tylko je i spi. I spi, i je. ŻRE, właściwie, kurna. Przybylo mi około 40 kilogramow. Wygladam i czuje się jak opona od TIR-a.
I chce mi się spac (jesc, na szczescie, już nie).

Oraz mam pytanie dla filologow. I filaretów, oraz Filomeli, gdyby akurat PRZECHODZILA i zechciała wpaść z tragarzami:

– Co to jest DUNDER?

Z powiedzonka ludowego („a niech cie dunder świśnie”) wiemy, ze dunder potrafi świstać, obstawiałabym zatem jakis gatunek niedużego, futrzastego ssaka. Chociaż, cholera wie, może to np. gatunek wierzby albo jakis instrument.

Szkoda, ze Mickiewicz nie napisal nic o dundrze ani nie wcisnął go w jakas epopeje, bo już by go językoznawcy rozgryzli, jak świerzopa czy dzięcielinę (choć mój poglad na te sprawe jest taki, ze kiedy Mickiewiczowi nic nie pasowalo i nie chcialo się rymowac, to tworzyl sobie jakies slowo, a pozniej cale sztaby uczonych z wywieszonymi jęzorami udowadnialy, ze to ludowe określenie koniczyny, uzywane wyłącznie i jedynie w trzech zapadłych wsiach na wschod od Hrubieszowa).

A poza tym, to spac mi się chce, mówiłam już? Mam jakis rzadki przypadek spiaczki afrykańskiej*.

* = nie mylic z leniem pospolitym. To ZUPEŁNIE, ABSOLUTNIE NIE TO SAMO. Wcale. Broń Boże.

0 Replies to “JEDNA KOBIETA – PONTON I JEDNA ZAGADKA JEZYKOWA”

  1. to z dundrem to naprawdę dobre pytanie
    sprawdzałem [url=http://www.venco.com.pl/~zuzanka/muzeum/]w tym muzeum[/url]
    ale nie mieli.
    Znaczy – istnieje…
    a niech to…

  2. dunder – spolszczone i użyte w szyku przestawnym określenie “dear dun” (drogi monit), częstokroć używane jako synonim np. mandatu. “świśnie” to onamatopeiczne nawiązanie zarówno do dźwięku wydawanego przez papier włożony za wycieraczkę, jak i pieszczotliwe określenie tego dokumentu, zwanego czule “świstkiem”.

    W efekcie otrzymujemy “niech to mandat świstek”, czyli tzw. masło 😉

    PS. Baśka, proszę Cię… ja już wolę Twoje koszmary.
    serio serio 😉

  3. otóz:
    1. niestety nie rozwieję Twoich wątpliwości co do etymologii słowa “dunder”. Nie dziś. wpadnę jutro.i się postaram
    2. natomist jeśli idzie o Mickiewicza, to cóż, trudno odpowiedziec na pytanie: “co myślał, kiedy pisał” tego nie dowiemy się nidgy. Mogę Cie jednak zapewnić, ze musiał, powtarzam MUSIAł mu się zgadzać w wierszu schemat wersyfikacyjny ( odpowiednia ilosć głosek w wersie ) oraz odpowiedni rozkład akcentów ( poniewaz pisał wiersze o charakterze stricte regulanym); sławny pan Mickiewicz nie wiem czy wiesz był na tyle genialny, ze przełożył heksametr (sześciomiarowiec) na język polski, co nigdy przedtem nie udało się nikomu.
    Pozdrawiam filologicznie

  4. DUNDEL sie mowi 🙂
    Fragment tego artykulu :

    http://www.jawsieci.pl/podroze/mojemiasto/psk2/

    “(..) jak starszym się podpadło, to słyszeć można było “no ty, gzubie chamański, jeszcze ci dundel pod klubrem dobrze nie uschnął…” albo “zeńć mi z oczu luntrusie, bo jak cię rżne w kalafe, to ci dundle z klubra poletom”. W ogóle dundel (czyli babol), szwaje, syry, szkiety, giry (nogi), kalafa, kluber, gały czy kieloch towarzyszyły przy każdej bitce czy wyzywaniu się (..) “

  5. i BARDZO DOBRZE, ze Mickiewicz nic nie pisal o dunderze(dundrze)
    bo jak napisal, ze NA TEN CZAS Wojski zadął w róg, bawoli, kręty, centkowany to ktoś sobie wydumał, że Natenczas to imię Wojskiego
    PHI!
    w zyciu nie dam sobie tego wmówic
    więc łapy precz od DUNDRA, który wolność interpretacjizawdziecza wlaśnie temu, że Mickiewicz o nim NIE WSPOMNIAL
    o!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*