O TYM, ŻE JAKBY DRGNĘŁO, ALE NIE MAM NOCNIKA

Nie wiem jak u Państwa – do nas wiosna przyszła dziś od samego rana. Siedziała centralnie na ścianie obok kredensu. Dobrze, że N. zszedł na dół pierwszy:

– Był strasznie włochaty i taki wielki, że ledwo go upchnąłem do słoika!

Słoik po ogórkach Krakusa, zaznaczam. Więc nie byle co. Gdyby trafiło na mnie, to najpierw bym się darła kwadrans, a później to nie wiem. 

Pogoda w niedzielę była tak obrzydliwie ładna, że jakby poczułam coś takiego… coś na kształt entuzjazmu życiowego. No chyba, że to nie był żaden entuzjazm tylko bąbelki od pepsikoli, której się napiłam prosto z butelki z lodówki i oczywiście poszła mi nosem. Ale OK – nawet ja, czyli Kłapouchy zawsze wilgotny i smutny, muszę przyznać – JEST LEPIEJ, niż było. Oczywiście nie mogę sobie popsuć reputacji i nie będę tu wybuchać optymizmem, bo jeszcze ktoś by sobie coś pomyślał, ale jakby drgnęło w dobrym kierunku. Na tyle mogę się zgodzić.

W naszej Biedronce ustawili krem z octu balsamicznego w dziale kosmetyków. Normalnie na półce obok innych kremów. Bardzo mi się spodobało takie kreatywne podejście i poinformowałam o tym koleżanki, a jedna mówi, że jeszcze inaczej by to widziała. Że skoro to jest „KREM O SMAKU”, to powinien stać obok prezerwatyw. 

No nie wiem. Mnie się podoba tak, jak jest.

Oglądam teraz „Dereka” – dziękuję za namiary! Nie wiem jak mogłam przegapić; jest cudny. Akurat czegoś takiego mi było trzeba. Aż żałuję, że kazałam N. zlikwidować oczko wodne i teraz nie mam kijanek, żeby je przynieść do domu i trzymać w zlewie. Albo w nocniku. Bo nocnika też nie mam. 

5 Replies to “O TYM, ŻE JAKBY DRGNĘŁO, ALE NIE MAM NOCNIKA”

  1. No. I muchy się obudziły.
    A nocnik, to musisz sobie sprawić – taki ceramiczny z minionych epok. I kwiatki w nim na tarasie zasadzić 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*