Wiem, że się nie odzywam, ale może lepiej żebym się nie odzywała, ponieważ
N. wyjechał, a w chałupie co chwilę wyłączają nam prąd.
Na krócej, na dłużej – różnie. Najgorzej jak już się zrobi ciemno. To że przeklinam, to za mało powiedziane – „kurwa” awansowała na epitet niewinny i pieszczotliwy. Wzięłabym siekierę i poszła do zakładu energetycznego, ale a) nie zostawię Szczypawki samej, bo nie lubi oraz b) nadal nie mam siły i czuję się nader chujowo.
Jak nieco otrę krew, co mi zalewa oczy, to opowiem o jajkach mojej ciotki. Na razie nie mam humoru ani w ogóle niczego w zasadzie.
nie marudź, nam wyłączyli windę na czas nieokreślony. A ja na czwartym mieszkam!
Idź do zakładu ze Szczypawką
a na miejscu, wyczaisz,
czy brać ich na litość (biedne bezbronne zwierzątko, TAK BARDZO boi się ciemności)
czy lepiej siłą (Jak się jej pani coś odbiera, staje się NIEOBLICZALNA!)
A tak a propos, nie lubisz wieczorów przy świecach?
😛
W prezencie o N zażycz sobie agregat prądotwórczy.
Mamy! Ale śmierdzi, hałasuje i nie daje prądu na wszystkie fazy.
Że nie wspomnę, że trzeba się naszarpać żeby go podłączyć i uruchomić. I nie da się zamknąć drzwi garażu, a ja na noc Z OTWARTYM GARAŻEM NIE ZOSTANĘ.
A no chyba ,ze tak.To zostaje dobre wino i piekne swiece, lub lampa naftowa i cieplutki kocyk 🙂
Dzieki i za to ;). Jajka ciotki brzmia ok 🙂