Mamy mysz w garażu! Szczypawka zachwycona, bardzo chce nawiązywać kontakty. Mysz dla odmiany niechętnie. Widocznie jest nietowarzyska i interesowna i chodzi jej tylko o słonecznik dla ptaków.
Dowiedziałam się natomiast, bo jestem fanką codziennego zdobywania wiedzy (za wyjątkiem przepisów skarbowych, które nikomu nie służą oprócz mafii), że zabić nożem człowieka jest zaskakująco łatwo. Jak pisze autorytet:
„W rzeczywistości nożownicy bardzo często są zdziwieni, z jaką łatwością ostrze wchodzi w ciało, zupełnie jak w przysłowiowe masło. Aby przebić serce czy wątrobę, trzeba niewiele siły i właśnie dlatego nawet słaby fizycznie sprawca może zadać śmierć przez zasztyletowanie. Ostrze daje napastnikowi ogromną przewagę nad ofiarą, nawet gdy ta jest silniejsza. NIc dziwnego więc, że stosują je często kobiety.”
Interesujące. BARDZO INTERESUJĄCE. Zwłaszcza, że dzięki N. mamy w domu tyyyyle noży! No, ale nikt mi nie wmówi, że człowiek się przy tym nie pobrudzi.
To cytat z książki dr Richarda Shepherda „Niewyjaśnione okoliczności. Życie i wiele śmierci czołowego brytyjskiego lekarza medycyny sądowej”. Zupełnie nierówna książka – facet porusza bardzo ciekawe tematy, ale ma dziwnie mało atrakcyjny styl narracji. W dodatku co chwilę wraca do problemów swojego małżeństwa – naprawdę nie wiem, po co czytelnikowi detale na temat problemów z żoną (mieli dla siebie mało czasu, a on nie potrafił okazywać uczuć). No nie wiem, może to był jej warunek – albo w książce będzie dużo O ŻONIE, albo się rozwiodą. Są bowiem takie kobiety.
A propos masła. Jedna koleżanka powiedziała mi, że nie mogłaby ze mną mieszkać, bo chowam masło do lodówki. Przecież bez lodówki się popsuje i już drugiego dnia śmierdzi! Jak można masła w lodówce nie trzymać, to ja nie wiem.
Ale przecież masło musi być z lodówki. Ciepłe masło jest obrzydliwie niedobre.
Tez zawsze chowalam do lodówki, ale skoro reszta rodziny woli jak stoi na zewnatrz, to niech maja. Ja i tak do chleba masla nie zjem za nic na swiecie, bo mnie mdli. Ale do ciasta albo smazenia – ooooooo, tak! :))) Do ciasta to juz w ogóle, zadne tam margaryny czy oleje, fuj, smakuje potem plastikowo tak jakos.
O tym zabijaniu mozem to pamietam przeczytalam u Sapkowskiego kiedys. Tez mnie zaskoczylo. Tak, wiem ze Wiedzmin to nie literatura faktu 🙂 ale mysle jednak ze Sapkowskiemu mozna wierzyc jak cos takiego pisze, to jest solidny czlowiek.
Oj, pomimo wielkiego sentymentu dla jego książek (dzięki nim mam męża! :D) nie ufałabym mu. Np. w kwestiach jeździectwa mylił się co chwilę. Kwestie zapachów (perfumy czarodziejek) też potraktował mocno literacko. 😉
Ostatnio piekłam ciasto marchewkowe i zamiast oleju, który był w przepisie, dałam gęsi smalec 😆 Na wszelki wypadek, zamiast cynamonu, dodałam przyprawy korzennej, żeby zamaskował o zapach smalcu, bo chociaż go lubię, to jednak na słono, a nie w ciastach 😉 Tak czy siak, ciasto wyszło znacznie lepsze niż na oleju 😍
A masło to różnie, ale osobiście do chleba też wolę z lodówki. Moja wczesna młodzież często piecze grzanki w piekarniku i był problem z takim masłem, ale kazałam im smarować chleb na grzanki klarowanym 😁
1. Jak masło jest dobre i uczciwie zrobione, to nie jest twarde jak kamień nawet prosto z lodówki.
2. Wyjmuję wcześniej, żeby się trochę ogrzało (kupuję w BIedronce takie w plastikowych “trumienkach”).
3. A jak się nie zdąży ogrzać, to skrobię.
4. Do grzanek zawsze skrobię, bez ogrzewania.
No przecież nawet w smaku takie zimne jest lepsze!
I potem to masło takie twarde kroisz w plastry i na chleb?
O, mam na liście tę książkę, bardzo smakowicie się zapowiadała… no cóż, najwyżej trochę się rozczaruję. Akurat odświeżam w audiobooku “Stulecie chirurgów” i mam refleksję- jakie to piękne! I moje doznania nie są ani trochę mniejsze przez to, że drugi raz zapoznaję się z lekturą.
A jak można masło chować do lodówki? Przecież potem się wogóle nie da kanapek robić. Zawsze mam schowany w szafce taki kawałek, który jest do kanapek na kolejny dzień, każdego wieczora uzupełniam;)
Ciekawe, czy żona poparła to swoje ewentualne żądanie jakimś… hmmm….
OSTRYM argumentem 🙂