No nie zjadłam, nic nie zjadłam, bo problem grzybów został rozwiązany odgórnie przy pomocy sztucznej inteligencji. Znaczy automatyczna kosiarka je wszystkie poprzewracała, rozmaśliła i rozwlokła zwłoki.
Kosiarka była w serwisie przez jakiś czas, bo z nią jest taka sytuacja, że najchętniej by nie kosiła. Cały czas wyświetla komunikat, że JEJ ZDANIEM jest wszystko skoszone i nie wybiera się do pracy w tym tygodniu, a N. to czyta i z upiornym HA HA HA (jak Stach, co się dowiedział że Hanka go zdradziła) naciska jej jakiś guzik, że ma nie filozofować, tylko kosić. No i ona idzie kosić, ale NIECHĘTNIE i np. gdzieś zawisa – na jakimś pieńku albo dołku. A ostatnio to nawet po naciśnięciu guzika powiedziała, że nigdzie nie pójdzie, bo nie i już. Bo drut ma zerwany (pole koszenia jest wyznaczone takim cienkim drucikiem). Bardzo było śmiesznie, pan serwisant dwa dni chodził na czworaka i szukał tego zerwania, a i tak zabrał kosiarkę do serwisu, wlać w nią nieco więcej entuzjazmu dla pracy, do której została stworzona.
Jako leń patentowany i naczelny kartofel kanapowy kraju muszę przyznać, że mam do niej sporo szacunku. Musi być naprawdę inteligentna, bo miga się od roboty po prostu koncertowo. W dodatku od razu jak wróciła z tego serwisu to postanowiła się zemścić i rozjechała wszystkie grzyby. No przepraszam, czy to nie brzmi trochę jak HAL z „Odysei 2001”?
Muszę sobie pomalować paznokcie u nóg – nie wiem doprawdy, jak to zrobić bez zdejmowania włochatych skarpet; jest jakaś laparoskopowa metoda robienia pedicure? Bo obawiam się, że zanim private boudoir wyschnie, to palce mi poodpadają z zimna.
Kosmetyczka, do której chodzę, ma dmuchawę wiejącą ciepłem albo chłodem, w którą można wstawić dłonie albo stopy na czas schnięcia lakieru. Ona się upiera, że nawiew powinien być chłodny, ale nie ze mną te numery Brunner!
Barbarella, kobieto!
A po co Ty malujesz paznokcie u stóp zimą???
Raczej przed urlopem w hotelu dla dorosłych… w CIEPŁYM kraju.
A kto tam na stopy patrzy w hotelu dla dorosłych?
😉
Fetyszysta?
Sprytna bestia!
A ja ostatnio obejrzalam test samobieznych odkurzaczy, tych malych okraglych takich, i niestety, niestety, tez same lenie i obiboki. Testowali chyba 4 czy 5, i kazdy sie w jakis sposób migal od roboty. Czyli trzeba dalej samemu odkurzac (a u nas nigdy nie ma komu). ehh….
Mam taką okrągłą słuzbę domową – Marian mu dalismy na imię. Odkurza codziennie od trzech miesiecy i stwierdzam, ze był to najtrafniejszy zakup jaki udało mi sie poczynić w zyciu. Nie przesadzam nic a nic. Odkurza dokładniej niz ja kiedykolwiek, robi to do skutku, bez szemrania i mam wrażenie ze on to naprawdę lubi. Polubiły go tez, o dziwo, trzy nasze koty, które są łobuzami i ich głównym zajęciem jest roznoszenie żwirku z kuwety po całej chałupie. Mariana to w ogóle nie zraża. Ja natomiast nienawidzę sprzątać, odkurzanie to dla mnie prawdziwa katorga, więc z czystym sumieniem polecam to ustrojstwo każdemu kto ma podobnie.
Diable, no popatrz, a u mnie od lat taki śmiga po chałupie i zapewniam – od niczego się nie miga. Już ja bym mu dała!
A to jakie wy macie te Mariany takie grzeczne? Dacie jakis linczek please?
Bo te w tescie byly niegrzeczne – jeden nie radzil sobie z okruszkami, inny z klakami, jeszcze inny opuszczal wneki i katy i lazil tylko po srodku itd. itp.
Ja mam starutką roombę i ona daje radę i na podłodze w kuchni, i na dość gęstym dywanie. Paprochy zostawia tylko czasami, jeśli jej dobrze nie oczyszczę pojemnika po kilku sprzątaniach.
No to tez go mieli w tym tescie! I tez nie zdal, nie pomne dlaczego, ale nie zdal.
To ja juz nic z tego nie rozumiem 🙁
A mnie to przyszedł na myśl Marvin z Autostopem przez galaktykę. Może ona ma depresję bo nie palców u stóp i ani skarpetek ani pedikjuru.
Widzisz, grzybka trzeba zerwać od razu. Bo albo się obrazi (a z nim wszystkie inne, takie solidarne som), albo ktoś cię uprzedzi.
W tym przypadku kosiarka.
A na zimne nóżki, to rekomenduję takie rozwiązanie, jak przy zeszłowiecznych mitenkach. Parę dziurek w skarpecie, paluszki na wierzch… byle szybko poszło 🙂
Mam kilka takich kosiarek w pracy, niestety…
O w pyszczek!
W następnym wcieleniu koniecznie muszę zostać automatyczną kosiarką. Z inteligencją może i różnie u mnie bywa, ale te kilka wymówek w sezonie ogarnę, a przecież zimą, czyli przez osiem miesięcy w roku, taka kosiarka tylko odpoczywa! Nie robi kompletnie nic, buhahaha! I grzybków latem sobie zeżre za darmochę, i jeszcze serwis ma na życzenie, grom wie, może i z masażem? Tylko nie wiem, czy kosiarką się zostaje w nagrodę, czy za karę (te karmiczne protokoły są dla mnie zbyt skomplikowane) i w związku z tym mam dylemat: lecieć jutro i zrobić zakupy sąsiadce, czy lecieć i spalić jej tunel foliowy z pomidorami.
(A może zamów skarpetki z pomalowanymi paznokciami? Jeśli nikt tego wcześniej nie wymyślił, to zaklepuję patent).
Kanionku, zrób to i to! 😀