To, ze ja mam doła, depresję i newicę, to mały Pikuś. Maluteńki, mniejszy od szczurzych noworodków, mordowanych tuzinami przez towarzyszy Mlodej Zebry.
Calineczka ma CUKRZYCĘ.
Calineczka, nasza prześliczna, mądra Calineczka, która na 1000% nie jest psem, tylko reinkarnacją jakiejś egipskiej KRÓLOWEJ albo co najmniej fizyka atomowego z początku wieku. Zebra, potwierdź, żeby nie była moja krzywda.
Calineczka ma już swoje lata i zaczęła nam ostatnio słabować. Wszyscy wpadli w rozpacz, bo… Bo trzeba znać Calineczkę. Moja matka, przebywająca zresztą w Centrum Onkologii, odbiera telefony i ryczy, na pytanie CO SIĘ DZIEJE ” No JAK TO COOOO…” – “No dobrze ale jakies ZŁE WYNIKI? Jezus Mario!…” – “Nieeeeeee… Ale CALINECZKAAAAAA!…” – no wiec, tak to wyglada.
Weterynarz zatankował psa kroplówką, pobrał krew do analizy i mówi, że CUKRZYCA.
I teraz proszę sobie imaginować pilnowanie poziomu cukru u nieduzego JAMNIKA, które to pilnowanie polega na ganianiu za jamnikiem z paskiem i wtykanie rzeczonego paska do swiezego moczu, aby dokonac odczytu poziomu cukru. Trzy razy dziennie. No bardzo proszę. Zostawiam Panstwu pole do wyobrazni.
Zastrzykami insuliny z rozkoszą zajmie się Mloda Zebra (“Ach zabilam trzy gerbile i tak mi zaczelo w brzuchu burczec… mowie ci!”).
Biedna Calineczka.
Eh również mam jamniczkę (długowłosą miniaturkę) i w zeszłą wiosnę przeżyłam podobny koszmar. Wykryto u niej zwapnienie kręgu szyjnego i podejrzewano wodę w sercu, leczenie trwało przez wiele miesięcy. Teraz jest już zdrowa, tzn mamy taką nadzieję. Rozumiem, co czujesz.
Potwierdzam wszystko.
a ja tam kurwa mam miażdżycę i dokładnie wszystkim to zwisa!
a w perspektywie mam skrócenie o dolne partie…
a Bimber się postarzał, zrobił leniwy i zdziwaczał – jak ja; chyba już pora na nas obu…
Ja też jestem właścicielką psiej księżniczki, i bardzo współczuje Calineczce:(