Booże, jak mnie ten Kossak wymęczył!… Ile on się w życiu naharował, biedak, a im starszy, tym miał coraz większe długi. Ale jak tu nie mieć długów, kiedy wisiała na nim małżonka z chałupą pełną służby, dwie córeczki dożywotnio wraz z kolejnymi mężami, jeden synek z rodziną i kochankami, a w dodatku finansowy utracjusz, brat bliźniak, siostra, kochanki, Witkacowa, apodyktyczny szofer i Buka wie, ile jeszcze innych pąkli. W dodatku jak już jakieś pieniądze w końcu dorwał, to dysponowanie nimi przyprawiłoby o zawał i osiwienie chyba wszystkie katedry zarządzania finansami w całej Europie. A my uważamy, że roszczeniowa młodzież dojąca rodziców to wynalazek czasów współczesnych.
Ostatnie lektury tak mnie dołują, że boję się zacząć tych „Ginekologów”, bo fama niesie, że to nie jest lektura dla mientkich zawodników.
Nadal przygniata mnie bezsens; wyświetliła mi się infografika z objawami depresji – MAM WSZYSTKIE. Łącznie z niechętnym wychodzeniem z domu, unikaniem ludzi oraz zakupami na poprawę humoru. Kupiłam sobie rurki w Zarze i chyba lekko przesadziłam z ich wąskością. Jakoś je na siebie rano nawlekłam, ale jak je zdejmę, to naprawdę nie wiem. Będzie jak u Almodovara ze ściąganiem butów. No ale trudno, żebym w depresji robiła PRZEMYŚLANE zakupy, tak?
Drogi Pamiętniku, jak dożyć do marca w stanie względnie nienaruszonym na umyśle i w miarę możliwości w jednym kawałku?…
Jeśli chodzi o czytelnictwo Katarzyny Michalak, to przeczytałam TO:
http://www.zombiesamurai.pl/2014/09/czarny-ksiaze-katarzyna-michalak-na-zywo/
I całkowicie mi wystarczy. Nie pożądam więcej.
A mam dość wysoki próg tolerancji, Mniszkównę i Rodziewiczównę przeczytałam niejedną.
Ja kiedyś kupiłam książkę na której było napisane, że to godna następczyni Sapkowskiego, jakież było moje zdziwienie i wkurw. Nawet napisalam do wydawnictwa, że Sapkowski to powinien ich do sądu podać za szarganie dobrego imienia. Nie żebym czytała tylko wielką literaturę, ale jakieś granice przyzwoitosci to powinny być zachowane, przecież to aż boli.
Jeżeli już wzujesz te rurki to jest szansa, że do marca przynajmniej dolne pół Ci się nie rozleci, co daje 50% skuteczności w zakresie dotrwania do marca w jednym kawałku.
Ja tez kupilam sobie rurki w Zarze, tez na poprawe humoru.. Przypadek?? Nie sadze… to LUTY to sprawil. Tylko moje okazaly sie nieprzemyslane w druga strone- kupilam za luzne…
W Zarze to ja sobie kupiłam sandały, czarne, wczoraj przyszły. I zamówiłam białe klapki
no proszę, ja też se kupiłam rurki ale nie w zarze a na allegro i kurna czekam, a depresja mi się pogłębia… 😉
dziś jadę na zakupy stacjonarne 😉
ale przynajmniej SŁOŃCE dziś!!! 😀
Wiadomo kim jest autor biografii Kossaka? Tajemniczy Arael Zurli? Brzmi jak pseudonim-kryptonim.
… no bo na przykład takie zdanie: “Dwudziestego siódmego lutego 1861 roku od kul rosyjskich żołnierzy padło w Warszawie pięciu poległych, …” (??)
Może Katarzyna Michalak!
Internety podpowiadają, że to mężczyzna jest. Tajemniczy muzeolog z Krakowa.
Może stąd ta depresja, na samą myśl że mogłaś przeczytać coś ałtorkasi 😛
To DLATEGO te małe sierściuchy są takie szczęśliwe, jak zryją pół podwórka, wytytłają się w błocie i wykopią dziurę! Im większą, tym szczęśliwsze!
Chuda – wielkie dzięki za namiar na Rusinka! Zaraz go zamawiam razem z “Dymny. Życie z diabłami i aniołami”, bo już też jest.
hmmm, a co Rusinka?
Na bezsens podobno może pomóc błoto, a dokładnie bakterie glebowe. Podobno podnoszą serotoninę. Jak Ci się samej nie chce grzebać w ogródku, to może namów Szczypawkę, żeby jakiś dołek wykopała i a Ty tylko usiądziesz obok i będziesz się sztachać tymi bakteriami rozpylanymi w powietrzu przez pracowite psie łapki 😉
Nie przesadzajmy z tymi Ginekologami. Lektura arcyciekawa i wbrew pozorom dość umiarkowanie skatologiczna. Przeczytałam z – nieco chorą – fascynacją. Warto.
Jak lubię Thorwalda, tak Ginekologów nie ruszę. Mowy nie ma.
A Arystokratka w urkopie mnie rozczarowała. Jednak pierwsza część była o wiele lepsza.
Serio rozczarowuje? Oj, to nieładnie, naprawdę się już nastawiłam oraz napaliłam na kolejne seans relaksującego śmiechu, tylko czekam na e-booka. Znowu, zwabiona reklamami, kupiłam “zabawną ksiażkę o małżeństwie”: “Kolonię karną” Jastruna. Uśmiechnęłam się na razie raz.
Jastrun nie jest zabawny! Jastrun ma depresje. A “Arystokratki” podobaly mi sie obie tak samo bardzo i licze na kolejna 🙂