O RUMIEŃCACH

 

Dziś rano obudziłam się z rumieńcami, a to nie jest dobra wiadomość w moim przypadku. Nie miewam czegoś takiego, jak rumieńce. Moja twarz nie przybiera CIEPŁYCH kolorów. No ale mam te rumieńce i trochę dreszcze.

Klimakterium czy AH1N1?

Ale mam nadzieję, że dożyję do premiery „Marsjanina” na DVD?…

 

12 Replies to “O RUMIEŃCACH”

  1. Uwaga! Będzie wyznanie teraz, pewnie się narażę sporemu odsetkowi populacji:
    – Nie przepadam za Leonardo di Caprio.
    No dobra, podobał mi się w “Romeo i Julii” (ale to raczej film mi się podobał, niż on personalnie, w sensie dobrze był prowadzony) oraz uważam, że bardzo dobrze zagrał w “Co gryzie Gilberta Grape’a”. I tyle.

    • Jeśli chodzi Ci o jego fizyczność, to się zgadzam – raczej przeciętny. To jest chyba ten typ, który z wiekiem zyskuje, ale niestety nie można tego stwierdzić na pewno, bo się zwyczajnie zapuścił.
      Do aktorstwa jednak przyczepić się nie mogę – bardzo lubię.

    • U mnie Leo Di jedzie na opinii, wlasnie po zrobieniu wrazenia w “Romeo…” i Gilbercie. Potem to jakis przerost formy nad trescia, ta mimika przesadna ekspresja, to teraz jego znak rozpoznawczy. Jeszcze, przyznam sie, podobal mi sie jego chlopiecy urok w Titanicu, bylam wtedy w takim wlasnie wieku na chloptasiow :))Ok, Blood Diamond, tez moze byc. Takze tak to to wlasnie jest. Nie bede sie uzewnetrzniac, jakie sa moje typy (urody), jesli chodzi o aktorow, bo sie wstydze:) PS> Jako,ze doszlam do czasu terazniejszego w czytaniu Mojego Ulubionego Bloga, bede sobie pozwalac na komentowanie czasem, if you don’t mind:)

  2. Twój organizm domaga się natychmiastowego położenia się pod kocyk.
    “Marsjanin” mi się podobał, “Zjawa” z Leo też.

    • Ale Zjawy to może teraz nie oglądaj, bo od tych zimowych scenerii, wpadania do mroźnej wody i tym podobnych na pewno cieplej Ci się nie zrobi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*