Przysnil mi sie człowiek, który jadl skorpiony. Taki stary, wysuszony na brazowo Chinczyk, siedzial w pozycji lotosu na podlodze w domu, takim jak z powiesci Marqueza, i chrupał skorpiony, które ktos mu przyniosl w nieduzym pudełku. A pozniej – jak to w snach bywa – nastapila zmiana szpuli i trzy razy zabili mnie terrorysci. Trzy razy w ciagu jednej nocy. Niektorzy nie znaja umiaru.
N. się snilo, ze jedlismy sarnę w sosie cytrynowym.
Czy to przykład na niezgodnosc charakterow?…
Jestem spod Znaku Skorpiona …
Rety …. !!
kiedyś, kiedy mojemu mężowi śniła się zagłada atomowa w stylu filmu katastroficznego, mi przyśniło się, że Barbarella musi napisać notkę o wielbłądzie i to koniecznie używając jakiegoś neologizmu (był tak pokręcony, że nie zapamiętałam jak brzmiał).
Uff… wyrzuciłam to z siebie w końcu! 😉
Blog jak blog, ale autorka wyraźnie lumpiacieje! To jest gorsze…
Obłym się mylił, ale wydaje mi się, że ten blog coraz bardziej tubrzozowacieje.
Wg mnie Skorpion i Sarna symbolizuja dwie przeciwne strony Baski. Z jednej strony plochliwa, cicha, krucha dzieweczka a z drugiej super na maxa grozna skorpionica ktora takim wlasnie niewinnym sarenkom ubliza na ulicy od OKRETOW KURSK!
Chinczyk zjadajacy skorpiony? Hm, to nietrudne. Chitynowe pancerze pekajace pod zebami madrosci… nie rosna ci aby ósemki? N. i jego sos cytrtnowy. Tego ci nie przeloze bo to wstyd zeby nie wiedziec co to znaczy…
W sumie duża zgodność. Jedzenie (skorpiony i sarna) i strzelanie (terroryści i myśliwy, który upolował sarnę). Ja bym się tam bardziej martwił sosem cytrynowym. Jest kwaśny, a to może oznaczać, że N. jest przesłodzony waszym w 100% układającym się pożyciem i zaczyna – na razie w snach – szukać ujścia dla swoich niezaspokojonych potrzeb. Uff. Czy jest jakiś frojdysta na sali?
Młoda, nie spłaszczaj.
“Potwory i Spółka” 🙂
Na miłość boską jakie znów potwory, idźcie na odtrucie.
e tam, a pierogi z delfinów Ci się kiedyś śniły? to jest dopiero jazda! w wcale nie piję, no dobra, colę light.
SKAD! Wez, Mloda. Co ty. Juz nigdy.
Ale mamy POTWORY 🙂
Boo! 🙂
Przyznaj się, znowu piliscie, tak?