– Podlewanie włączy się o osiemnastej – oznajmił mi wczoraj N.
Włączyło się, równiutko co do minuty. To ze spryskiwaczy i to z nieba. To z nieba trochę bardziej obfite, a to ze spryskiwaczy wywaliło nam główny bezpiecznik. HA HA HA – bardzo było zabawnie. Kocham wszelkie remonty i roboty wokół domu – widzieliście taki stary film “Skarbonka”? O tym, jak małżeństwo kupuje stary dom do remontu i przychodzą kolejne ekipy budowlane i każda im mówi, że robota im zajmie dwa tygodnie? Kiedyś się z niego bardzo śmiałam. KIEDYŚ. Teraz to nie wiem, czy by mi drgnął choć jeden kącik ust.
Mierzyłam sukienki, które odwiesiłam hen z powodu iż przestałam w nie wchodzić, a teraz znowu są dobre. W jednej, piaskowobeżowej z Benettona z dłuższym tyłem zaprezentowałam się N. Pochwalił (no co, dobrze go wytresowałam), ale dodał, że jak zamierzam to nosić, to chyba się trochę powinnam opalić?…
HA, HA – po raz drugi. Trzy czwarte świata handluje kosmetykami wybielającym cerę, a ja mam niszczyć mój skarb! (W kolorze świeżo malowanego sufitu). Ale fakt, że ten piaskowy beż nie za bardzo. Za to w czarnych jest dobrze, w kolorze wściekłej fuksji też dobrze. I niebieski / turkusowy dobrze. Czyli kolorystycznie jaką ja jestem właściwie porą roku? Hę?
To się zgadza że podlewanie naszych trawników w ostatnich dniach, ale z nieba jest bardzo obfite;)
Nie pomogę – nie znam się na porach roku. Za szybko się zmieniają, nigdy nie zdążę się przyjrzeć.
Ja nie lubię remontów!
Bo ta fuksja albo “shocking pink” to jest wbrew pozorom naprawdę twarzowy kolor, chociaż dość dziki. Tak samo jak limonkowy / zupa żółwiowa.
Z analizy mi wyszło, że ja jestem PRZEDWIOŚNIE. Albo nawet PRZEDNÓWEK.
schudla, no wiecie co! tak po prostu! bezczelnosc. ja tez chce.
A we wscieklej fuksji tez mi dobrze, co odkrylam nie bez zdziwienia przy pewnym sweterku na wyprzedazy.
Jakie po prostu, jakie po prostu! Od października nie żłopię wina wieczorami i nie nurkuję w lodówce!
aaaa…! no to szacun 😉
Zima. No to z beżem kicha
Jesteś burzową wiosną. A jak trzeba, to nawet gradowo-burzową.
Kurczę. Następna schudła. Wszyscy chudną dookoła, trzeba się wziąć za siebie (powiedziała wyciągając z lodówki parówkę i …słoik musztardy).
Jak dobrze, że mam małe dzieci i póki co malowanie ścian mi nie grozi. Dzieci to robią za mnie.Po swojemu. Więc i tak nie ma sensu malować 🙂
Film pamiętam bardzo dobrze, nie raz się śmiałam do łez 😉 Z Tomem Hanksem, prawda?
Aktualnie jestem w trakcie malowania salonu, już było dobrze, tylko jak farba wyschła, to zrobił się klimat taki nieco prosektoryjny, więc zapadła decyzja o zmianie koloru. Pan malarz właśnie zabiera się do pracy, a ja jestem ciekawa, ile z objętości pokoju zabiera każda kolejna warstwa farby 😉
Powiedziałabym, że zima,ale się nie znam, poza tym pamiętam, że jesteś blondynką 🙂