1. Jak co roku zapomniałam, z którego przepisu robiłam sernik. Ale pamiętam, żeby nie ubijać osobno białek, bo to nie ta technologia i później sernik w piecyku rośnie, kipi i wyłazi z foremki jak Toksyczny Mściciel. A po ostygnięciu okazuje się, że sernik = kałuża w piekarniku +1,5 cm warstwa w tortownicy.
2. Szwagier sobie przywiózł z Białegostoku pyszną wędzoną karkóweczkę, którą mu podpierniczył z plecaka syndykat w składzie jeden jamnik + jeden kot. Jakimś cudem niezauważone zawlokły paczkę do sypialni i schowały pod łóżkiem. Normalnie jak politycy z naszymi podatkami – najgorsi wrogowie są się w stanie dogadać, żeby tylko obywatela oskubać.
3. Martwię się o jednego Hiszpana, który niedawno przybył do Polski po raz pierwszy w życiu, a że jest grzeczny, nieśmiały, spokojny i nie rozumie kompletnie nic, to przez dwa tygodnie żywił się wyłącznie pizzą, bo to jedyne, co znał i potrafił sobie zamówić. A w dodatku jak już pojechał na budowę i chłopaki go zabrali na obiad, to co mu zamówili? FLAKI. Jak N. mi to opowiedział, to przez pół nocy nie spałam, bo się bałam, że biedak wybuchnie. Bardzo mu współczuję, bo pamiętam mój pierwszy wyjazd do Hiszpanii, kiedy przez tydzień jadłam na wszelki wypadek tylko tortillę.
4. TEŻ dostałam maila z Bonprixa „MODA W ROZMIARZE XXL” i TEŻ mnie wkurzyli niewąsko! Jakiś geniusz marketingu rozsyła kobietom takie niespodzianki przed samymi Świętami! A ja i tak u nich nic nie kupię, nie tylko przez te maile – pisałam już, jak dawno temu zamówiłam w Bonprixie trzy sukienki? Po dwóch tygodniach dostałam list (papierowy), w którym mi podziękowali za zamówienie. Po kolejnych dwóch tygodniach – następna koperta, że jednej z zamówionych sukienek nie ma, na pozostałe mam czekać. Za następne dwa tygodnie – ze nie ma drugiej sukienki, a za jeszcze następne dwa – że trzeciej tez nie i że bardzo miło im się ze mną współpracowało i zapraszają ponownie. A z ich mailingu próbowałam się wypisać już trzy razy.
5. I wszystko by było dobrze, gdyby nie to, że o czternastej zapada zmrok. Nasi przodkowie przesypiali podobno większość zimy. Dlaczego ja nie mogę?…
1. Lepiej na biurku, niż na bruku (?)
2. Pora pośledzić ździebko. O.
3. Bo sernik mnie osłabia.
No dobra… śledzie się same nie zamarynują…
To idę.
Mam nadzieję,że do poniedziałku coś o tym serniku będzie….
Znalazłam – ten:
http://www.mojewypieki.com/przepis/sernik-wiedenski
Na spodzie z kruszonych digestivów. Robi się go 5 minut i wychodzi zacny i nie za słodki.
Ooo,to prawie tak jak mój,tyle,że nie daję mąki pszennej a dwie łyżki ziemniaczanej.No i ubijałam białka,spróbuję bez.I już dawno rodzynki zastąpiłam suszoną żurawiną,zresztą we wszystkich ciastach,polecam
Mam ten sam problem przed nadchodzącymi świętami,wszystkie przepisy z ubiegłego roku miałem zapisane w zakładkach,niestety musiałem sformatować komputer i wszystko zaginęło.W tym roku przyjmuję tradycyjną metode zapisuje przepisy do mojej “ksiązki kucharskiej”:)
A ja odebrałam ostatnio dwa razy telefon i usłyszałam: “Witamy w automatycznym serwisie o tematyce sprzątania”…
Że niby co?
No ludzie…
Kochana, ja JUŻ dostałam emaila pt. SCHUDNIJ PO ŚWIĘTACH.
No foch, no.
z mailingu Bonprixa nie da sie wypisac, probowalam!
A moze mozesz? Ja czuje ze bym mogla.