Panie doktorze, wszystko mnie denerwuje.
Raz: ukarali Red Bulla za to, że Vettel po wygranym wyścigu kręcił bączki. Ja wiem, że w Formule 1 dwadzieścia pięć tysięcy euro to oni noszą w kieszeni na fistaszki, ale no… na miłość Potwora Spaghetti! Żeby się sportowiec nie mógł ucieszyć z wygranej i zrobić małego show dla kibiców? Tylko co, ma wysiąść z samochodu w postawie NABACZNOŚĆ, w dodatku koniecznie smutny, i ucałować po kolei sędziów w rękę? Naprawdę, tych wszystkich sędziów sportowych, działaczy i organizacje powinno się wytruć proszkiem chwastobójczym.
Dwa: znowu mój teść będzie wycinał drzewa z naszej działki. Bo wykarkulował sobie że będzie TANIEJ, bo takie drzewo może się złamać i upaść na płot! Albo dach! Nie wiem, co uwzględnił w swoich obliczeniach, ale jestem pewna, że nie uwzględnił MNIE. Od wielu lat stosuję taktykę niereagowania, udawania głuchego, uśmiechania się i kiwania głową oraz wpuszczania jednym uchem, a wypuszczania drugim i moje stosunki z teściami są po prostu WZOROWE, ale ile można. Powiedziałam N., żeby uprzedził swojego tatę, że jeszcze raz się czepi moich drzew, to mu utnę nos. I będzie miał do końca życia TANIEJ, bo odejdą mu wydatki na chusteczki.
Trzy: na coś się wkurwiłam i zapomniałam, na co!… Matko, jaka byłam wściekła całe popołudnie, bo nie pamiętałam, komu i za co należy się opierdol! Jakie to jest frustrujące, zaczynam rozumieć chorych na Alzheimera, wcale się nie dziwię, że cały czas są agresywni i napastliwi. To straszne, nie móc rozładować napięcia, tylko się tak nosić z wielką niewiadomą. Oczywiście, zawsze można opierniczyć męża, nawet, jeśli chwilowo nie chodziło o niego, to się nie zmarnuje, ale to nie to samo i nawet jeśli, to byłby to taki niesatysfakcjonujący opiernicz bez przekonania.
A już całkiem na deser, to przebudowali mi Kaufland i zamiast wbiec na dziesięć minut i wybiec z herbatą i białym serem (mam masakryczną białoserozę, zjadam pół kilo białego sera dziennie, to brak wapna? Jak mi zabraknie sera, to zacznę jeść tynk?), to kluczyliśmy godzinę w ZMODERNIZOWANYCH alejkach, nic nie mogliśmy znaleźć, za to kupiłam syrop z pędów sosny i się nim teraz sztacham. Chodziliście kiedyś do lasu, zbierać pędy sosny? I to się później zasypywało cukrem i był taki syrop. I on tak pachniał. Uwielbiałam zbierać pędy sosny, bo je WIDZIAŁAM, w przeciwieństwie do grzybów, których nigdy nie mogłam znaleźć, nawet, jak już się o jakiegoś potknęłam.
A Wiedza bezużyteczna poczęstowała mnie dziś z rana tym: “Nigdy nie jesteś dalej od pająka, niż 3,5 metra”. Fenk ju, tego mi było trzeba. Idę czesać Mango na uspokojenie.
ostatnio dużo nad sobą pracuje i muszę przyznać że sporo rzeczy zaczęłam olewać, wiecie co jest mi po stokroć lżej 🙂
o matko! też kupiłam ten syrop! z Łowicza? super jest
szkoda, że nie mieszkasz bliżej, dostałam w pracy (pracuję w “mleczarni”) sporo różnych serów, śmierdzi mi w całej chałupie, podrzuciłabym Ci…
Może jak Ci teść wytnie jeszcze jakiegoś klona albo buka, to będziesz od pająka w odległości 4 m…
To ja bym na twoim miejscu nadal stosowała technikę wypuszczania jednym uchem i uśmiechania się – szczególnie i uporczywie w momentach, kiedy teść będzie mówił o załatwianiu przez was pozwolenia na wycinkę.
Chuda – ale masz odhaczony wściek tematyczny. A ja zostałam z wściekiem bezpańskim!
Mala – czarną kieckę i czarną kieckę 😉
Ynk – no wlasnie, CHCE mi się denerwować! To dzięki temu, że taka ładna pogoda jest… eee… była.
A teść z drzewem to of kors, że my mamy zapłacić za pozwolenie i wycinkę, no halo. Jak mnie to wkurwia, bo specjalnie szukaliśmy działki ze starodrzewiem, i tak kilka brzóz uschło, kiedy zakładali kanalizację i uszkodzili im korzenie i ryczałam przy wycinaniu każdej. No ale są ludzie, którym najbardziej się podoba ogolone do gołej ziemi i wylane betonem i żeby był market naprzeciwko.
aha, Fenk ju !
Ja mam tak z dziećmi – wkurzą mnie tak, że iskry mi się z zeębów sypią, pasy bym z nich darła i girlandy z jelit wieszała, a za kwadrans nie pamiętam, co one takiego zrobiły.
hallo, co wyczesałaś ?
A misie ostatnio nawet denerwować nie chce-ee. No nie chce i już. Wydenerwowałam przydział roczny w sierpniu-wrześniu. Teraz jadę na mitolotto-o.
Życie jest jak chory na Alzheimera, który ma, ekhm pardą… sraczkę:
– Biegnę, ale po co?
:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Przypadkiem wiem (mój przypadek jest dziwnie ściśle związany z tym, że ostatnio jestem serożercą, WTF?!), że do jutra w Biedronce nabiał tańszy o 20%, obkup się na zapas.
I sfrustrowana (sflustrowana, wg Neue Mode z interneta) też dziś byłam potwornie, bo kupiłam dziecku pierwszemu zestaw dla lalki – buteleczkę, kubeczek i smoczek – długo wyczekiwany i wymendzony, zresztą słusznie, jako że Tatuś Kochany część poprzedniego zestawu potraktował kołami citroena berlingo… Ale ad rem: kupiłam, dałam pod nieobecność dziecka pierwszego dziecku drugiemu i dziecko drugie zgubiło dokumentnie dwie trzecie zestawu. Szukałam najpierw sama (1,5 h), następnie z Tatusiem Kochanym (kolejna godzina), znalazłam mnóstwo zagubionych przed miesiącami drobiazgów i już miałam zrywać parkiet, kiedy znalazłam za zdemontowaną płytą kuchni gazowej. Jezusie, młoda chciała tylko podgrzać lali soczek, że też nie pomyslałam.
Teść kalkuluje dobrze. Szkoda, że nie pyta o zdanie. Cóż, ale tak to już z teściami jest.
Każdy ma czasem dni co wszystko denerwuje i z kijem to nie podchodź, ale na szczęście mijają.
Pozdrawiam
Przesada z tą karą dla Red Bulla. Nie o kasę chodzi, o fakt.
Chcę już zobaczyć jak się Vettel będzie cieszył podczas “koronacji” 🙂
Czy ja dobrze usłyszałam – czek na 25 mln euro…????
Powitać 🙂
Uśmiałam się z rana. Najbardziej rozbroił mnie opiernicz bez adresu 🙂
Wchodzę i poczytuję od pewnego czasu, nawet mam u siebie w ulubionych 🙂
Pozdrawiam ciepło.
Szanownego teścia można postraszyć mandatami, na wycięcie drzewa to trzeba mieć urzędowe pozwolenie, nawet na własnej działce.
Dokladnie. Wycinka drzew bez pozwolenia (a o te nielatwo) to kara 5tys zl od drzewa. Tylko, ze chyba kare placa wlasciciele dzialki, a nie ci co drzewa nielegalnie wycinaja… Moze tesc chce przejac wasz dom? 😉
Ależ mi była potrzebna lektura tego wpisu! Bardzo dziękuję i…. Już mi lepiej 😛