A wczoraj wjeżdżaliśmy do Łodzi, patrzę na dżipiesa, a on mnie informuje, że ulice dookoła nas to:
– Smutna
– Sporna
– i Zmienna.
To ci władze miasta pokazały pazur. Gdybym mieszkała w tej okolicy, to bym wystąpiła o odszkodowanie.
W Manufakturze spotkałam Szturmowców Imperium oraz spódnicę. Piękną! Natychmiast powlokłam ją do kasy. Takie spódnice powinny być na wyposażeniu samolotów na wypadek rozbicia, założę się bowiem, że widać ją z kosmosu. Chiński Mur i te spódnicę. Ma kolor promieniowania reaktora atomowego (dla mniej oblatanych w atomistyce – neonowego curacao). Gdyby któraś z dziewczyn z „Losta” miała taka spódnicę, to by nie było „Losta”, gdyż odnaleźliby ich po godzinie. Poza tym, jest jej dziesięć metrów bieżących i na upartego dałoby się w niej zamieszkać. Jako zodiakalna Panna uwielbiam praktyczne rozwiązania, a na dodatek była przeceniona.
(Inna sprawa, że wyglądam w niej jak popiersie Meduzy wystające z indiańskiego wigwamu).
A w ogóle zapomniałam, że miałam się obrazić kompleksowo na wszystko, ponieważ pada. To żegnam.
E tam… Ja tam mieszkam od urodzenia. Smutna rozgranicza dwa cmentarze, Sporna ma kształt litery Y (jedno ramię przechrzczono na Pankiewicza, błeee), a na Zmiennej właściwie się urodziłam. I jakoś żyję.
A propos pierdolca na odrestaurowane z czerwonej cegły, to w Poznaniu mamy też Stare Koszary na Wojskowej, wprawdzie nie prawdziwe centrum handlowe (tzn.nie ma spódnic, w których można zamieszkać, oraz niestety NIE MA sklepów z butami), ale jest Bagels&Friends czyli śniadanie, Kyokai czyli sushi i Wine Bar Mielżyński.
No to mamy podobnie. Też lubię Manufakturę (za czerwoną cegłę i przestrzeń), a później długo długo nic. Inne centra handlowe raczej bym wysadziła w powietrze…
Ja jestem jakaś dziwna, bo w Łodzi widzę piękną secesję (zaniedbaną, fakt, ale moim zdaniem, drugą po Poznaniu) i mam pierdolca na punkcie odrestaurowanych fabryk z czerwonej cegły. Których jest coraz więcej. Lubię Łódź. I uważam, że ma klimat. Specyficzny, ale ma.
Jedyne centrum handlowe, jakie lubię, to Manufaktura (potem długo, długo nic, i Stary Browar).
U mnie jest 7 stopni CIEPŁA ahahahahahah CIEPŁA jego mać..
Uć to pomylone miasto pełne świrów (pavulon, dzieci w beczkach itp). Charakteryzuje się jedną ulicą (zdaje się Piotrkowska) i ambicjami nie przystającymi do prowincjonalności tego molocha. Tam nie ma klimatu!
http://typnegatyvny.blog.pl/
No ale, ostatecznie, przeprowadź się Barbarello, mala ma w sumie rację.
Co do nawigacji, jeszcze lepsza jest taka żywa (w postaci wykształconego nawigatora, tyle że morskiego), która ci mówi: nie, to nie był ten zjazd, to nie był… kurwaaa, to był ten zjazd. O, i taka jest najlepsza.
Ty tak tego Trójmiasta nie reklamuj, wczoraj było słońce, jak siedziałam w domu, dziś, jak tylko wyjechaliśmy, zaczęło lać. I mżyć. I lać. I tak na zmianę. I na to wszystko wycieraczka przednia odmówiła posłuszeństwa – no stanęła po prostu, w największej ulewie.
Tak właśnie bywa w Trójmieście i dlatego właśnie się na moje rodzinne Trójmiasto obraziłam. Chcę na Hawaje!
Mnie prowadzi Hołek.
No ufam mu. (Jak Sebastian Tretyn żonie w “Testosteronie” 😉
Ileż ten facet ma cierpliwości! Raz to go chciałam przedrzeźniać i nie skręcałam tam gdzie trzeba, a on nic! Spokojnie mówi dalej..
Za.Sto.Metrów. Zawróć w lewo.
Oaza spokoju normalnie.
Tak żeby było jeszcze przyjemniej – na Smutnej jest więzienie 🙂
Ale na Smutnej za to spokojne sąsiedztwo. Wszyscy six feet under 🙂
Od naszej nawigacji nauczyłam się zwracać do męża protekcjonalnym, rozkazujacym tonem. Po roku zorientował się czemu to zawdzięcza. Ku mojemu zaskoczeniu stał się posłuszny. jednak to działa. A ja przez lata, do czasu GPS w naszym aucie, mówiłam słodkim, ciepłym głosem i traciłam czas na przekonywanie męża do tego, czy do tamtego, argumentowałam, wysilałam się. A tu tyle można nauczyć się od nawigacji. Jednak od jakiegoś czasu daje mi do myslenia fakt, że mąż zmienił nawigacji głos na męski. Może liczy na to, że teraz dla odmiany zacznę mówić tenorem? I tu się myli!
A nasza Patrycja raz powiedziała tak:
Po. Dwudziestu. Kilometrach.
(chwila przerwy)
Jedź. Do. Przodu.
Jak już jestesmy w temacie atomistyki, pozwolę sobie cytnąć: “Pralki natomiast, według norm unijnych, muszą być odpowiednio hałaśliwe – pozostawiane najczęściej bez nadzoru, w ten sposób wysyłają sygnał ostrzegawczy.” Przed czym? Wybuchem atomowym?
Szou as jor meduza! 🙂
….jesssuu,
gdzie pada?
czy to takie trudne przeprowadzić się do Trójmiasta???
…..i mieć słońce :):):)
…żegnam….:-)
Mnie nawigacja powiedziała na nowo powstałej obwodnicy(drodze,z asfaltu):za 100 metrów,wjedź na prom…
,no dobra:-)
poka spódnicę!