Na fejsbuku atakuje mnie aplikacja „Postarzanie twarzy”. Czy oni OSZALELI?… Jaja sobie robią?… Chyba ktoś chce w ryj, naprawdę.
(Lub Basia. „Cześć, jestem Basia, schudłam 10 kilo i PONOWNIE stałam się atrakcyjna dla siebie i męża! Opowiem ci, jak to osiągnąć!” – Basiu, zaprawdę, spierdalaj).
Ale już pachnie, naprawdę. Np. u nas w domu rzeżuchą. Falujące łany rzeżuchy zostaną jutro zjedzone (czy ja nie jestem wobec nich lekko podła?… Jak Baba Jaga, co tuczyła Jasia i Małgosię?…).
Trochę za zimno jeszcze, żeby mi się cokolwiek chciało.
PS. Świetny dowcip dziś od rana znalazłam:
– Co to jest: ma dwie nogi i krwawi?
– Pół kota.
(Hanka się do mnie przestała odzywać, jak jej to wysłałam).
‘Basiu, zaprawde, spierdalwaj’ CUDOWNE :D:D:D
idiotka
a co to jest, czerwone i szkodzi na zęby?
Cegła.
Kiedyś tak zaatakowany przez jakąś aplikację, sobie wszedłem w nią. Przy następnym logowaniu się zalogować nie szło i tak mijały minuty, godziny i dni. A kiedy się już udało, zastał mnie przeciąg – zero znajomych, zero “lubię to”, zero mejli (wysłanych, odebranych), zero zaproszeń. Jak u Kononowicza – nie było niczego :> Od tamtego czasu do dziś pieprzy mi się Tablica np. 🙂
Barb, do pełni szczęścia proponuję wykonać WŁASNORĘCZNIE shamisen i sobie na nim pogrywać.
NIEDOBRA!
;>
Kunie należą sie brawa. Przebija sąsiadów. No, może nie moich.
O, nie, jedyny dowcip, w tę deseczkę, który mi się podoba i o którym kiedyś pisałam (nei mam wielu ulubionych dowcipów wśród tych, których udało mi się nie zapomnieć), rysunkowy. Listonosz dzwoni do drzwi, otwiera gospodyni domowa w fartuchu, fartuszek zapaćkany na czerowno, listonosz domyślnie: – Co, konfiturki robimy? A w tle widać zaszlachtowanego małżonka.
O, to mnie śmieszy, jak bum cyk cyk.
No i nigdy nie zapomnę tego całego bagażnika gąsek w kapelusikach, które potem wpychała taka jedna do słopiczków kapelusikami do góry. Tego nic nie przebije. Nawet matka w chrzanie. Chociaż ten akurat żarcik mógłby się spodobać moim dzieciom..hm.
Co mi przypomina, ze nie wiem, jak skonczylo sie starcie N.-kret. Tez zostal bezfuterkowy (kret, oczywiscie)?
No tak, teraz rozumiem, czemu ten dowcip wydawał się śmieszny. Skoro alternatywą była kuna… Swoją drogą dziwne, że odpowiedź nie brzmiała: pół kuny.
A dowcip o kocie nie jest śmieszny. No chyba że chodziło o Palikota. Ale wtedy powinna być jedna noga (jeśli wzdłuż).
Kuna nas doprowadziła do takiego stanu, że po nastepnej wizycie będzie bezfuterkowa.
Czyli obła.
Liczba parzysta kojarzy mi się wyłącznie z parzeniem. I nie chodzi tutaj broń Boże o herbatę, tylko raczej o się. Ewentualnie jeszcze o króliki. Co dobitnie dowodzi, że jestem passe, bo na topie z futerkowych to mamy ostatnio kuny raczej.
No jest okropny i dlatego taki smieszny.
Cos jak Monty Python z matką. “No tak, zjemy pana matkę, ale nie na surowo. Zrobimy z niej pieczen z sosem chrzanowym i frytkami”.
Kłamco – i w kwartalniku WO było blogerek sztuk trzy. Co razem daje 1+3 = 4 liczbę parzystą.
Haniuta dobrze się odszczekała.
Dowcip okropny.
Jest przeuroczy!!!!
I Świetna kiecka! (tylko te łydki!…)
Barbarello, a widziala Barbarella Bonda w sukience? Wuala: http://youtu.be/gkp4t5NYzVM
zepsułąs dowcip. wez. to chodzilo o to ze to jest POŁ JAMNIKA!
Okrutny żart, podły w stylu: Co to jest? Leży na progu domu i kwiczy? Barbarella z wybitym przednim zębem (przez kota).
bo Hahahahnka jest delikatną kobietką:-)
Zimno było na okładce w ostatnich “Wysokich obcasach”. I w środku też. Zabrali się za blogerki. Myjcie się dziewczyny, nie znacie dnia ani godziny.
u nas na parapetach króluje szczypior