Złamałam paznokieć do mięsa, ale przynajmniej przestało padać.
Śniła mi się jakaś osoba, która w trakcie rozmowy zadała mi pytanie „Czy masz długopis?”. Musiała to być całkiem obca mi osoba, bo nawet przelotni znajomi wiedzą, że JA ZAWSZE MAM DŁUGOPIS. A raczej – długopisy, w liczbie mnogiej; kiedyś o mały figiel nie wzięli mnie na osobistą na lotnisku, tyle miałam tych długopisów, może myśleli, że na pokładzie zręcznie skręcę z nich pocisk dalekiego zasięgu albo co. Uratowało mnie, że byłam jakby nie patrzeć z delegacją rządową (a po rządzie każdych głupot można się spodziewać, ale nie wynalazczości).A jak któregoś dnia przyszłam na zebranie bez moich 192836 kolorowych flamasterków, to dziewczyny na mnie nakrzyczały, ze jestem NIEPRZYGOTOWANA.
Czytam tę Tokarczuk, co Krokodyl przykazała i jest jak na razie bdb. A teraz dokonam ekspiacji: jest to moja pierwsza Tokarczuk! Chowałam do niej bowiem urazę od czasu, kiedy to jako studentka zaczęłam pracę w charakterze sekretarki i jedna dziewczyna od nas przyniosła gazetę z wywiadem z Tokarczuk, który się właśnie ukazał. I powiedziała „No bardzo ładnie jej wyszło z tą książką, zawsze była zdolna, ale chodziłam z nia do klasy w liceum i nie wiem, po co się odmłodziła, pfff”. I ja tez nie rozumiałam, po co, bo B. bez fałszowania rocznika była o wiele bardziej jazzy niż moje koleżanki ze studiów. I od tamtej pory nie wzięłam Tokarczuk do ręki, bo miała etykietkę Tej, Co Się w Gazecie Odmłodziła. Czyli skandal.
Ale dobra, dziesięć lat kary wystarczy. Czytam ten pług przez kości; jest manieryczna, ale do wytrzymania. A na okładce rzeczywiście wygląda MŁODO, więc może po prostu ma pakt z diabłem, zdarzają się takie osoby.
Mam super przepis na zupę chrzanową z forum na Gazecie (oni tam są dość snobistyczni, banują wszystkich uzywających mrozonek, sami hodują zioła i przekazują sobie drożdze z pokolenia na pokolenie, robią zakwasy i pieką chleb, ale przyznać trzeba, że przepisy mają naprawdę ciekawe i sprawdzone; acz korzenia chrzanu na zupę trzeć nie zamierzam, żeby to było jasne).
Dasz radę. Barbarella da Ci przepis. ;-))Ponieważ czyta Tokarczuk, to z wkładką mięsa, bo jest przekorna.
P.S. Lubię kwaśne smaki.:-))
Tam mieli kiedyś cudowną zupe cytrynową.
Ale trudno, sama sobie zrobię. Co, ja nie dam rady! 😉
uhm
Szkoda knajpy… 🙁
Wamp – Zielona Tawerna, to Kazimierz, tak??
Tak, pamiętam ten przepis. :-)))
a propos zupy i Tokarczuk. w tymże oto dziele pada przepis na zupę musztardową. wypróbowałam. cudowna. na serio. i tania. i szybka (chyba studenci cieszyńscy wymyślili na przednówku:)))). ale polecam bardzo
A wiecie? Naszło mnie dziś na te Zieloną Tawerne, no i jade..
Patrze, a w progu wita nas KIR, nie Royal niestety, wielki kir u flagi łopocze.. J. ciagnie mnie za rękaw :”no co ty, do tak upolitycznionej knajpy nie idę!”. W srodku pusto,buro i ponuro, a przed wejsciem w gablocie zamiast menu, zdjecia i wiersze ku czci. W tej sytuacji i ja dałam noge, niech sobie załobnikuja, o głodnym pysku, nie za moje pieniądze. Szkoda, taka fajna knajpa była, i na pierwsze randki jeździłam tam z J., szkoda..
a mnie ostatnio powala strona internetowa polskiego fanclubu europe… co za texty…. co za wiersze…co za emocje…. świat dawno czegoś takiego nie widział, zaś przyroda od czasów mickiewicza nad czymś takim nie płakała….
cCytam jak zawsze to co chce, a nie to “co pisze”;):
“Znalazłam paznokiec do mięsa..”. rany! ja znajduję codziennie na dywanie, na podłodze i kanapie różne paznokcie moich kotek (które z niemocy rwą sprzęty do utarty paznokci), ale żeby kupowac specjalny paznokiec do mięsa? Toz to dopiero snobizm …
A teraz biegne do gazety zobaczyc co to za zupa; z takich oryginalnych przepadam pszePani za cytrynową 🙂 (z Zielonej Tawerny najbardziej). Ciao!
kod: ddpbu (mam isc do pabu. dobra, ale jutro.)
Ja od Tokarczuk mam gazy ale to nie jej wina, 1 i jedyny egzemplarz dostałam od kochanki mojego (byłego) męża, naonczas mojej przyjaciółki ale w jednej z tych ról występującej incognito.
Tak, mi też się podoba niezrobienie Tokarczuk, czy Winterson (zresztą lubię takie kobiety). I to co mówią. Miło wspominam spotkania autorskie z nimi, bo to były ciekawe rozmowy. Ani trochę nie mniej interesujące od ich książek.
czy to oznacza że teraz musisz jeść mięso paznokciem do serów ?
Tokarczuk spotkalem i poznalem niedawno na jej wieczorze autorskim w Kolonii. Przyszla babka rowna, luzacka i odjazdowo niezrobiona – dredy, brak makijazu, duze buty Jaska-Wedrowniczka. Czujesz ten kontrast do wyfiokowanej i odprasowanej (“czem chata bogata”) emigracji pl? A nawiasem mowiac “Twoj Styl” byl wtedy jak przedszkole photoshopu – bez maksymalnej obrobki nie pokazalo sie zadne zdjecie. Wiem, bo sam walczylem z ich dzialem graficznym…
Prawiek i Bieguni to moi faworyci.
Chrzanowa, na pewno smaczna, lubię chrzanić jedzenie.
Tokarczuk lubię wszystko poza tym pługiem, mnie zmulił. Tylko taak mnie nastawily wywiady i inne pozycje, ze kupiłam od razu. Ale mam do niej anse – mój ulubiony “Prawiek i inne czasy” przypomina mi powieści Isabel Allende, a nie to jeden ans. Bardzo lbie jej “Ostatnie historie”, do “Emmy” zabierałam sie kilka razy, strasznie mnie nudził początek, aż mialam taki nastrój niespieszny i mnie oczarowała, potem znów chcialam przeczytać i znów się zacięlam na początku. “Ludzie księgi” czy jakoś tak podobała mi sie, ale powieśc pdobna do Prawieku. Uwielbiam opowiadania wszelkie, mimo, ze nie lbię opowiadań, wolę dluzyzny, ale Tokarczuk pisze je bezbłednie. “Gra na wielu bębenkach” smakowite opowiadania, ale też “szafa” pelna smakowiych historii. Przez biegunów” nie przeszłam poza połowę.
A ludzie sobie odejmują. :-)) Przyjaciółka opowiadała mi, jak starszy pan oszukał kolejną żóne, że jest najmłodszym z braci (jest odwrotnie) i odjął sobie kilkanascie lat. Mój teśc odjął sobie też kilkanascie. W czasie ślubu wyszło ile ma – dowód. ;-)) Nie, nie lubię tych oszustw. W dniu ślubu bym wyszła panną, ale ja to jestem nieżyciowa. Znajomy reżyser sobie odjął kilka w starym dowodzie zmieniając cyferkę z 7 na 1.Ja bym chciała odczarować zmęczenie, lata lubię, naprawdę, to one pisza opowieść o mnie, choć może być ona ciekawa tylko dla mnie, nei szkodzi i tak lubię kazdy rok, nawet ten zły, bo składają się na mnie teraz i to ja, w czasie. ;-)Mimo, żem nudna. U Tokarczuk mogło chodzić o ten wymóg, ze pisarz, poeta powinien być młodym pisarzem czy poetą, jak debiutuje. To taaakie ważne, ze ktos debiutowal, jako młodzik, nawet jak wtedy grafomanił. Podejrzewam, ze to tak mogło być. Lubię babę.
Polecam – “Spokojne niedzielne popołudnie” Hanny Krall. Wjątkowo nie o holocauście, a jej reportaże z lat 70tych z Tyg. Powszechnego. Napisane świetnie, socjalizm, jak eksponat, ile skojarzeń i jak dobrze się czyta. Bardzo polecam. BARDZO!