Tworzy się przy kazdej okazji. Najlepsze sa firmowe lub prywatne imieniny, ale może być także damska toaleta. Sklad osobowy: dam kilka, wiek różny, ale JEDYNA przepustka przynaleznosci do kacika jest obraczka slubna.
Damski Klubik eksluzywnie stoi lub siedzi SOBIE, mierzy pomalowanym okiem intruzow, kąsa pączki, wciąga sernik i nawija.
Menu rozmow obowiazkowych:
BÓLE WŁASNE: co którą boli; opis bólu, jego natezenie, czestotliwosc, objawy (“O, jak mi, kochana, zsinialy palce u nog” – demonstracja); kiedy boli, ktoredy boli i CZEGO można się po takim bolu SPODZIEWAC
CHOROBY CUDZE: chory maz, umierajaca tesciowa, zapadajaca na tajemnicza dolegliwosc siostrzenica, szwagierka z rakiem przysadki oraz ciotka – bulimiczka
CHOROBY DZIECKA: podrozdzial, ale bardzo obszerny, powyzszej kategorii. Wszystkie możliwe i spodziewane choroby dziecka z dokladnym opisem koloru i konsystencji stolca
PORODY: mozliwie dokladna, szczegolowa i barwna kronika porodow wlasnych, siostrzanych, ciocinych, matczynych i babcinych z uwzglednieniem przynajmniej trzech komplikacji, szwow, odglosow, zakażeń (“I o malo się na tamten swiat nie przejechala”)…
I WSZYSTKO TO nad nieszczesnym sernikiem.
Ciekawe jak to się ma do slynnego twierdzenia, ze SLUB ZMIENIA WSZYSTKO i po slubie miedzy mezczyzna i kobieta NIC JUŻ NIE JEST TAKIE SAMO.
I czy jedynym remedium jest chichranie po kątach z kolezankami, które tak samo jak ja nie posiadaja stosownych metryk z USC…
Ja jestem jedyna niemezatka w firmie i jestem dziwna bo nawet chlopa nie mam i dziecka i nie ogladam seriali i Big Brothera… i o czym tu ze mna rozmawiac?
amarok, sądzę, że mając za męża takiego marudę jak Ty też szukać trzeba innego towarzystwa… nawet pań rozprawiających o chorobach. wszystko będzie weselsze.
Bo to jest walka ze stresem.
Bo czmu sluza imprezy? wyrywaniu lasek, facetow, flirciki, seks. Tymczasem one maja obraczki, nikt ich nie chce (bo potem tylko problemy z takich zwiazkow,choc przyznaje sa faceci kretyni, ktorzy pakuja sie miedzy mlot a kowadlo). panie malomiasteczkowe posiadajac obraczke uwazaja ze juz nie wypada podrywac a przeciezobraczki nie sciagna skoro wszyscy je znaja i wiedzaze mezatki bo to obciach ukrywac ten fakt przedswiatem. No to jedzaserniki i gadaja o bzdetach bo niewiele jest na tyle inteligentnych kobiet by potrafily rozmawiac o czyms innym.No i tak to sie kreci. zalosne prawda? Dlatego jak widze kobiete w wieku powyzej 20 lat mowie STOP. Nie idz tam bo cie zemdli. I nie ide.
jeszcze raz mówię: cieszę się, że pracuję z facetem. bardzo zdrowo. żadne głupoty do głowy nie przychodzą. ale nie podoba mi się, że przypisuje się te cechy głównie księgowym, sama jestem księgową i jak się nas zbierze więcej, to jest mowa nie o porodach, ale o podatkach, kontrolach, urzędzie skarbowym i tak dalej. co też jest nudne, więc szybciutko ulatniam się z tego towarzystwa.
Bardzo ważny czynnik różniący kółko Barbarellowe od mojego: moje w antrakcie prowadzi jeszcze handel wymienny najrozmaitszymi specyfikami (jabloneksowe świecące gówna, bluzeczki brokatowe, sweterki takoweż, buty-czółenka przysłane przez siostrę z “RFN” (sic!)) i takie tam. A fakturzystka z ekspedycji płucze zęby po serniku …. herbatą błeeeeeeeeeeeeee
hehehe a ja mam remedium chociaż jestem zaoobrączkowana: jak widzę takie towarzystwo (księgowe a jakże 🙂 )to lecę w środek (z nadzieją na zdobycie czystej łyżeczki i kubka metodą szoku) i wylewnie ze szczegółami opowiadam przebieg ostatniego week-endu spędzonego z mężem i naszymi 40 kolegami – gejami w warszawskim Paradisie na pokazie lokalnych transek :)) z opisem ekscesów w dark roomach z rzekomym udziałem własnym ;).Potem dodaję tonem znawczyni, że to “wcale nie psuje intymności naszego pożycia-ależ skąd – wręcz je wzbogaca” i .. droga do łyżeczek utorowana a i konwersacja dam na nieco inny tor spełza 🙂
no to chyba jest wszystko normalnie :))))
moja dobra znajoma własnie zatrudniona w szacownym zus-ie mówi, że cały babiniec z którym pracuje to albo rozmawia o żarciu ( co gotować jak itp) albo wróży sobie……poza tym brak innych zainteresowań
NIe ma to jak towarzystwo mieszane MONOKULTURY SĄ NIEZDROWE !!
u mnie jest tylko sabat czarownic..
ale nie ma znaczenia metal na palcu badz swistek z USC..
przyjsc moze kazdy..
bylam raz – i wystarczy mi do konca zycia..
bo jak sie nasluchalam o roznych wariantach zakazen ginekologicznych przed w trakcie i po porodzie to jako osoba nie tolerujaca widoku i opowiadan o krwi i innych paskudztwach przesiedzialam pol dnia w gabinecie lekarskim a potem tydzien na zwolnieniu..
i nigdy wiecej..
Ja mam macki GENERALNIE 🙂
BASKA! czy TY masz macki w mojej firmie? I do tego z teleskopem?
AAA i podsłuch jeszcze?
A śniadania to ja jadam w towarzystwie okraszonym dodatkiem męskim – jakoś to strawniej i na oko i na ucho i na żołądek wypada…
chociaż te opowieści z krypty, te flaki i liszaje i inne bebechy kolorowe czasem za niezłą kuracje odchudzającą by robić mogły… Tylko ciiiiiii, bo zara spożywać ide…
ale to dopiero w pewnym wieku sie zaczyna, prawda??? prawda??? no pocieszcie mnie, że mam jeszcze na to czas…. ale dobrze, że pracuję tylko z chłopem… i nie mam obrączki, hehe:)
tak mi wiecie, kochanieńkie żylaki powyłaziły na łydkach, że normalnie nie mogę stopy w pantofel wsadzić, o o o zobacz, jak mi palce zsiniały, a tu tu, jakie odciski mam! no niczym się cholerstwa pozbyć nie mogę! no zobacz tylko, kochana…
Wypraszm sobie cholera!Certyfikat jeszczebabsztylowatosci nie równy. Aczkolwiek Niebabsztyl Niebabsztyla do towarzystwa w prcy na przyklad szukac musi z lupą. To sie zgadzam.
shadow: jesli ty z ksiezyca to ja z tego samego sie urwalam;)
W zadnym wypadku nie zaobraczkowanie jest wyznacznikiem!
Wedle poczynionych przeze mnie i nie tylko :> w ostatnim czasie obserwacji najwieksze znaczenie ma przynaleznosc do tzw kasty. Kasta ksiegowych. Kasta kadrowych. Zwlaszcza tego typu ekscesy sa stosowne dla tych pierwszych. Pachnace sniadanka(zielona salata ogoreczek paroweczka prosto z mikrofali) i tematy cos pomiedzy a z kim ostatnio spala Remuella z serialu “Krag niedopowiedzen” a w co sie ubrac na zakupy. Dlugo by opowiadac temat rzeka.
Ja nazywam to sabatem sikorek. Dzien w dzien, godzina 14.00 do kuchni wmaszerowuja sikoreczki (75kg netto sztuka) z ksiegowosci. Sztuk 7.
Trzy stoja wokol czajnika – kawy wiec nie zrobie… Przynajmniej dwie opieraja sie o zlew – wody z kranu tez sie wiec nie napije…
Potem zawlaszczaja sobie wszystkie krzesla, i przynajmniej poltora stolu. Rozkladaja chlebek, pomidorki, ogoreczki, paroweczki z mikrofalki… I zaczynaja konwersacje. O chorobach, o zdradach, o serialach… A gdzie ktora lamie i od kiedy to prawie juz sie nauczylem…
Ostatnio zastanawialem sie, czy to ja jestem z ksiezyca, czy one.
To chyba w kazdej firmie jest tak samo… Nasza ksiegowatosc serwuje podczas sniadan detale cesarek i cudowne zmartwychwstanie po zadzierzgnieciu pepowina.