Jem ten błonnik. Jak to neofita, chyba trochę przekraczam zalecaną dzienną dawkę. N. odmawia – mówi, że błonnik smakuje skąposzczetem (wolę nie pytać).
Jak mówi Sosko – WAGA STOI, ale nie o wagę chodzi, nes pa? Niech mój tłuszcz wyśle gluon i zmieni kolor na mięso. Zmiana dziwnego tłuszczu w czarowne mięso.
Niektórzy mają już spakowany worek marynarski i wyjeżdżają jutro o poranku w strefę zdecydowanie bardziej śródziemnomorską.
Inni zostają by popylać w zimowych kozakach (nadal astronomiczne lato, przypominam) po szarych ulicach via siąpiący deszcz.
I będą mieli co wypominać na wakacjach celem wydębienia korzystnego kursu wymiany waluty na przyjemności – HA HA HA!
PS. Oglądam te fotki na pudelkach, kozaczkach i innych wesołych świądach i powiadam państwu – czas się nauczyć robić ryjek do zdjęcia. Bez ryjka (takie wypchnięte do przodu usta, jakby się coś zalęgło w dziąsłąch) nie ma co się wybierać na salony.
ryjka w sensie
to “marmelada” i uśmiech nr 6 już nie? no jestem wstrząśnięta. Idę się uczyć dzióbka.
Zrobić ryjek – sześć.