Od rana proszę wlo “Badzcie dzis grzeczne – mamusie glowa boli”. To przez wiatr, lubie wiatr pod warunkiem ze mogę np. biec po wrzosowisku, smiac się jak hiena i wrzeszczec, powiewając sukienka jak Cathy z “Wichrowych wzgorz”, albo – pic whisky w salonie przed kominkiem, tarzac się po kanapie i jęczeć. A NIE TKWIC PRZY BIURKU! Malo stylowe i nie komponuje mi się z wiatrem!
Gdybym miala napisac wypracowanie “MÓJ WYMARZONY PORANEK”, to wygladaloby tak:
Wstaje raniutko.
Prasuje mu koszule.
Schodze na dol i robie nam herbate.
(spokojnie – nie zwariowalam, RELAX!)
Pijemy herbate, on wychodzi do pracy, zycze mu milego dnia.
Zamykam drzwi.
Wracam na gore.
I z okrzykiem BANZAAAAAAAAAAAI! Laduje z powrotem w lozku, żeby wstac np. o 13.45 po filizanke herbaty i ksiazke 🙂
PS. Krzeslo nie zostalo sklejone, bo nie ma szczekoscisku.
PSS. W zwiazku z wiatrem moja misja “Zalozyc kabaretki i isc zbawiac swiat” zostaje przesunieta na czas nieokreslony.
Wstajesz raniutko….
Zajmujesz sie jego koszula…
Schodzisz na dol…
Wracasz na gore….
Ach te Twoje podswiadome marzenia!
AAAaaaaaaa co to dla mnie! 😉
jednoczesnie pic whiskey, tarzać się i jęczeć ? na miły bóg !
w imieniu włosów domagam sie beretu
marzenia.. marzenia.., marzenia, a rzeczywistość puka do drzwi …cmok
Te, Łajza Minelli…
bez szczękościsku też się da, trzeba tylko pomyśleć
no, ale to jush inna historia
No – tak, ale to science fiction… Jednak myslalam ociupinke bardziej realistycznie 😉
Moj wymarzony poranek brzmialby tak :
Obudzilam sie o 13:45…
Jezeli mezczyzna obieca zrobic cos w domu np. skleic krzeslo lub naprawic inna rzecz to wiem z wlasnego doswiadczenia, ze obietnica musi nabrac tzw. mocy urzedowej, ktora trwa od kilku dni do kilku miesiecy. Wiec zalecam cierpliwosc.
Niech ‘najdroższy’ zrobi co ma zrobić. Reprezentuje wyższą sprawę i nie można zasłaniać się ‘ściskiem’. W tym miejscu jest rzecznikiem mężczyzn, którzy świadomie czy nie, obiecali. To wyzwanie epokowe, można rzec, przełamanie kanonów i nie tylko 🙂