Powitajmy sezon popękanej skóry na rękach – ledwo przez kilka dni było na minusie, i to niewiele, a ja już mam łapy jak stary krokodyl. Na dodatek Wszechświat, chyba żeby mnie ukarać za narzekactwo – w sensie, żebym nareszcie miała na co narzekać – zesłał plagę muszek owocówek. OBŁOK MAGELLANA złożony z muszek owocówek. Gdyby ktoś miał pomysł, jak ich się pozbyć w pokojowy sposób, to chętnie wysłucham. Na razie stawiam słoiczki z wodą z octem, ale niechętnie, bo dosyć już tej przemocy na świecie; z drugiej strony – muszki owocówki w herbacie i na pieczywie to już jest przekroczenie pewnej granicy. No i tak się miotam.
Z dobrych wiadomości: Snoopy poleciał dookoła Księżyca w misji Artemis 1 jako zero gravity indicator – SpaceX woził w tym celu cekinowego dinozaura. To miło, tym bardziej, że w H&M są śliczne bluzy ze Snoopym, a w Intimissimi piżamy. Oczywiście, NIC NIE SUGERUJĘ, tylko po prostu zamieszczam taką informację – tym bardziej, że zbliża się Gwiazdka, a Snoopy jest BARDZO Gwiazdkowy. Wielogwiazdkowy, lepszy od koniaku czy tokaju – w końcu poleciał do gwiazd, a koniak nie! (No chyba, że o czymś nie wiem).
Po raz kolejny okazało się, że BARDZO opłaca się mieć sklerozę. Na przykład – sprzątałam jedną szafkę i znalazłam śliczne sweterki, jeden nawet z metką! Puchaty, z alpaką w składzie i we wzór cable knit. Ile tam przeleżał, zapomniany – Buka raczy wiedzieć. A w innej szafce odkryłam przepiękny pisak pędzelkowy Kuretake, który mi N. przywiózł z Japonii, a ja go oczywiście włożyłam do szafki, żeby nie zgubić. No i nie zgubiłam!
Moje koleżanki zachwycone, że rzucili „BIały lotos”, drugi sezon, a ja obejrzałam pierwszy sezon i nie rozumiem, gdzie ta błyskotliwa satyra. Wszyscy są owszem, wkurwiający, ale poza tym zupełnie przeciętni i bez polotu. Za to trzeci sezon „Już nie żyjesz”, na który czekałam z utęsknieniem… zaczęłam oglądać, ale wyłączyłam. Po Christinie widać prawdziwą chorobę i naprawdę, dodatkowe wpierdolenie raka do akcji nie jest fair wobec widza, tym bardziej w listopadzie. Nie jest. Nie dam rady tego pociągnąć.
Natomiast serial z kobietą – petardą w roli głównej, rozgrywający się w czasie rzeczywistym, ma chyba zakontraktowanych kilka sezonów do przodu, bo rozwija się bardzo dynamicznie. Owszem, mam chwilami refleksję #cojaczytam oraz #mojeoczy, ale… No.
A co to za serial z kobieta petarda?
U nas też była plaga muszek-owocówek, ale to z powodu, że Mąż czekał, aż dzieci SIĘ DOMYŚLĄ i wyniosą bioodpadki na kompost. Ja siedziałam w ortezie i z popcornem. Już trzy wiaderka z bio stały na środku kuchni, muszki owocuszki (Wojtek je tak nazywa) były wszędzie, a Mąż CZEKAŁ. Potem wystawił na ganek najstarsze wiaderko, zapewne w charakterze ozdoby, a wiatr malowniczo rozwiewał po schodach obierki z ziemniaków… Po 10 dniach Mąż się poddał i osobiście wyniósł wszystko na kompost. Resztki owocówek Piotruś zwabił do słoiczków wypełnionych wodą z płynem do naczyń i octem winnym.
to moze te sklepy w wielkich miastach maja inne zaopatrzenie , bo to co widzialam w siesiowych C&A, HM itd to dokladnie przypomina moje mopy – nie chodzi o rozmiar ale wyglad – to samo z butami – mam wrazenie ze przygotowali sie do ogolnego trendu :MA BYC PONURO. Nawet Monari w ktorym bywaly ladne kolory zrobilo sie szmaciano i plastikowo.
Od 2 tygodni nie obejrzałam ani jednego odcinka ŻADNEGO serialu 😱 Weźcie może to zgłoście do strefy 52, czy coś, bo ewidentnie zamienili mnie kosmici. I co zrobię, gdy spotkam Górniak???
W dodatku mogłabym obdzielić energią kilka osób, ale taki to urok paliwa ketonowego. Spokojnie zapchałabym rakietę na Marsa. Myślę, że spokojnie mogłabym konkurować z N. jeśli chodzi o ilość tzw, robaków w d00pie.
To idę na pudelka nadrobić trochę dramaty i kobietę -petardę. Aż się boję…
No w “Dead to me” walnęli w miękkie, nie spodziewałam się tego, tak nie można (oraz ogromnie współczuję Christinie, tak po ludzku, nie ma kobieta łatwo w życiu). “White Lotus” mnie bawi, ale nie że śmieszny, bo nie, tylko karykaturalny, jak bardzo można być życiowym zjebem i widzieć tylko czubek własnego organu. Oraz pierwszy sezon to głównie dlatego, żeby dotrzeć do drugiego sezonu, bo AMBER.
Kobieta-petarda kosi dalej… Na moje oko, to wszystko zmierza w kierunku takiego wizerunku, jaki miała Kinga Rusin, którą po rozstaniu z Lisem świat odbierał jedynie jako osobę (niezależnie od racji lub jej braku) definiowaną przez słowo: rozwiedziona.
A Kurzopki są równie okropne. Zdjęcie rozmodlonej K. leżącej na grobowcu (?) w jakimś świętym miejscu, wrzucone na instagrama, przyprawia o wstręt, przynajmniej mnie.
kto to Kurzopki?
Kurzajewsko-Cichopki 🙂
Ło matko! I córko. Rozwaliło mi to system. Kurzopki. 😂
A w c&a widziałaś co się dzieje?
Sweter z alpaki… rozmarzyłam się. Gdyż siedzę aktualnie w pracy w swetrze z owcy, szalu z kozy i rozważam ubranie rękawiczek. Nie wiem, o co chodzi, przecież mawet jeszcze zimy nie ma, tylko jakieś takie ledwo koło zera.
Listopad srystopad, powinien być zakazany.
Idźcie w alpakę i merino, powiadam jakem Lśnij,babo!! To jedyne, co nas uratuje.