O POTRZEBIE REKUPERACJI

Mam chyba jakiś kryzys tożsamości, bo spodobały mi się w Calzedonii leginsy w panterkę. Co dalej, drogie Bravo?

Stan pająków na oknie kuchennym, na szczęście od zewnątrz: jeden krzyżak (oczywiście dostał na imię Ulrich) oraz jedna taka z okrągłym, wypukłym odwłokiem – więc nazywa się Grubasia. Lubię na nie patrzeć, jak siedzą w pajęczynie – trochę mniej, jak coś ZŁAPIĄ. Wtedy się robi nieco mniej miło, a bardziej makabrycznie. Jak mawiał Woody Allen – świat to jedna wielka restauracja, niestety. Raz Ulrich złapał ćmę, która kilka minut wcześniej siedziała na szybie i zdążyłam ją polubić. Bardzo nad tym ubolewałam, a na dodatek jeszcze N. mi wytykał, że ta przemoc dzieje się za moim przyzwoleniem. W sumie – trochę tak, bo nie pozwoliłam usunąć pajęczyn z okna. 

Sąsiedzi okoliczni rozpoczęli sezon grzewczy i jak powąchałam dziś dym, to obstawiam, że napalone było skunksami. 

Przez pogodę i to wszystko było mi ostatnio smutno i tak jakoś. Dramatycznie potrzebuję słońca.

PS. Eli Gold wpadł tylko na występy gościnne w jednym odcinku?… Ja chcę jeszcze!

8 Replies to “O POTRZEBIE REKUPERACJI”

  1. U nas sąsiedzi palą w kominku orzechami włoskimi, które bardzo obrodziły. Podobno są nadzwyczaj energetyczne, tak, że nie można wrzucać za wiele na raz. Może spróbuję? Też mam sporo.

  2. Wpadł na kilka odcinków. I narobił zamieszania. Czyli jak zwykle.

    Co do palenia skunksami, kiedyś mieliśmy w sąsiedztwie piec na węgiel. Co to był za smród, to trudno opisać. Zaczynam się bać tegorocznej zimy. My mamy drewno, ale kto wie, jaką fantazję będą mieli nasi sąsiedzi. Kiedyś słyszałam o super pomysłach typu palenie plastikowych butelek w kominku. Żeby zaoszczędzić na wywozie śmieci. Skunksy mogą nie być takie złe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*