No więc byliśmy przez kilka dni w uroczym domku nad jeziorem w okolicy zgoła mało turystycznej, a mimo to na brzegu jeziora było pełno śmieci. Czyli naśmiecili miejscowi, sami sobie -człowiek to jest jednak przedziwna istota (N. mówi, że w Czechach jest pozornie bezsensowny system opłat za śmieci – płaci się tym mniej, im więcej śmieci się wyrzuca). N. zachowywał się skandalicznie podczas gier towarzyskich, a w każdej knajpie pakował mi do torby saszetki z cukrem (nie wiem po co, bo w chatce mieliśmy pełno cukru).
A w ogóle wyjazd zaczął się naprawdę wspaniale, bo N. przez trzy dni pakował delikatesy do zabrania – sardynki, tuńczyka, marynaty w słoikach – po czym CAŁE WIELKIE PUDŁO z zawartością ZOSTAŁO W GARAŻU. I zamiast wytwornie zakąszać wino kanapeczkami z pasztetem z sardynek, to mieliśmy w menu kiełbasę. Może dlatego był taki drażliwy przez cały wyjazd.
Po kilku czarujących wieczorach i kilku awanturach (już nie wspomnę o N., ale np. pokłóciliśmy się o majonez – czy z całego jajka, czy tylko z żółtka) wróciliśmy do domu, a tam:
– gmina bardzo przeprasza, ale do końca tygodnia przewidziano planowe wyłączenia wody na cały dzień, oraz
– przyszła ekipa stawiać płot, na który upadły drzewa podczas huraganu.
Więc popołudniami ja jestem wściekła, bo nie ma wody; Szczypawka jest wściekła, bo chodzą po JEJ OGRÓDKU jakieś typy, którym ona nie udzieliła zezwolenia, a teraz musi sikać w ich obecności. N. głównie nie ma, bo ma dużo różnych spraw, ale jak jest – to jest wściekły, bo mu panowie od ogrodzenia połamali winogrono i rozjechali trawnik.
I znowu PGE przysłało mi taryfę z nowymi cenami energii. Mam wrażenie, że co dwa tygodnie ostatnio przysyłają.
Zna ktoś może nazwę naukową takiej fobii, że człowiek się boi zostawić w hotelu albo wynajętym domku używaną bieliznę? Bo zawsze po powrocie bardzo nerwowo liczę gacie i skarpetki i oblewam się zimnym potem na myśl, że tam zostały/a i ktoś je ZNAJDZIE. (W jednym hotelu w Brukseli koleżanka znalazła brudne majtki W SEJFIE i wszystkich zapraszała, żeby je sobie obejrzeli).
A wczoraj wieczorem myślałam, że będę miała atak serca, bo jakoś tak zrobiło mi się duszno i nie mogłam oddychać… ale okazało się, że to przez „Reamde” opierające się na moim mostku. Przesunęłam, podparłam kołdrą i zawał sam przeszedł.
O tematyce bieżącej wolę nie myśleć i nie wypowiadać się, bo mnie prawdziwy szlag trafi i nie dokończę tego „Reamde”.
Ja znalazlam kapcie i mase chusteczek higienicznych (pogniecionych czyli zapewne niekoniecznie czystych) pod lozkiem w hotelu. I zobaczylam to przypadkiem, przy podnoszeniu upadlej 🙂 monety. Brrrrr…
Raz znalazłam męskie majtki za fotelem w Hiltonie w Los Angeles. Ostatniego dnia, więc już nie robiłam draki, tylko zdjęcie na pamiątkę. Gacie wyglądały na czyste.
Brudne majtki w sejfie? O, to mógł być Bank Nasienia.