Przyznam, że poczułam się miło połechtana przypuszczeniem, że to JA mogłam strzelać. I nawet nie dlatego, że to wymaga aktywności fizycznej – a ja z aktywności fizycznej ostatnio to zamiotłam schody (już się nie dało dłużej udawać, że nie widać kurzu, który turlał się jak te kolczaste rośliny na prerii na westernach). Ale ta strzelanina była o drugiej w nocy! Podczas gdy my chadzamy spać najpóźniej o 21.30, gdyż pies tak sobie życzy i o tej godzinie udaje się na spoczynek. No nie, ja po ciemku niezbyt dobrze widzę, jakbym miała strzelać, to przy świetle dziennym. Ale i tak dziękuję za to sympatyczne posądzenie. I oczywiście – stay tuned.
Zmywarka nie domyła misek, a pralka trzy razy z rzędu nie odwirowała prania, ale wybaczam im, bo mi też się nic nie chce robić.
Z pozytywnych informacji mam taką, że odbiła pnąca róża, którą spisaliśmy na straty, bo wyglądało na to że nie przeżyła zimy. Owszem, gałązki uschły, ale wypuściła nowe od korzenia i ma już pączki i zaraz będzie kwitła – a jest piękna, ma białe pełne kwiaty jak piwonie, i nie mamy pojęcia, gdzie była kupiona ani co to za odmiana, żeby w razie czego posadzić nową.
Bardzo fajny serial znalazłam, taki w klimacie „Killing Eve” – „Stewardesa” się nazywa i gra Penny z „Big Bang Theory”. Z odcinka na odcinek rośnie mój podziw dla bohaterki, która codziennie wychodzi na imprezy i pije wódkę, i prawie nie śpi, i następnego dnia jest na nogach i wplątuje się w kolejne dziwne sytuacje. Ja też bym tak chciała! A nie, że następnego dnia jestem wymiętoszona po dwóch kieliszkach różowego wina (i to bez imprezy), we łbie mi szumi i najbardziej szalona rzecz jaką jestem w stanie zrobić to wysłać maila do księgowości i nie pomylić się.
I kupiłam sobie jakiś suplement na odchudzanie, bardzo zdrowy, bo z roślin (chociaż cykuta czy belladonna też jest z roślin, tak tylko przypominam niezobowiązująco) i w ogóle nie chudnę, skandal zupełny. Bo przecież nic z tym wspólnego nie mają krakersy, pożerane całymi paczkami – z dziesięć lat nie jadłam krakersów, kupiliśmy na imprezę i wpadłam w ciąg. Dlaczego, dlaczego nie można się uzależnić od marchewki w plasterkach? Warzywa są miłe i kochane, ale gdzie im tam do krakersów.
Burza ma być po południu, a fejsbuk od trzech dni atakuje mnie artykułami na temat mętów ciała szklistego. I co ja mam o tym myśleć?…
To już rozumiem czemu ciągle chodze i chrupie. Na wiecznej wsiekliznie. I tak w rankingu: chrupki kukurydziane,wafle ryżowe,andruty(wafle tortowe),chlebek chrupki,orzechy.
O, zobacz to: „Pięć. Nieopowiedziane historie kobiet zamordowanych przez Kubę rozpruwacza” Hallie Rubenhold
B
Niedawno przeczytałam, że chęć do chrupania wynika z chęci wyładowania złości. No może i tak. U mnie wszystko mogłoby być tak odpowiednio chrupiące. Niby marchewka też jest chrupiąca, ale to jednak INNY rodzaj chrupania. Nawet ulubiony chleb jadłam w formie grzanek lub wystawiałam w kromkach na noc, a że w naszym mieszkaniu sucho jak w silosie na zboże, rano było OK.
Po przyłożeniu się do relaksacji jakby chęć na chrupanie zmalała, więc kto wie, może i ci naukowcy rzeczywiście mają rację…
A co do strzelaniny. OD RAZU po przeczytaniu pomyślałam o Tobie 😉 Ale nie jesteś jedyna – pan z bazarku, u którego kupuję od kilkunastu lat warzywa i owoce, skądinąd bardzo uczciwy i miły, powiedział, że sam powystrzelałby z połowę naszego osiedla 😉 I wcale mu się nie dziwię, bo unikam, jak mogę różnych ludzi, a on ma na co dzień tłumy tych wszystkich, co muszą koniecznie dotknąć brzoskwinkę, truskaweczkę, nagnieść śliweczki sprawdzając ich miękkość po czym, oczywiście odłożyć, niech gniją. Ja już po pierwszym dniu wyjęłabym na takich miotacz ognia, a on w tym siedzi od wielu lat, więc naprawdę, nic a nic mu się nie dziwię.
A ja syropu barmańskiego amaretto, który stał na półce z 5 lat, nieruszany, a w któryś ze słonecznych dni dodałam do wina musującego białego z wodą i lodem , wzdrygnęłam się na początku, a teraz kończę już butelkę. Właśnie piję kawę z tym syropem. A nie znoszę migdałowego sztucznego aromatu, co dodali do tego cholerstwa ?
Zawsze można powiedzieć, że covid zmienił upodobania 😉
Ja jestem w ciągu słomki ptysiowej z ziarnami…
eeeeej dobre to? wczoraj mignęła mi w Aldim i przez chwilę rozważałam, ale pomyślałam, że co, ja gołąb jestem, żeby te ziarna…
Pyszne. Niestety. Ale jesz z takim poczuciem, że niby niezbyt zdrowe, a zdrowe🤣