O EFEKTACH PANDEMII

Tyle siedzę w chałupie, że jak wyjdę na zewnątrz, to kręci mi się w głowie – chyba mam chorobę łodzi podwodnych i soczewki w oczach przestały akomodować. W sumie jedyne wyjścia (poza wizytami w biurze) to tylko do paczkomatu. Jak ja żyłam, kiedy nie było paczkomatów i aplikacji Inpostu? Zapewne jak zwierzę. (Drogie dzieci, jestem TAK STARA że pamiętam, że kiedyś się kupowało prezenty gwiazdkowe W SKLEPACH naziemnych, stawiennictwo osobiste twarzą w twarz! I nie było innej opcji! To było takie straszne, że nie chcę o tym rozmawiać).

Notabene, nasz wiejski paczkomat Inpostu jest najbardziej obleganym miejscem w całej gminie, śmiem zaryzykować takie twierdzenie. Na takie tłumy mogą liczyć jeszcze chyba tylko miejscowy kościół oraz burdel.

– A skąd ty wiesz, że a) u nas na wsi jest burdel, oraz b) ma dużo klientów? – pyta się mnie N.

Oczywiście stąd, że dużo czytam i ekstrapoluję. W książkach są odpowiedzi na wszystkie możliwe pytania.

Natomiast z serii „nigdy nie mów nigdy” – otóż stałam się, ekhem… posiadaczką onesia. Wszystko przez C&A, która rzuciła onesie w Snoopy’ego! Mówiłam, że jeśli chodzi o Snoopy’ego, jestem bezradna i ONI to wiedzą i na tym żerują. Wczoraj przyszedł w paczce i nawet zdobyłam się na odwagę, żeby pokazać N. A on… zrobił zdjęcie i wysłał naszym przyjaciołom w Hiszpanii na dowód, jak bardzo nam ta pandemia szkodzi na psychikę (to znaczy MNIE, on jest oczywiście tytanowo odporny). Ale przynajmniej nie wyrzucił mnie z domu pod most, to już coś.

Zresztą, może faktycznie to przez pandemię. Już nic nie wiem, mam zupełnie rozmyte granice.

A teraz, jak powiedział Cameron – powtórzmy ten numer z francuską rewolucją – wnieście gilotynę, tylko tym razem OSTROŻNIE!

5 Replies to “O EFEKTACH PANDEMII”

  1. nie poddawaj sie. Jezeli przez inpost mozna przeslac butelke – a mozna , to swiat jeszcze gdzies istnieje – taki z komarami pajakami i prawdziwymi sklepami – ratuje sie czym moge : glownie czerwonym : merlot chevalier de Fauvert pays d’Oc – moze kiedys wrocimy do tawerny

  2. Wczoraj pomagałam się pakować znajomym, bo sobie wymyślili przeprowadzkę przed samymi świętami. Przy tej okazji odkryłam, że pan domu posiada kolekcję krawatów ze Snoopym, wszystkie szalenie eleganckie, w znakomitym gatunku. Ze Snoopym. Bardzo ze Snoopym.

  3. Tak, tak, paczkomaty inpostu to cudowny wynalazek. Mamy jeden bliziutko i w czasie tego wiosennego zamknięcia trzymał mnie przy życiu.
    Jednak prezenty w większości kupowałam metodą tradycyjną, bo nie umiem ubrań kupować zdalnie. Bez pomacania się nie liczy. A że prawie wszyscy życzą sobie u nas a to ciepłą piżamę, a to właśnie niezbyt ciepłą, ale za to miękką, albo milysie sweterki, ale nie gryzące, choć z wełny, to ja chodzę między wieszakami i głaszczę to wszystko, jakby to jakieś nieprzebrane stada psów były. I dopiero jak trafię na odpowiednio miłego, to kupuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*