O WĘDCE I SZCZEPACH

No więc wchodzę wczoraj do łazienki, a tam w wannie… WĘDKA. I pająk, no ale pająk w wannie to element zupełnie oczywisty i naturalny, ale WĘDKA? I to rozłożona? Mam nadzieję, że rozłożona wędka nie przynosi pecha, jak rozłożona w domu parasolka, bo ktoś za to odpowie i będzie to właściciel wędki.

Poza tym, właściciel wędki kupuje ostatnio więcej butów niż ja i zdecydowanie jest to ANOMALIA – nigdy wcześniej w naszym związku nic takiego nie miało miejsca.

Z tęsknoty za półwyspem iberyjskim zrobiłam w weekend bacalhau com nata – wyszedł bardzo pyszny – oraz miałam wykład połączony z degustacją na temat szczepów murviedro i garnacha. Nasz hiszpański przyjaciel poleca te wina, a on ma niesamowitego nosa i zwykle wyprzedza trendy i modę. No i nie daje sobie wciskać marketingowych kitów – jest mistrzem wyszukiwania najlepszych win w przedziale cenowym od 3 do 4 euro za butelkę oraz twierdzi, że bardzo często crianza jest lepsza od reservy i nie ma co się wykosztowywać. No więc on teraz stawia na murviedro i garnacha, sprawdzimy za jakieś 2 – 3 lata czy miał rację (o ile jeszcze świat będzie istniał, oczywiście).

A dziś od rana w Świnoujściu kombinują z pięciotonową bombą Tallboy i tak się zastanawiam, czy jeszcze będziemy mieli miejscówkę nad Bałtykiem… Chociaż to podobno są profesjonaliści i wiedzą, co robią. No, zobaczymy.

Zbliżamy się do końca „Modern Family” i nie wiem, co będzie – zżyłam się z tymi głupkami; chyba najbardziej będzie mi brakowało Glorii i Camerona.

12 Replies to “O WĘDCE I SZCZEPACH”

    • W zasadzie to żadnego przepisu się nie trzymam ściśle, raczej mam w pamięci smak i konsystencję zapiekanki z Portugalii, i tak:
      – ziemniaki obgotowuję (nieobrane), bo duszenie z cebulą by trwało całe wieki, ale jak ktoś ma czas i ochotę, to na pewno wyjdą pyszne;
      – dorsza obgotowuję w wodzie, nie w mleku (i nie dodaję tej wody do beszamelu);
      – beszamel z 1/2 l mleka i kubka śmietanki 30%;
      – cebulka podduszona na oliwie i na koniec duszenia dodaję do niej ziemniaki pokrojone w kostkę, tak na kilka chwil, żeby się zaprzyjaźniły;
      – później do tego towaru wrzuca się rozszarpane filety z dorsza (ugotowane przez 5 minut) i znowu chwilę zaprzyjaźnia;
      – a później wlewam więcej niż połowę beszamelu i się to miesza i przekłada do żaroodpornego naczynia;
      – na wierzch reszta beszamelu i starty parmezan i do pieca na jakieś 45 minut.
      Trochę roboty jest. Ale wychodzi pycha.

  1. Świnoujście wciąż stoi. Wybuch był, ale wszyscy zdrowi; pozostaje nam życzyć sobie tylko takich eksplozji.

    Takie pytanko: czy ów znajomy poleca wyłącznie szczepy, czy jakichś konkretnych producentów? Tak po prostu pytam, nie żeby inwestować. Przy naszym spożyciu inwestować się zwyczajnie nie da….

    • No właśnie lekko zdrętwiałam, jak przeczytałam o tym wybuchu, ale wygląda na to, że miasto nadal stoi. Za to morze zabrało całą plażę!

      Pokazywał nam jakieś konkretne butelki, że dobre i niedrogie, ale co z tego, skoro on ma jakiś 200 razy większy wybór. Na razie murviedro odkryliśmy w Kauflandzie (dobre), a garnacha kupujemy co się pojawia, i jeszcze się nie trafiła niedobra. Tj. mi smakuje, ale ja lubię takie ciężkie, ciemne wina, co mają dużo tanin i nie są kwaśne.

    • Na razie halloweenowo weszłam w drugi sezon “Nawiedzonego domu” na Netflixie (tj. niby to jest osobny serial, ale aktorzy ci sami, co w “Nawiedzonym domu na wzgórzu” – fajnie).
      No więc chwilowo najbardziej przerażająca jest mała dziewczynka. OCZYWIŚCIE.

      Ale dzięki za namiary!

      • Też teraz oglądam 😉 pierwszy sezon bardzo mi się podobał, no może oprócz tego kiczu w ostatnim odcinku, który usprawiedliwiał tylko fakt, że narratorem był ten pisarz (ewidentnie nie najlepszy 😉

    • Prawda?
      Zresztą o czym my mówimy, wypiłabym kieliszek każdego jakie by mi podali, byle w tapas barze, zatłoczonym, pachnącym serem i szynką, i bez wirusa 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*