Co zrobiła BABA? Odeszła w siną dal z podniesioną głową, majestatycznie kołysząc gigantycznym zadem 😉
Tak naprawdę to nie wiem – nie oglądałam się za nią. Może np. wygrażała nam pięścią. Mogła przecież powiedzieć „pulpet”, „grubasek”, „hipopotamek” – niby to samo, ale jakoś milej brzmi – ale nie, musiała TŁUŚCIOCH. Po prostu niektórzy najlepiej się czują wtedy, kiedy powiedzą coś nieprzyjemnego, tak zauważyłam.
Wzięłam na wyjazd odprężającą rozrywkę w postaci „Mostu na rzece Kwai” (no nie mówcie, że nie relaksujecie się przy klasycznym kinie wojennym). Na początku szło nieźle, zwłaszcza kiedy mówiłam do N. „Zobacz swoich Japończyków” albo „Koniecznie musisz zapytać M. – san, czy oglądał ten film i czy mu się podoba; od razu możesz też o „Króla szczurów” zagadnąć”, ale później N. się zbuntował.
– Czekaj – mówi. – I on teraz, po tym wszystkim, NA ZŁOŚC Japończykom, zbuduje im DOBRY MOST w dobrym miejscu? No nie, to się kupy nie trzyma, ja nie mogę tego oglądać!
Ano co zrobić. Widocznie nie miał doświadczeń związanych z brytyjską armią (ja miałam, np. w „Monty Pythonie”).
Aha, i mam niusa. Cudem odkupiłam sobie zaginioną tunikę z Desiguala – była na Allegro, i to z metką i za nieduży pieniądz. Oczom nie wierzyłam, bo to model sprzed NAPRAWDĘ kilku ładnych lat, no pięciu najmarniej. Jakby na mnie czekała. Po czym oczywiście ta zaginiona się ODNALAZŁA! Była wciśnięta pomiędzy letnie szorty. No i teraz mam dwie. Nie martwi mnie to specjalnie, co prawda N. się lekko puka w głowę, ale co on tam wie o ulubionych tunikach.
Od razu po powrocie w poniedziałek Szczypawkę użarła osa, ale to już zupełnie osobna historia (na szczęście nic się nie stało, ale o mało nie dostałam zawału).
To ta sama tunika, tylko przeniesiona w czasie i dlatego chwilowo są dwie (tak jak w tym arabskim opowiadaniu Chianga). Niewykluczone zresztą, że tych pętli czasowych jest więcej i niedługo będziesz miała całą szafę tych tunik w różnym wieku.
W pierwszych słowach mojej odpowiedzi chciałaby Ci serdecznie podziękować za przypomnienie, że kupiłam nowy tom opowiadań Teda Chianga, po czym pizgnęłam go na kupkę i zapomniałam! I zaraz się za niego biorę (bo co mi w życiu zostało).
Wolałabym, żeby ta tunika się nie chwaliła koleżankom, bo mi szafa pęknie i zbankrutuję, jak będę je musiała wszystkie wykupywać.
Wlasnie pierwsze co, pomyslalam, ze sie ta zagubiona teraz na pewno znajdzie, no i prosze!
Niech mi ktos powie, ze zlosliwosc przedmiotow martwych nie istnieje…i Szpilmanowa.
Na pewno wisiala Ci nad ramieniem i jak wcisnelas “kupuje” odleciala chichoczac, zeby podrzucic tunike miedzy szorty.
No właśnie coś się koleżanka Szpilmanowa zrobiła ostatnio frywolna. Kiedyś była bardziej powściągliwa i ostrożna.
Nie wiem, czy to dobry znak.
Może się zakochała i dlatego się stroi?