N. pokochał robienie zakupów o czwartej rano. Ma cały sklep dla siebie, a na dodatek była bardzo dobra Rioja w promocji. A ja się dziwiłam, dla kogo oni robią te sklepy otwarte przez całą dobę, a tu proszę – mieszkam z kimś takim.
Co do tuniki – to skorzystałam z drogocennych porad i przygarnęłam ją, a na dodatek trampki w groszki (w drugim sezonie „Fleabag”, kiedy Claire przychodzi do siostry do kawiarni ma takie czaderskie trampki w groszki i w zasadzie zakochałam się w nich, i patrzę, a tu ZNIENACKA House ma podobne! No, nie identyczne, ale podobne). A najlepsze jest to, że zakupy zrobiłam w kwadrans, a gminie za śmieci już drugi tydzień zapominam zapłacić! Jednak ludzki mózg działa bardzo zagadkowo.
Natomiast co do noszenia maseczek, to jest HORROR. Chyba mam za mały pysk, bo każda maseczka wjeżdża mi na oczy i po pięciu minutach mam ją prawie na czole. Muszę sobie połowę ściągać na szyję, a i tak się przesuwa – ja nie wiem, jak KTOKOLWIEK może w tym wytrzymać w pracy KILKA GODZIN, przecież to są tortury!
Z okazji wyprawy po psie jedzenie muszę się dziś wystroić (ostatnio do biura pojechałam TEŻ w spodniach w gumkę, to się źle skończy!). A właśnie, przypomniało mi się – wiecie, że jak się do kobiety powie „odpierdol się”, to ona się obrazi – no chyba że jest ze Śląska, to wtedy się wystroi. Bardzo się z tego śmiałam kiedyś, dawno temu, kiedy jeszcze można było chodzić luzem po ulicy i nawet wejść do LOKALU GASTRONOMICZNEGO. Na wino.
Z tego wszystkiego czytam „Świat według Garpa”, żeby sprawdzić, czy nie przestał mi się podobać. Nie przestał.
PS. No i jednak skleroza – ZNOWU bym zapomniała napomknąć, że miałam taki pięęęęękny sen! Śniło mi się, że ktoś mi suche pranie pozbierał i poskładał w kosteczkę – nawet prześcieradło z gumką (bo akurat pościel wisiała); tak mi było miło, bo nie cierpię składać prześcieradeł z gumką. Obudziłam się z pozytywnym nastawieniem, po czym okazało się, że pranie nadal wisi, w tym prześcieradło, i dobry humor fpizdu.
Kocham Świat według Garpa. Może też przeczytam tak strona po stronie znowu, a nie od 57 albo 168 strony… Czytałam kilkanaście razy. No kocham i już.
Lidl całodobowy jest po drugiej stronie miasta, więc chodzę do swojego na 6 rano. Wprawdzie znajdzie się kilku takich jak ja, ale też jest luz 😉 I zostaje sporo przecenek z krótkim terminem ważności, bo wieczorem przeceniają.
Jako że zaglądam tu przyjemnie często celem inspiracji i relaksu , postanowiłam nieśmiało poprosić o pomoc: błagam o tytuły książek ściśle i jedynie rozrywkowych,zabawnych i lekkich.Rozchorowałam się do kwadratu po ostatnich lekturach naukowych,historycznych,filozoficznych,reportażach, itp.W połączeniu z obecną sytuacją wygenerowały taki niepokój i spadek formy psychicznej,że trzeba działać.Chciałabym z tego jak najszybciej wyjść.Pomożecie?Z góry mocno dziękuję.
Cokolwiek Joanny Chmielewskiej
Mama wciąga jedną za drugą i wydaje dźwięki.Aż jej zazdroszczę,że nie znała wcześniej.
Może z pozoru młodzieżowe, ale naprawdę zabawne i dobrze napisane:
– Sue Townsend – seria o Adrianie Mole’u
– Barbara Kosmowska – Buba, Sezon ogórkowy.
Te już nie młodzieżowe:
– Bill Bryson – Ani tu ani tam, Śniadanie z Kangurami (jak przeczytasz o grupie włoskich turystów, którzy gestykulując żywo chcą wszyscy naraz wyjść drzwiami obrotowymi to od razu powinno być lepiej ;))
– Kir Bułyczow – cokolwiek o Wielkim Guslarze
– książki autobiograficzne Feynmana
– seria “owocowa” Izabeli Sowy.
Suuper!Gdy odkryję coś dobrego,wrócę z rewanżem 🙂
A satelity Elona Muska to Barb już widziała? Jeśli nie, dzisiaj po 21 wyleci na orbitę kolejna porcja, 60 smakowitych satelitów.
Tam i tak jest bardzo dużo śmieci, może by najpierw posprzątał kosmiczny złom, cwaniak, a nie wypuszczał następny.
To fakt. Naukowcy też narzekają, że te jego satelity zakłócają pracę porządnych urządzeń badawczych. Ale sam przelot i ustawianie się na orbicie wyglądało niesamowicie.
Ja rowniez, korzystajac z wczesnej godziny przeznaczonej dla “starych” robie zakupy spozywcze wlasnie wtedy, majac luz pomiedzy polkami i przy kasie.
Nie tylko serdecznie dziekuje obsludze za wciaz bardzo dobre zaopatrzenie ale za ich prace bysmy nie chodzili glodni i bez papieru toaletowego ktory to ostatnio jest.
Zauwazylam takze luz w wygladzie kobiet co poniekad zrozumiale bo krecimy sie glownie przy i kolo domow – malutki makijaz a czesciej zaden, swobodne fryzury i wygodne ciuchy.
Do supermarketu jezdze w leginnsach co wczesniej by mi sie ani snilo.
A gdy rodzina z Bostonu zobaczyla na Face Time moja niepodstrzyzona fryzure to stwierdzila ze mi nawet lepiej z dluzszymi wlosami. No, szok – i nawet przestalam sie interesowac kiedy to otworza fryzjernie.
Kto wie czy po pandemii nie zostana w nas te nowe zwyczaje na zawsze?
Ogladam innego typu filmy na Netflix i Prime, a takze podejrzewam ze otrzymuje inny repertuar wyboru – z ostatnich bardzo mi sie podobal Road to Perdition i wczorajszy The Last King of Scotland.
Luz może zostać, ale MARZĘ o tym, żeby założyć coś NIE W GUMKĘ W PASIE i iść do lokalu na wino z dziewczynami. W ładnej sukience i zamszowych butach…
Ja kiedyś też lubiłam filmy gangsterskie (i nadal lubię), ale jak wiemy, małżeństwo to sztuka kompromisu, że tak powiem dyplomatycznie.
Witam serdecznie! Przepraszam, że w ten sposób, ale zależy mi na kontakcie. Piszę pracę magisterską na temat blogów i jednym z przykładów jest właśnie Pani blog. Czy to na jego podstawie wyreżyserowano spektakl w 2008 roku? Na stronie teatru link jest nieaktywny, ale po wpisaniu w wyszukiwarkę wyskakuje mi ten adres.
Prosiłabym o kontakt jeśli trafiłam w dobre miejsce 🙂
Mój mail: paulina.beata.karcz@gmail.com
No to chyba CZAS UMIERAĆ – a przynajmniej rozejrzeć się za działką na cmentarzu (z ładnym widokiem), jak człowiek trafia do prac magisterskich, to już nie ma nadziei, że wejdzie w zeszłoroczne dżinsy.
Już napisałam 🙂
Barb, bo co tu dużo gadać, skoro to kultowa sprawa.
….
Krzaczek lub drzewko, do wyboru,calokształ cielesny w tekturkę i dopiero wtedy w zaświaty, trzeba być zero waste:)
W kwestii sklepów – ja się wcale N. nie dziwię i co więcej utrzymałbym tego typu obostrzenia dłużej. Skończyły się stadne wycieczki do sklepów w stylu on, ona (bo przecież on jest opóźniony i sam nie kupi), dodatkowo ona prowadzi wózek z dzieckiem, on prowadzi wózek na zakupy, a obok drepce kolejna pociecha, obowiązkowo z małym wózkiem na zakupy. Cała rodzinka idzie ławą niczym husaria pod Kircholmem. A teraz proszę – cisza, spokój; część osób odbije się od kolejki, bo za długa; w środku pusto, ludzie na siebie nie wpadają – cudownie!
Co do ‘Fleabag’ – nie jesteśmy w stanie znieść bohaterki….
Ja też miałam ją ochotę kopnąć w tyłek niezliczoną ilość razy w pierwszym sezonie, bo nie rozumiałam jej zachowania. W drugim już trochę lepiej. Za to uwielbiam jej siostrę. A macocha? A ksiądz? Tam jest tyle osób i sytuacji do zakochania – a pobyt w SPA w którym nie wolno rozmawiać?
No… ludzie mają różne rozrywki i nic się z tym nie zrobi. Na przykład festyny z muzyką disco polo. I idą tam DLA PRZYJEMNOŚCI. Widocznie nie każdy ma ośrodek przyjemności w tym samym miejscu w mózgu.
Ok….zatem przekażę małżonkowi i zobaczymy 🙂
To w Wawie nie ma to takiego podwójnego znaczenia? 😉
W Wawie to nie wiem, ale w Żyrardowie to się obrażamy! 😉
Też robię zakupy koło piątej rano i mam cały sklep dla siebie, z tym, że ja JUŻ wstałam, a niektórzy JESZCZE nie położyli się spać 😉
My też JUŻ wstajemy – okolice czwartej z groszami to akurat pierwsza poranna sikupa Szczypawki.