Siedzimy w domu. Ja jestem przyzwyczajona, ale N. nosi. Zaczął od porządkowania przetworów w garażu i od rana w poniedziałek mam pełną zmywarkę słoików. Tłumaczę mu, że jak jest okupacja, to się zapasy GROMADZI, a nie wyrzuca – na co on podsuwa mi słoik „OGÓRKI 2013” (twarde i wcale nie śmierdziały!). Powiedział, że wyrzuca tylko te słoiki, które mogą nam zaszkodzić bardziej niż PIS.
No nie wiem, czy jest na świecie coś, co może nam zaszkodzić bardziej niż PIS.
Wspomina coś o myciu okien.
Jak tak dalej pójdzie, to oszaleję.
W dodatku wtrąca się do mojego spędzania czasu i muszę mu wyjaśniać, dlaczego się tak śmieję. No więc wyjaśniam – BP wierciło na Księżycu i uwolnili Cthulhu, Pana Ciemności, a teraz Cthulhu nasrał na pas startowy i samolot do Nowego Orleanu ma opóźnienie. W dodatku Eryk Cartman trzyma Buttersa w klatce od sześciu dni i dał mu tylko małe wiaderko. Więc ja wyję, a N. jak zwykle NIE WIE O CO MI CHODZI. Dwadzieścia lat już nie wie.
„Przełęcz Diatłowa” niestety nie jest tym, czego oczekiwałam – fajnie, że są cytowane oryginalne dokumenty, ale dodatek w postaci wynurzeń pani autorki, która ma kota i męża co ją zdradził z przyjaciółką, a także przytrafiają się jej zjawiska nadprzyrodzone… No dobra, spodziewałam się opracowania dokumentalnego, więc może się czepiam.
Oho, znowu z garażu dochodzą niepokojące odgłosy. Jak mówiłam, że potrzebny mi kontakt do dilera, żeby mi opylił coś na uspokojenie, to nikt mnie nie słuchał.
Głowa mnie boli.
Ja tez tyję! Codziennie ciastka robię, żeby zająć czymś dzieci…
Powyżej 20stopni aktywność Cwirusa spada. Czyżby moja znienawidzona pora roku – lato – miała być wybawieniem?
A skąd Ty posiadasz takie informacje? Człowiek ma 36,6 stopni więc coś jest nie tak z Twoją tezą 🙂
Może z kilku wywiadów z wirusologami, które pojawiły się ostatnio w mediach?
Z tym, że chodzi o przeżywalność wirusa poza ciałem nosiciela.
Nie Ty jedna tak masz ze gdy chlop w domu to albo mozna zwariowac albo ukladac w mysli umowe rozwodowa.
Twoj N nie zna Twego serialowego jezyka bo nie ma czasu ogladac i nauczyc sie ….
Ja tez najbardziej lubie a takze czuje sie najszczesliwiej gdy moj pracuje na wyjezdzie – jak obecnie – ale to sie konczy i co ja wtedy zrobie?
Wszystko się da wytrzymać, tylko że jak N. jest w domu to trzeba robić JEDZENIE.
Bo jak jestem sama, to nie muszę aż tyle jeść. Ani gotować.
A przez niego za tydzień się nie zmieszczę w żadne spodnie! Oprócz tych najbardziej rozciągliwych dresowych.
Zabobony jakieś. Ciągle stoję przy garach, a nic nie utyłam. Za to dopiero teraz widzę, jak rosną moje dzieci i ile wciągają. Wczoraj na śniadanko poszło 250 g twarożku rozrobionego z kubkiem śmietany 200 g – i dla najstarszego brakło. Trochę zdziwko jednak.