O TYM, ŻE MARTWIĘ SIĘ O CHIMERY

Jakby jeszcze było za mało dramatów na świecie, to musiała się zapalić katedra Notre Dame. Bardzo to smutne, zwłaszcza jeśli okaże się, że winna była ludzka bezmyślność i głupota. A zagrała w tylu filmach o końcu świata! Pamiętam, jak ją zobaczyłam pierwszy raz i pomyślałam, że jest… mała. W kinie zawsze wyglądała tak potężnie, a w porównaniu do Sewilli czy Santiago de Compostela – mała i wciśnięta pomiędzy budynki. Ale oczywiście piękna. 

Pocieszam się, że spłonęły głównie dostawki z XIX wieku, no i katedry głównie są w remoncie. To ich stan naturalny. Ale nigdzie nie piszą, czy chimery udało się uratować.

Natomiast obejrzałam „Killing Eve” (pierwszy sezon, bo widzę, że drugi się pojawił) — jak zwykle sto lat po wszystkich. Sandra Oh jest kochana, ale cały czas jest Christiną z Chirurgów, nawet męża tak samo traktuje (ho ho, jaki piękny polski wątek). A psychopatyczna morderczyni jest urocza przez pierwsze pół serialu – naprawdę ją polubiłam, w dodatku bardzo fajnie się ubiera – a następnie akcja skręca w kierunku Moskwy i laska okazuje się być rosyjską sierotką. Jak one wszystkie. A już miałam nadzieję na coś naprawdę odjazdowego, a tu kolejna rosyjska sierotka. Naprawdę nie ma na świecie nic bardziej porąbanego, niż rosyjskie sierotki?… 

Deszcz wczoraj spadł, ale za mały i za krótki, strasznie sucho jest. Chyba nic nie pachnie piękniej od wiosennego deszczu. Może małe szczeniaczki.

4 Replies to “O TYM, ŻE MARTWIĘ SIĘ O CHIMERY”

  1. mi wczoraj zakwitla maciejka. pachnącym pierwszym kwiatkiem!! i bez, na balkonie, 29 kiśćmi kwiatków. pierwszymi dla tego bzu w życiu 😀 dziś czuć wiosnę

      • tak ją lubię, że wysiewam w lutym, i potem co miesiąc trochę w miejsce obok, w ten sposób zapewniam sobie zapach maciejki do mrozów 😀 takie malusie zboczenie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*