O TYM, ŻE CZASEM SIĘ TRAFIA ŚLEPEJ KURZE

O święty Janie w bitej śmietanie, dożyłam do wyjazdu na wakacje! I to nie dość że sama dożyłam, to nikogo nie zamordowałam po drodze, a niewiele brakowało. NAPRAWDĘ niewiele. Czas już najwyższy, bo wszystko mnie denerwuje i słyszę głosy – to znaczy, słyszę tych głosów WIĘCEJ niż zwykle.

A zatem nie zamierzam być w nadchodzących dniach przesadnie trzeźwa, co już zapowiedziałam N. Został ostrzeżony, że mogą wystąpić sytuacje jak w „Czterech pokojach”, kiedy Banderas taszczył do pokoju żonę z imprezy.

Oczywiście, będzie mi bardzo brakowało kampanii wyborczej. O, jak mi będzie brakowało!… No ale jakoś sobie poradzę (zwłaszcza jak będzie niedaleko do baru, a zazwyczaj jest).

Sandałki! Jeszcze na kilka dni założę sandałki i klapeczki! (A później wrócę i spadnie śnieg) (TFU, ODPUKAĆ W NIEMALOWANE!).

Zapytałam N., jaką bierze literaturę na wyjazd – powiedział że coś związanego z filozofią, na przykład „Wiadomości Wędkarskie”, a na miejscu sobie kupi „Pesca Mar”. Tak podejrzewałam.

 

5 Replies to “O TYM, ŻE CZASEM SIĘ TRAFIA ŚLEPEJ KURZE”

  1. Powódź w Barcelonie. Powódź na Majorce. Sycylia i południowe Włochy też płyną. Na Cyprze też coś dziwnego się od**erdala.
    Boję się pytać, dokąd Baśka pojechała na urlop…

  2. Baw się dobrze! W nocy na Kanarach było przyjemne 23C, więc sandałki od rana do rana. Aż się odcisku na pięcie nabawiłam (pierwszego w życiu!) i do pracy przyjechałam sycząc z bólu, a na miejscu prędko zmieniłam buty na różowe klapki.

  3. Baw się dobrze, u nas w tym tygodniu ma być nawet 21 stopni, więc ewentualnie dam rade. Chociaż rozglądam się już powoli za kurtką zimową. Eh, póki co jest dobrze, nie zapeszajmy 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*