O STRESACH DELEGACYJNYCH I OBUWIU

Mam kolejne trzy dni w plecy, albowiem N. śmignął sobie w delegację, zostawiając mnie na pastwę nocnych majaków, duchów i innych zjawisk nadprzyrodzonych. Więc jak się w nocy nie śpi, tylko nasłuchuje włamywaczy i rozmyśla, czy jak mnie zamordują w łóżku, to krew przesiąknie matę i pobrudzi materac, czy nie? Oraz wyraźnie słyszałam kroki. O trzeciej w nocy. No więc, po takiej nocy dzień nie należy do zbyt udanych i produktywnych.

Raczej nie powinnam była przed jego wyjazdem rozpoczynać oglądania „Tabula rasa”. Zapowiada się bardzo ciekawie, ale jednak skończyłam oglądać pierwszy odcinek w momencie, kiedy bohaterka brodząc w piwnicy w wodzie po kolana (woda w piwnicy? Nie umieją tam kłaść hydroizolacji?) natyka się w kącie na jakieś dwa straszliwe truchła i stwierdza „TO TYLKO LALKI”. Serio? Lalki co wyglądają jak zasuszeni zakonnicy z katakumb w Palermo? Ludzkiego wzrostu? I tak sobie stoją po prostu w piwnicy? Niestety w tym momencie zakończyłam seans z wrzaskiem i miałam w nocy powidoki. Ale spoko, teraz jak N. wrócił to zaraz się za niego biorę. Dziękuję za polecenie.

Ale serio, gdyby ktoś miał znajomego dilera xanaxu, to bardzo chętnie nawiążę współpracę. Może czyjs początkujący kuzyn nie może się przebić na rynku i potrzebuje kontaktów – zapraszam. Do mnie jak w dym. Albowiem jeszcze jedna delegacja N. bez osłony farmakologicznej dla mnie i skończy się hospitalizacją w Tworkach albo wylewem.

A w ogóle to N. wrócił wczoraj, po czym nawet nie zdążyłam mu przedstawić wszystkich pretensji, a tu JEB! Przyszła burza i wyłączyli prąd. No więc gdyby to się stało kiedy byłam sama w domu, to HA HA HAH HAAAAAAAAAAAAA – nie byłoby czego zbierać na szufelkę, że się tak wyrażę.

Natomiast, jak już odeśpię stresy – czy to już TEN MOMENT, żeby zmienić ogumienie na letnie, czyli schować kozaki, a wyciągnąć trampki i sandałki? Czy lepiej odczekać jeszcze jakiś miesiąc?…

 

PS. Francuskie na maśle jest w Auchan. Ale zasuwać do Auchan specjalnie po ciasto francuskie?…

 

10 Replies to “O STRESACH DELEGACYJNYCH I OBUWIU”

    • To prawda. Bez psa bym całkiem zwariowała.
      (Acz kiedy w samym środku ciemnej nocy pies przez sen dostaje czkawki, to nie bardzo pomaga).

  1. Kozaki już raz w tym roku wypucowalam z zamiarem zaniesienia do szewca i akurat nadeszły śniegi. Poczekam jeszcze trochę, do przyszłej zimy zdąży je naprawić. Ale chodzę już w tenisówkach i innych płytkich. Wreszcie!

  2. I tak jestes lepsza ode mnie, ja nie moge ogladac takich rzeczy nawet jak Borsuk jest w domu – potrzebowalabym bardzo silnej “oslony farmakologicznej”, jak to zgrabnie ujelas.

    Opony zmieniamy w przyszlym tygodniu, a co, czym byloby zycie bez odrobiny ryzyka!

  3. Opony zmieniłam wczoraj. W balerinach chodzę od ubiegłego tygodnia, pożądliwie patrząc na sandały i klapki. Zaczęłam też przegląd letnich ubrań. Jeszcze tylko czerwony lakier na paznokcie u stóp i będę gotowa. Nawet mi nie żal, że za ciepło jest na te śliczne sztyblety, co to je właśnie kupiłam i wczoraj przyszły.

  4. Francuskie (a w zasadzie niemieckie) na maśle kupowałam też w Piotrze i Pawle, o czym donoszę uprzejmie.
    A z butami bym nie czekała bo – wnioskując po ubiegłorocznych doświadczeniach – za miesiąc to już może być schyłek lata i żadnych widoków na przyszłość….

  5. Jedne śniegowce to schowałam tak dobrze (jeszcze w styczniu), że do dziś nie wiem, gdzie są.
    Przerzucaj się na letnie i wietrz stopy.

  6. Tak, Tabula rasa daje radę, mogę tylko dodać, że końcówka sezonu jest najlepsza, więc dotrwaj! – najwyżej N. daj szlaban na delegacje;)
    Chowaj kozaki i nie strasz wiosny, bo będzie na Ciebie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*